Klub BIS po wyborach samorządowych miał 6 rajców. Już to można było uznać za porażkę, bo przecież jeszcze niedawno popierające byłego prezydenta Bytomia Damiana Bartylę ugrupowanie miało dwa razy tylu przedstawicieli w Radzie. Na sesjach czerwcowej oraz lipcowej szeregi BIS opuścili odpowiednio Marek Wilk oraz Michał Lewicki. Przeszli oni do Stowarzyszenia Budujmy Bytom, którego szefem jest Andrzej Panek – były zastępca prezydenta Bartyli, ale potem jego przeciwnik.
W tym momencie wydawało się, że w klubie BIS zostało jedynie dwóch radnych: Robert Rabus oraz Tomasz Kupijaj, co automatycznie oznaczałoby, że formalnie przestał on istnieć. W maju bowiem pojawiła się inna informacja. Zgodni z nią z BIS odeszli Tomasz Wac i Krzysztof Gajowiak, którzy mieli zostać rajcami niezależnymi. Tymczasem ku zaskoczeniu wszystkich podczas sesji lipcowej Rabus złożył oświadczenie, informując, że klub BIS nadal jest czteroosobowy, bo Gajowiak oraz Wac nadal wchodzą w jego skład.
O wyjaśnienie poprosiliśmy jednego z zainteresowanych – Tomasza Waca. W rozmowie z nami stwierdził on: - Prawda jest taka, że ja i Krzysztof Gajowiak jednak pozostaliśmy w szeregach BIS. Toczyliśmy z naszymi kolegami pewne spory, wyszły na jaw rozbieżności, ale szczerze porozmawialiśmy i ostatecznie doszliśmy do porozumienia. Zostajemy w klubie.
W sytuacji BIS zmienia to tyle, że wciąż ma on status klubu (trzeba do tego minimum 3 radnych). Jeśli natomiast chodzi o siłę przebicia i możliwości przeforsowania swojego zdania podczas głosowania, to nie zmienia się nic. BIS nadal jest opozycją pozbawioną mocy.
Komentarze