W założeniach Becetka miała być kolejną obwodnicą naszego miasta. Ustalono, że trasa rozpocznie się w okolicach skrzyżowania ulic Strzelców Bytomskich i Odrzańskiej, by potem poprzez ulicę Łużycką pobiec w stronę skrzyżowania z Wrocławską, dalej do Pułaskiego, przez Składową, obok gmachu Elektrociepłowni Szombierki, następnie śladem linii kolejowej pod wiaduktem w ciągu ulicy Zabrzańskiej (lub też nad nim), obok szybu Krystyna aż do ulicy Krzyżowej w Łagiewnikach. Władze wielokrotnie podkreślały, jak ogromne znaczenie ma ta inwestycja. Miała ona ożywić gospodarczo położone wzdłuż niej tereny oraz zapewnić dojazd do elektrociepłowni. Prezydent Damian Bartyla stwierdził nawet kiedyś, iż Becetka to ważniejsza kwestia niż OSI i obiecane nam w ich ramach 100 milionów euro.
Koszt budowy liczącej 7,6 kilometra trasy wynosi 286 milionów złotych. Sami nie bylibyśmy w stanie wyłożyć takich pieniędzy, więc od początku było wiadomo, że musimy postarać się o wsparcie z zewnątrz. Początkowo zabiegaliśmy o nie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa śląskiego. Niestety, Śląski Urząd Marszałkowski nie wpisał nas na listę projektów przeznaczonych do realizacji, oceniając nasz negatywnie i wytykając mu liczne błędy. Trafiliśmy jedynie na listę rezerwową i do tego dopiero na szóste miejsce. Po wprowadzeniu poprawek awansowaliśmy wprawdzie na pierwsze, lecz opozycja już wówczas mówiła o prestiżowej porażce władz i jej błędach. Prezydent Bartyla miał inne wytłumaczenie: urząd marszałkowski nas oszukał, bo wiele razy deklarowano pomoc dla Bytomia, a z czasem okazało się, że jej nie będzie. Jego zdaniem miały o tym przesądzić nie argumenty merytoryczne, lecz polityczne.
Nową nadzieję na zdobycie funduszy dał kolejny konkurs rozpisany przez ŚUM. Od początku było jednak wiadomo, że nawet wygrana w nim nie zapewni nam całej potrzebnej sumy. Wprowadzono bowiem limity dofinansowania, co oznaczało, że maksymalnie możemy dostać 146 mln. O resztę musielibyśmy się postarać sami. Decyzję o tym, czy w ogóle złożymy wniosek, odwlekano bardzo długo, ale w końcu ona zapadła. Tymczasem 7 grudnia minionego roku ŚUM poinformował, że inwestycję możemy podzielić na etapy. Sześć dni później Bytom złożył dwie tak zwane fiszki, w których uwzględnił zaproponowane przez urząd marszałkowski etapowanie. 23 grudnia władze województwa zaktualizowały Plan Rozwoju Dróg Wojewódzkich, dopasowując go między innymi do naszego, podzielonego na dwa etapy wniosku o dofinansowanie budowy Becetki. 27 grudnia ŚUM powiadomił nas o aktualizacji wspomnianego Planu. Dzień później nastąpiła rzecz dziwna: prezydent Bartyla skierował do ŚUM pismo, w którym stwierdził, że wycofujemy się z etapowania. Zgodnie z tym 29 grudnia złożyliśmy jeden projekt. Niestety, w tym momencie był on już niezgodny z Planem Rozwoju Dróg Wojewódzkich. Konsekwencja takiego działania mogła być tylko jedna. 8 lutego ŚUM nadeszła katastrofalna dla nas informacja: nasz projekt nie został zakwalifikowany, nie dostaniemy pieniędzy na Becetkę. To zatem koniec marzeń o tej inwestycji.
Ratusz dotąd nie zajął stanowiska w tej sprawie. Jak nam powiedziano, trwa analiza dokumentów dostarczonych przez urząd marszałkowski. Opozycja natomiast szaleje. Jej zdaniem brak pieniędzy na Becetkę to osobista porażka prezydenta Damiana Bartyli. – Przez jego prosty błąd najważniejsza inwestycja przelatuje nam koło nosa. To całkowicie dyskwalifikuje prezydenta i zapowiada fiasko jego rządów, bo grzebiąc Becetkę Bartyla swą nieudolnością pogrzebał również inne inwestycje – komentuje radny Platformy Obywatelskiej Michał Bieda. Tak naprawdę nawet sami przedstawiciele opozycji nie są w stanie zrozumieć, dlaczego władze w ostatniej chwili wycofały wniosek podzielony na etapy i zastąpiły go innym, choć wiedziały, że nie ma on szans na akceptację. – Być może prezydent celowo utopił projekt Becetki, bo wiedział, że i tak nie znajdzie pieniędzy na pokrycie wszystkich kosztów jej budowy. Z drugiej strony może teraz skupić się na budowie stadionu przy Olimpijskiej.
Temat fiaska Becetki pojawi się na sesji bytomskiej Rady Miejskiej zaplanowanej na 20 lutego. Opozycja chce zarzucić prezydenta pytaniami. Między innymi takimi, czy zamierza się odwołać od decyzji ŚUM i jakie argumenty wówczas przedstawi.
Komentarze