Bieg twardych ludzi

Dokonał niemożliwego. Bytomski strażak Tomasz Guzdek w dwie doby przebiegł dystans sześciokrotnie dłuższy od maratonu. Mordercza trasa, z której odpadali kolejni zawodnicy, wiodła krętymi drogami ziemi kłodzkiej. 

  • Wydanie: ZB 32
  • Data:
  • Artykuł był oglądany 3505 razy

Bieganie to od 7 lat prawdziwa pasja Guzdka. Po zwykłych maratonach, które dla przeciętnego człowieka są już skrajnie ekstremalnym sportem, bytomianin upodobał sobie bieszczadzki „Bieg Rzeźnika” na dystansie od 80 do 100 kilometrów. Bieg ten polega na pokonywaniu kolejnych punktów wyznaczonych na wytyczonej trasie. Przy czym zawodnicy mają na poszczególnych odcinkach limity czasowe, których przekroczenie równa się z przegraną. – Bieg  trwa przeciętnie 16 godzin i jest bardzo wyczerpujący. Podczas pierwszego „Rzeźnika” schudłem 4,5 kilograma – mówi bytomianin.

Wspomniany we wstępie „Bieg 7 Szczytów” zorganizował po raz pierwszy w Polsce Piotr Hercog,  wybitny biegacz zaprawiony w podobnych zmaganiach organizowanych od lat w Alpach. Trasa wyścigu mająca mieć początkowo 210 kilometrów urosła w końcu do 237 kilometrów.  Tomasz Guzdek wystartował w nim razem z kolegą Tomaszem Okraskowiczem. Obaj sportowcy przez cały trzymali się razem i w chwilach słabości podtrzymywali na duchu.

Podobnie jak „Bieg Rzeźnika” dolnośląski wyścig został podzielony na etapy, do których należało dotrzeć w wyznaczonym czasie. Start, na którym zjawiło się 138 zawodników, wyznaczono w Stroniu Śląskim. Półmetek był w Lądku Zdroju, natomiast meta w Kudowie Zdroju. Z uwagi na morderczą odległość limit czasowy wynosił 52 godziny. Bytomianie pokonali trasę w 50 godzin 28 minut.

W kolejnych punktach zawodnicy mogli odpocząć, posilić się owocami i uzupełnić braki płynów. Konieczna była również krótka drzemka. Bytomscy zawodnicy spali dwukrotnie, 30 minut i godzinę. – Po rozmowach z zawodnikami, którzy przybiegli na metę przed nami, okazało się, że taki odpoczynek jest niewystarczający i na przyszły raz weźmiemy to pod uwagę – wspomina Tomasz Guzdek. W trakcie biegu zaczął on zastanawiać się z kolega, czy warto kontynuować wyścig, bowiem w przypadku przekroczenia limitu czasowego cały wysiłek pójdzie na marne. Po drodze trasę opuszczali sukcesywnie kolejni zawodnicy, którym nie starczyło sił. Na 17 kilometrów przed metą bytomianie wiedzieli już, że zmieszczą się w limicie czasowym, choćby nawet doszli na miejsce szybkim krokiem. Pokazali jednak klasę i ostatnie metry przebiegli. Na mecie czekali już na nich z gratulacjami inni zawodnicy.

Choć bieg ukończyli na 46 pozycji na 52 „twardzieli”, nie kryli radości. W takim biegu liczy się oczywiście wygrana, jednak najważniejszy jest sam udział i koleżeńska atmosfera. Tomasz Guzdek myśli już o kolejnych startach i z niecierpliwością czeka na przyszłoroczny bieg na dystansie 237 kilometrów. Obu bytomian można spotkać często w rezerwacie przyrody „Segiet” lub w Reptach, gdzie – jak tylko mają czas – biegają na dystansie  25 do 30 kilometrów. 

 
Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Stanik
    Pogratulować - prawdziwy 250 % hardkorowiec,

Partnerzy