Nikt nie jest w stanie obliczyć, ilu w Bytomiu mamy bezdomnych. Policzalni są jedynie bywalcy noclegowni i ogrzewalni, jednak osób nie chcących korzystać z tych placówek jest zdecydowanie więcej. Powodem jest najczęściej alkohol, chęć życia „po swojemu” i niekiedy poczucie godności. Co ciekawe, sporo osób na co dzień pracuje, jednak nie mając własnych czterech kątów decyduje się na nocowane w pustostanach. Najczęściej są to osoby, które w różnych okolicznościach straciły własne rodziny.
Bezdomni koczują czasem w nieprawdopodobnych miejscach. Nie są to wyłącznie pustostany i kanały ciepłownicze. Kilka lat temu pewien młody człowiek, mimo mrozów spał na materacu pod mostem w Szombierkach. Inni koczowali w prowizorycznym foliowym szałasie przylegającym do kompleksu garaży w tej dzielnicy
Przez lata z pomocą tym ludziom śpieszył Bytomski Zimowy Patrol Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Pandemia spowodowała jednak, że pomysł upadł i obecnie na naszych ulicach można spotkać wolontariuszy działających na podstawie projektu „Ludzie Ulicy”. Troje streetworkerów, Małgorzata Łysakowska, Anna Sobiech i Kamil Muszalik rozpoczynają dyżur po zmroku. Do samochodu zabierają duży termos z gorącą herbatą i konserwy.
W miniony wtorek jak zwykle zaplanowano trasę przejazdu do kolejnych punktów. Spenetrowanie wszystkich 200 miejsc na mapie miasta jest niemożliwe w ciągu kilku godzin, więc wybierane są miejsca, gdzie prawie na pewno koczują ludzie bez dachu nad głową. – Tradycyjnie już rozpoczęliśmy od objazdu punktów w Szombierkach. Późnym popołudniem w wielu miejscach nie ma jeszcze stałych bywalców. Szukamy ich więc w okolicznych domach, penetrując klatki schodowe. Na koniec licząc, że w koczowiskach ktoś się pojawi pozostawiamy tam gorącą herbatę i ewentualnie konserwę – opowiada Kamil Muszalik.
Trójka wolontariuszy zmienia rejon i wieczorem sprawdzane są Łagiewniki, w tym tamtejsze ogródki działkowe. Podobnych punktów do zlustrowania jest również bardzo dużo w centrum miasta. Najczęściej chodzi o ulice Smolenia, Piłsudskiego, Korfantego i Północną.
Patroli byłoby znacznie więcej, jednak na przeszkodzie stoją jak zwykle finanse. Dyrekcja MOPR pozyskała część z nich z funduszu na rzecz walki z alkoholizmem. Jednak mimo tego liczba takich akcji jest znacznie ograniczona w porównaniu z potrzebami.
Problemem są również sami bezdomni, których wolontariusze namawiają do przeniesienia się do noclegowni, a także często do podjęcia terapii antyalkoholowych. Niestety jak już wspomnieliśmy, wiele osób nie jest tym zainteresowanych.
Komentarze