Ten okropny smog

​Rozmowa z Andrzejem Pankiem, pierwszym zastępcą prezydenta Bytomia do spraw ochrony środowiska.

  • Wydanie: ZB_17_07
  • Data:
  • Artykuł był oglądany 4562 razy

– Smog dusi, smog zabija. Od paru lat o tej porze roku nie słyszymy niczego innego. Tymczasem w Bytomiu nie ma już 6 kopalń, dwóch hut, opalanych węglem elektrowni, wyrzucających przez kominy tony pyłu, a w wielu domach już dawno zdemontowano piece kaflowe. Skąd w takim razie nagle pojawił się smog w czyściejszym teoretycznie mieście?

– Oczywiście smog był zawsze. Jednak w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych po prostu się o tym nie mówiło. Inne były normy i kryteria. U nas liczył się przede wszystkim przemysł i produkcja. Porównywanie danych z tamtego okresu i tych obecnych jest w zasadzie niemożliwe. Starsi bytomianie pamiętają przecież dymiące kominy przemysłu ciężkiego. Powietrze było tak zadymione, że prawie każdego poranka z parapetów ścierano sadze. Dawniej nikt zanieczyszczeń nie mierzył. Na szczęście teraz jest inaczej i wszyscy musimy podejmować działania, żeby poprawić jakość powietrza. 

– Skąd w takim razie pojawia się nasz smog, skoro nie ma już trucicieli, a wiele gospodarstw domowych i firm zmodernizowało swoje węglowe ogrzewania? Teoretycznie nawet mamy znacznie lepsze samochody z nowoczesnymi układami spalinowymi, więc i one nie powinny truć.

– Nasz smog jest typu londyńskiego, czyli jest kwaśny i powstaje głównie w sezonie grzewczym z powodu spalania węgla i innych paliw stałych. Powoduje on nagromadzenie się w powietrzu zanieczyszczeń w postaci m.in. tlenku siarki, węgla, azotu, sadzy i pyłów. Rzeczywiście nie mamy już tylu zakładów pracy, a wiele pieców węglowych zostało zlikwidowanych, ale odwrotnie jest z samochodami. Ich liczba na ulicach polskich miast wzrasta. Niestety często są to kilkunastoletnie modele z niesprawnymi układami spalania. Spaliny to również składnik smogu, jednak jego główną przyczyną jest palenie w piecach domowych, niskiej jakości paliw oraz odpadów. Musimy również wziąć pod uwagę fakt, ze powietrze nie ma granic, a Bytom leży w centrum aglomeracji. 

– Czy to znaczy, że w innych miastach naszego województwa jest gorzej?

– Nie ujmowałbym tego w ten sposób. Po prostu w naszym regionie miasta przylegają do siebie, mają różne położenie. Bytom leży na pagórkowatym terenie i to nieco poprawia naszą sytuację w porównaniu z naszymi niektórymi sąsiadami. Biorąc jednak pod uwagę zanieczyszczenie powietrza, nie ma znaczenia, czy trujemy się własnym smogiem, czy tym, który do nas zostanie przywiany. 

– Do niedawna w Bytomiu istniał punkt pomiarów powietrza, który ponoć nagle zdemontowano. Czy to nie jest przesada w przypadku miasta uchodzącego przez lata za najbardziej zatruty punkt Górnego Śląska?

– Pomiarami powietrza zajmuje się Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska i to on dysponuje konieczną do tego aparaturą. Rzeczywiście, punkt pomiarowy znajdował się w Szombierkach, w rejonie ulicy Modrzewskiego. Podczas budowy hali „Na Skarpie” właściciel aparatury (WIOŚ) zdecydował o jej demontażu. Zabiegamy o powrót stacji pomiarowej do Bytomia, jednak na razie WIOŚ nie podjął w tej sprawie decyzji. 

Na razie w ramach współpracy z Głównym Instytutem Górnictwa w Katowicach planujemy wdrożenie projektu pilotażowego, dotyczącego utworzenia sieci lokalnego monitoringu powietrza na terenie naszej gminy. W tym celu zamontowane zostaną instalacje pomiarowe, wyposażone w czujniki zanieczyszczeń powietrza wraz z oprogramowaniem do przetwarzania danych. Pozwoli to dodatkowo na wizualizację uzyskanych wyników.  

– Co możemy zrobić „na już” lub co dotychczas się u nas zmieniło w kwestii walki ze smogiem?

– W wielu miastach walczy się z niską emisją, wprowadzając odpowiednie programy zachęcające do modernizacji ogrzewań. Tymczasem niewiele osób wie, że Bytom jest innowatorem w tym zakresie. Nasze pierwsze programy pochodzą jeszcze z 1994 roku. Zaczęto od dofinansowania kosztów modernizacji pieców i ich wymiany na proekologiczne, opalane olejem, gazem lub elektryczne. Gmina wydała już na ten cel ponad 6,3 miliona złotych. Inne programy dotyczą docieplania budynków, jeszcze inne zachęcają do montażu baterii słonecznych. Wiele wspólnot mieszkaniowych inwestuje w termomodernizację budynków, a miasto ze swojej strony ociepla placówki oświatowe. Wspomnę również o naszej nitce ciepłowniczej, do której przyłącza się coraz więcej gospodarstw. Żeby poprawić jakość powietrza w naszym mieście, aplikujemy o fundusze z wielu programów, zarówno krajowych, jak i z Unii Europejskiej.  

