Karin Stanek urodziła się w roku 1943. Chodziła do Szkoły Podstawowej nr 3 przy ulicy Strażackiej, jako nastolatka pracowała w charakterze gońca w dawnym Przedsiębiorstwie Budowy Szybów. Z Bytomia ruszyła w Polskę, rozpoczynając swą wielką karierę. Była wokalistką zespołu Czerwono-Czarni, lansując takie na trwałe wpisane do historii naszej muzyki między innymi przeboje, jak „Malowana lala”, „Jedziemy autostopem”, „Jimy Joe”, „Tato kup mi dżinsy spodnie”, „Sobota to mój dzień” czy „Chłopiec z gitarą”. Na scenie kipiała energią, niemożliwą do poskromienia żywiołowością i spontanicznością. Była autentyczna i nie pozwalała, by ją zaszufladkowano. „Jadymy z tym koksym” – mówiła rozpoczynając kolejne koncerty, nic nie robiąc sobie z tego, że idiotycznie wytykano jej śląski akcent. Kiedy była na szczycie, wyjechała na stałe z ojczyzny, osiedlając się w zachodnich Niemczech. Tam nagrywała jako Cory Gun oraz współpracowała z grupą Black Birds. Do Polski wróciła w latach dziewięćdziesiątych minionego stulecia. Później też przyjeżdżała, występowała również w swoim mieście, ale żyła za granicą. Tęskniła za rodzimą publicznością i ukochanym Bytomiem, była bardzo samotna i nieszczęśliwa. Umarła 15 lutego 2011 roku, pochowano ją na cmentarzu w Wolfenbüttel.
Niedługo po śmierci piosenkarki, zafascynowane nietuzinkową osobowością Karin, członkinie bytomskiej Ligi Kobiet Nieobojętnych rzuciły pomysł jej upamiętnienia. Najpierw był koncert, potem wystawa. Po drodze pojawiła się idea postawienia rzeźby plenerowej. Projekt, a potem samą rzeźbę przygotował Jacek Wichrowski z galerii Stalowe Anioły. Posłużył się stalą nierdzewną, wykonując grającą na gitarze postać z charakterystycznymi, rozwianymi przez wiatr warkoczami oraz grzywką opadającą na oczy. Przez ponad dwa lata Liga gromadziła fundusze potrzebne do sfinalizowania swego przedsięwzięcia. Organizowała różnego rodzaju imprezy, zabiegała o sponsorów. Uzbierała około 20 tysięcy złotych, które przekazały osoby prywatne, firmy, instytucje oraz organizacje. Pomogły też miasta: Bytom, Ruda Śląska, Andrychów oraz Katowice.
Rzeźba stanęła obok siedziby BCK, tuż przy placu imienia Karin Stanek. Niezwykle wzruszającą ceremonię odsłonięcia monumentu, w której udział wzięło wielu zaproszonych gości oraz mieszkańców naszego miasta, zorganizowano w zeszłą środę. Do zebranych przemawiały działaczki Ligi: szefowa organizacji Anna Kowolik i jej zastępczyni Krystyna Jankowiak-Markwica. Dziękowały one wszystkim darczyńcom finansującym rzeźbę i przypominały emocjonalny związek Karin Stanek z jej rodzinnym miastem. Koncerty wokalistki w Bytomiu wspominała była prezes Ligi Ewa Petrymysz. Głos zabrał także prezydent naszego miasta Damian Bartyla. On z kolei stwierdził, że Bytom zawsze miał szczęście do utalentowanych osób, a Karin Stanek swymi dokonaniami artystycznymi potwierdzała tę tezę. O tym, że piosenkarka jest szczęśliwa z faktu upamiętnienia, przekonywał jej największy fan i znawca twórczości Stefan Papierowski. – Ona śpiewała w Nowym Jorku i Toronto, ale to w Bytomiu czuła się najlepiej, a kiedy się spotkaliśmy, prosiła, bym zadbał o to, żeby ludzie o niej nie zapomnieli. Dziś jej życzenie się spełnia, ona jest tu z nami, patrzy na nas – mówił Papierowski, patrząc w niebo. Gościem ceremonii był też Dariusz Nowicki, który grał w zespole Stanek. – Pochodzę z Chorzowa. Karin często mówiła mi, że zawsze podczas jazdy do domu, gdy będę mijał jej Bytom, to mam zasalutować – wspominał łamiącym się głosem Nowicki. To wspomnienie skłoniło Ewę Petrymusz do spontanicznej akcji: – Zasalutujmy dziś wszyscy Karin – zachęcała zebranych, a jej propozycję szybko podchwycono.
Zaraz po akcie odsłonięcia rzeźby uczestnicy wydarzenia przenieśli się do holu BCK. Tam kilka przebojów artystki zaprezentowała Agnieszka Wajs, która odtwarza jej postać w monodramie napisanym przez Alinę Moś-Kerger. A potem przyszedł czas na pokrojenie tortu w kształcie wielkiej gitary.
Komentarze