Oficyna od dawna była niezamieszkała. Co więcej znajdowała się w tak kiepskim stanie, że Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wydał decyzję o jej natychmiastowej rozbiórce. Na zalecone prace nie było jednak pieniędzy.
W zeszły wtorek ruina przewróciła się sama. – Nagle usłyszałem coś jakby wielkie uderzenie, a potem dobiegł mnie odgłos spadających fragmentów muru. Nawet ziemia lekko zadrżała – opowiada bytomianin mieszkający przy ulicy Smolenia. Dodaje też: – Szybko wybiegłem z domu, by zobaczyć, co się stało. Wszędzie było pełno kurzu. Gdy opadł, okazało się, że zawaliła się stara oficyna. Została po niej jedynie kupa gruzu mająca kilka metrów wysokości i szerokości. Nawet nie byłem zdziwiony. Myśmy z sąsiadami od dawna mówili, że ta ruina w końcu się rozsypie. Jak wiał silny wiatr, to wszystko tam trzeszczało.
O zdarzeniu natychmiast powiadomiono straż pożarną oraz policję. Przybyłe na miejsce służby zaczęły przeszukiwać gruzowisko. Wprawdzie istniało duże prawdopodobieństwo, że w momencie katastrofy nikogo nie było w pobliżu oficyny, ale i tak trzeba było skrupulatnie sprawdzić teren. Po paru godzinach działania zakończono. Była bowiem pewność, że nikt nie ucierpiał. – Znowu się udało, ale kiedyś może nam zabraknąć szczęścia. Przecież tu w naszym rejonie jest sporo takich opustoszałych i grożących zawaleniem obiektów – komentowali obserwujący akcję bytomianie.
Komentarze