– Modernizujemy się, a jak śmierdziało, tak dalej śmierdzi…

– Bo poprawa jakości powietrza to bardzo długi proces, na który składa się wiele czynników, począwszy od zmiany świadomości mieszkańców. Edukację ekologiczną zaczynamy już w przedszkolach, ale na jej efekty będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Osoby starsze nie mają zazwyczaj świadomości, jak szkodliwe jest na przykład palenie śmieci w piecach. Wiemy, że jest takich osób sporo. Robią to z wielu powodów. Najczęściej z oszczędności. Młodsze, bardzie wyedukowane ekologicznie pokolenie wie, że oszczędzanie na paliwie i na kosztach wywożenia śmieci jest złudzeniem. Ale, jak mówiłem, na efekty edukacji ekologicznej przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Niejednokrotnie spotkałem się z argumentem, że dawniej też palono śmieci. Nawet, jeśli tak, to trzeba pamiętać, że kiedyś nie było tylu syntetycznych opakowań np. plastikowych petów po napojach. Odpady były mniej toksyczne podczas spalania. Trzeba też wziąć pod uwagę przyzwyczajenia mieszkańców naszego miasta. Dawnej wielu bytomian miało deputaty węglowe i są do palenia węglem przyzwyczajeni. Tymczasem zdarza się, że kupowany węgiel lub brykiety są fatalnej jakości i emitują do atmosfery wiele toksyn. Na duszący zapach, odczuwany podczas mroźnej i bezwietrznej pogody, składa się wiele elementów.

– Jeżeli zachęty w postaci dofinansowań nie odnoszą natychmiastowego skutku, to należy sięgnąć po represje?

– Przeprowadzamy kontrole i nakładamy kary na osoby, które spalają toksyczne odpady w piecach, ale po raz kolejny trzeba głośno powiedzieć, że gminy mają do tego ograniczone możliwości. Niemniej kary na niewiele się zdadzą, jeśli nie będzie świadomości w społeczeństwie, że za jakość powietrza odpowiedzialni jesteśmy wspólnie. Trzeba jednak dać ludziom odpowiednie narzędzia do tego, by zaczęli dbać o środowisko. Inwestować w dobrej jakości transport zbiorowy, dofinansowywać wymianę pieców na ekologiczne, tworzyć odpowiednie przepisy, które dadzą na przykład gminom możliwości egzekwowania przestrzegania tych przepisów. Za jakość powietrza odpowiedzialni jesteśmy na poziomie rządowym i samorządowym. Nie można zrzucić odpowiedzialności tylko na mieszkańców.

Niemniej należy nadal zachęcać bytomian do ekologicznego ogrzewania i do znudzenia powtarzać im, że oni też mają wpływ na jakość powietrza. Smog jest naszym problemem, my go produkujemy i dopóki tego nie zrozumiemy, nic się nie zmieni.

Rozmawiał: Jacek Sonczowski

Ocena:
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Michał
    Ja też chciałbym poruszyć temat brudu i syfu na
    > chodnikach i ulicach naszego miasta. Prowadzę firmy przy dwóch bytomskich ulicach w śródmieściu od 1999r i muszę przyznać takiego syfu to nie pamiętam!!! Pojazdy które mają sprzątać bardziej brudzą niż sprzątają a liczba pracowników do posprzątania całego Bytomia wynosi chyba pięć.
  • Adam
    Zosiu, masz racje, Bytom jest miastem strasznie zanieczyszczonym psimi odchodami, ale tego problemu nie rozwiąże ani straż miejska ani nikt z magistratu. Ten problem powinni rozwiązać sami jego mieszkańcy. W Bytomiu istnieje swego rodzaju przyzwolenie na sranie piesków na chodniku, nikt z przechodzących nie zwraca uwagi, nie potępia nikt nie dzwoni na straż miejską donieść na właściciela "bo zostanie kapusiem" w Niemczech gdyby jakiś właściciel czworonoga nie posprzątał po piesku, to by policja otrzymała za dwadzieścia donosów i dziesięć zdjęć o ile kupka wcześniej nie wylądowała by na głowie pana właściciela. To My mieszkańcy musimy to głośno potępiać i ścigać tak aby kupka pozostawiona przez pieska stała się wstydem dla właściciela.
  • Zosia
    Panie Prezydencie od ekologii, jak długo większa część Bytomian będzie musiała z obrzydzeniem korzystać z obsranych przez psy parków, chodników po prostu miejsc ogólnie dostępnych ?
    Każdy może korzystać z swoich praw, ale musi również wywiązać się ze swych obowiązków, a jak się nie wywiązuje jest jeszcze Straż Miejska. Drugiego tak obsranego miasta nie ma w całej Polsce.
  • Lucjan Bytomski
    Mozliwe ze Rząd na przyszly rok juz wdrozy program "5 ton wegla na rodzine +" co ruszyloby zapotrzebowanie na krajowy wegiel przy jednoczesnym zakazie importu z zagranicy lub jakis program "gazowy+". Smog w Bytomiu mozna zrozumiec dopiero gdy sie tam czlowiek znajdzie po dluzszym pobycie poza Polska i Bytomiem...

    M A S A K R A
  • Chłopski rozum
    Adamie - jakby mieszkańcom dać kotły gazowe za darmo, to nie będą chcieli. Gaz jest droższy od węgla. Węgiel jest tańszy - do tego na Śląsku są deputaty węglowe. Nie mówiąc o tym, że w kotle gazowym nie można spalić np. starych mebli.
  • Adam
    Zamiast wdrażać poronione pomysły typu bezpłatna komunikacja miejska za którą rzecz jasna miasto musi zapłacić krocie, można by było zakupić mieszkańcom instalacje gazową C.O. Przyniosło by to więcej korzyści.

Partnerzy