Czarodziejka podziemnych skarbów

​To nie alchemia. W rękach Małgorzaty Kapczyńskiej ożywa historia ludzi sprzed setek lat. Nowego blasku nabierają metalowe cuda, a gliniane naczynia przypominają sobie o swoim pierwotnym przeznaczeniu.

  • Wydanie: ZB_18_52
  • Data:
  • Autor: Edytor
  • Artykuł był oglądany 2332 razy

Królestwem pani Małgorzaty jest pracownia Muzeum Górnośląskiego, w której dokonuje się konserwacji artefaktów archeologicznych. Pomieszczenie przypomina połączenie laboratorium chemicznego z gabinetem stomatologicznym i pracownią jubilerską. Wzrok przyciąga mikroskop, wielkie szkło powiększające na statywie, a także różne kuwety i szlifierka przypominająca dentystyczne wiertło.

Można powiedzieć, że moja praca renowatora przedmiotów pochodzących z wykopalisk archeologicznych to już trochę rodzinna tradycja. Wcześniej bowiem pracowała tutaj moja mama. Ja do muzeum trafiłam 18 lat temu jako technik chemik. Wiedziałam, że muszę ukończyć studia wyższe oraz podyplomowe i tak też zrobiłam – opowiada pani Małgosia.

Dzisiejsza pani renowator jest z wykształcenia magistrem filozofii i ukończonymi specjalistycznymi studiami podyplomowymi. Jak sama podkreśla, filozofia pozwala jej na spojrzenie na artefakty nie tylko pod kątem ich oczyszczenia i umieszczenia ich w gablocie wystawowej. Przedmioty nabierają w jej rekach ludzkich cech, co pomaga w pracy.

Pasją Małgorzaty Kapczyńskiej jako bytomianki są oczywiście efekty wykopalisk archeologicznych z naszego miasta i tutaj w ostatnich latach renowatorka ma pełne pole do popisu. Bytomscy archeolodzy prowadzą co prawda wykopaliska w wielu regionach kraju, jednak w Bytomiu w ostatnich latach sporo czasu poświęcili na prace podczas budowy centrum handlowego „Agora”, a ostatnio na Małgorzatce oraz przy ulicy Rycerskiej.

– W wykopie pod przyszłą „Agorę” nasi archeolodzy natrafili na studnie wypełnione ceramicznymi naczyniami. Część z nich była w całości, a pozostałe musiałam poskładać z kawałków. Przypomina to nieco puzzle, bo praca jest żmudna. Kawałki łączę z sobą klejem „odwracalnym”, który można zneutralizować, gdyby poszło coś nie tak. Skorupy dla lepszego sklejenia umieszcza się w kuwecie z piaskiem – tłumaczy renowatorka.

Ostatnie miesiące pani Małgosia poświeciła na przywracanie dawnej świetności przedmiotom znalezionym w kościele św. Małgorzaty. Jest to m.in. kilkadziesiąt monet, które po wyjęciu z ziemi przypominały zzieleniałe krążki. Laik nawet nie zwróciłby na nie uwagi.

Renowatorka przed czyszczeniem musi ocenić ich stan. Może się bowiem okazać, że pod skorupką nalotu, który trudno już nazwać patyną, niczego już nie ma. Monety zanurza się następnie w specjalnej kąpieli chemicznej z roztworu organicznego, który dla zwiększenia efektu zostaje podgrzany. Po mniej więcej kilku godzinach moneta jest oczyszczona.

W ten sposób w Bytomiu odrestaurowane zostały unikalne numizmaty ze srebra. Najstarsza moneta została wybita za panowania Karola IV. Jest to halerz z około  1342 roku. Pod posadzką kościelną kryły się również piastowskie brakteaty, a także niespotykane dotychczas na Śląsku XV-XVI-wieczne monety szwajcarskiego biskupstwa. Na swoje wyeksponowanie czeka również denar gdański, denary Stefana Batorego, Zygmunta III Wazy i Fryderyka Wilhelma III.

Małgorzata Kapczyńska jest zadowolona z efektów swojej pracy. Metalowe przedmioty i ceramikę zrekonstruowała na najwyższym poziomie, bo właśnie te materiały są jej specjalizacją. Natomiast stary średniowieczny but ze skóry, który niedawno miała w rękach, powędrował do któregoś z jej kolegów z innej pracowni.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy