Jeszcze kilka lat temu stacja taka znajdowała się w Szombierkach przy ulicy Modrzewskiego, jednak w trakcie budowy hali „Na Skarpie” Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zlikwidował ten punkt, bowiem ponoć nasza inwestycja zakłócała pracę urządzeń. Mimo starań miejskich ekologów stacja do nas już nie wróciła.
Dane prezentowane przez Wydział Ekologii Urzędu Miejskiego na ratuszowej stronie są więc uśrednionymi wskazaniami dla aglomeracji górnośląskiej, a najbliższe punkty pomiarowe badające jakość powietrza znajdują się w Katowicach i w Zabrzu. Ekolodzy twierdzą, że powietrze nie ma granic i przemieszcza się swobodnie pomiędzy gminami, więc zanieczyszczenia emitowane w Zabrzu czy w Chorzowie są odczuwane również w Bytomiu i dlatego też w skali regionu używa się średniej. Lokalni truciciele poprzez brak stacji pomiarowej czują się jednak bezkarni.
W Bytomiu oprócz spalin samochodowych w centrum najbardziej dają się we znaki piece w mieszkaniach i domkach jednorodzinnych. Ze spalaniem śmieci miasto walczy od lat jak z wiatrakami. Teoretycznie kontrolę może przeprowadzać w mieszkaniach straż miejska, jednak w praktyce musi się to odbywać w asyście biegłego, będącego w stanie pobrać próbki spalanego w piecach materiału, a takiego biegłego w Bytomiu nie ma.
Jesienią wiele emocji wzbudził przeprowadzony na naszym Rynku pokaz drona należącego do Głównego Instytutu Górnictwa. Urządzenie ma być batem na trucicieli spalających w domowych piecach śmieci. W praktyce dron może rzeczywiście pobierać próbki powietrza nad kominami, jednak dalsza część związana ze złapaniem winnego nie została jeszcze dopracowana. Na razie w grudniu minionego roku dron był testowany w Stolarzowicach. Czy sprawdzi się on jednak w wielorodzinnej zabudowie i kilku lokalach podłączonych do jednego komina? Należy w to wątpić. Pozostanie też opracowanie metod praktycznego wykorzystania wyników analizy pobieranych próbek.
Ekolodzy miejscy zdają sobie sprawę, iż wprowadzenie w gminie całkowitego zakazu palenia węglem, jak to stanie się od 2019 roku w Krakowie, nie wchodzi u nas w rachubę, z uwagi na specyfikę miasta. Na początku zimy próbowano lansować inne metody spalania węgla w piecach. Firma z Rybnika przeprowadziła pokaz rozpalania ognia technologią zapewniającą mniejszą emisję dymu ze związkami siarki i dwutlenkiem węgla. Licznie zgromadzeni wtedy widzowie byli jednak sceptycznie nastawieni do tej skutecznej metody. Polegała ona na rozpalaniu pieca od góry, a nie podpałką umieszczoną pod stertą szczap drewna i węglem. Podczas pokazu dym z pieca uruchomionego tą metodą rzeczywiście był mniej dokuczliwy.
Przy braku możliwości skutecznego wykrywania trucicieli, nadzieją na czystsze powietrze jest zmiana ogrzewań węglowych na inne lub przyłączenie do nitki ciepłowniczej. W latach 2015-18 planowane jest przyłączenie do sieci 25 wspólnot, tj. około 50 budynków. W porównaniu z ilością domów w Bytomiu jest to więc ilość niewielka. Jednak w minionym roku w 450 mieszkaniach lub domkach zlikwidowano stare piece węglowe, zamieniając je na elektryczne lub olejowe. Natomiast na dofinansowanie czeka 400 kolejnych rodzin. Nie zmienia to faktu, że monitoring czystości powietrza i skuteczność w wykrywaniu trucicieli leży u nas na łopatkach.
Komentarze