Wspomniany plac Sobieskiego jak zwykle od lat stał się główną areną naszego miasta. Stanęła tam wielka, wyposażona w monstrualne głośniki i kolorowe lampy scena pod gołym niebem, którą pracownicy specjalistycznej firmy z mozołem budowali kilka dni. Pierwsi uczestnicy zabawy pojawili się przed nią już wczesnym sobotnim popołudniem, by jak twierdzili zarezerwować sobie najlepsze miejsce na wieczorne koncerty: – Wolałam przyjść kilka godzin wcześniej, bo z doświadczenia wiem, że potem za nic nie dopchałabym się do sceny. A ja muszę być blisko, gdy występować będzie Czadomen – tłumaczyła nastolatka w kolorowej bluzce. Jej koleżanka zaś chciała z bliska obejrzeć Pięknych i Młodych: – Może artyści podejdą do nas i przybijemy piątki. To by było coś, może nawet selfie sobie zrobimy – rozmarzała się.
Zanim jednak nadszedł wieczór, zdążyło się już wiele ciekawego wydarzyć. Rozstrzygano przeprowadzane wcześniej konkursy i wręczano nagrody ich uczestnikom, prezentowali się podopieczni Rodzinnego Domu Dziecka, a także mali, ale bardzo utalentowani artyści z Młodzieżowego Domu Kultury nr 2 w Karbiu. Potem sceną zawładnął zespół Tukej, zaś po nim powody do radości miała cytowana dziewczyna, bo zagrali Piękni i Młodzi. Publiczność szalała i śpiewała razem z artystami. Podobnie było podczas koncertu The Chance i Czadomena. Głośne taneczne bity szybko skłoniły wielu do tańczenia i kołysania się. – Super zabawa. Jest ciepło, jest fajna muza, czego chcieć więcej – mówiła młoda kobieta zachęcająca do tańca swego partnera. Ten jednak zbytnio się do tego nie kwapił. Późnym wieczorem tańczył już cały plac w czym wielka zasługa DJ Marco, który serwując kolejne utwory przeniósł nas do lat dziewięćdziesiątych. Niektórym przypomniała się młodość, więc i wzruszenie się pojawiło.
Drugi dzień wielkiej imprezy okazał się równie udany, choć ze sceny płynęły zupełnie inne dźwięki, wytwarzane głównie przez wykonawców pochodzących z Bytomia. Zaczął i to na ostro zespól Chaos, po nim o uspokojenie postarała się bardzo gorąco przyjęta przez publiczność Kasia Moś. Tłum zafalował, kiedy zapowiedziano wejście Bezimiennych. Wszyscy spodziewali się wielkiego wydarzenia, bo raperzy pokazali się w tym składzie po raz ostatni. Fani nie zawiedli się. Było wyraziście i z przytupem, a emocji nie brakowało. - Szkoda, że już kończą, wychowałem się na ich tekstach. One są prawdziwe, takie blisko życia, śpiewają o tym co wielu z nasz czuje. To ich siła – mówił jeden z uczestników Dni Bytomia.
Gdy Bezimienni wreszcie zeszli ze sceny żegnani nie kończącymi się oklaskami oraz okrzykami, weszli na nią Gromme, a po nim Kamil Bednarek. Ten pierwszy ponownie rozkołysał widzów, ten drugi wiele robić nie musiał, bo nastolatki i tak niesamowicie piszczały i szalały. – On jest taki boski – krzyczała młoda bytomianka. Jej koleżanki miały dokładnie to samo zdanie. Do końca koncertu głośno śpiewały nie spuszczając ani na chwilę oczu z Bednarka.
Komentarze