Oliwier Machura

​Bytomianin, kolarz klubu Euro Bike Kaczmarek Electric Team Poznań, wychowanek Adama Jagły

  • Wydanie: ZB_18_38
  • Data:
  • Artykuł był oglądany 1952 razy

– Urodziłem się 26 sierpnia 2003 roku w Siemianowicach Śląskich. Moi rodzice pochodzą z Bytomia. Uczęszczam do Gimnazjum nr 2 na placu Klasztornym, po reformie przemianowanym na Szkołę Podstawową nr 3 z oddziałami gimnazjalnymi. W gimnazjum szybko zyskałem przydomek kolarz. Otrzymałem wielkie wsparcie mojej wychowawczyni, pani Lucyny Brzeziak. W sierpniu przyjechała do Psar na zawody MTB. kibicowała mi i wygrałem. Wychowawczyni razem z moją klasą 3c gimnazjum pojawiła się również na mecie niedawnego wyścigu w Katowicach z cyklu Vienna Life Lang Team. 

– Jak zaczęła się moja przygoda z kolarstwem? Chciałem kupić quada. Rodzice zaproponowali, żebym zbierał pieniądze na rower. Po miesiącach oszczędzania udało mi się zgromadzić odpowiednią sumę. 12 maja 2016 roku zacząłem jeździć. Tak mi się to spodobało, że codziennie po nauce wskakiwałem na siodełko. Ten sport bardzo „wkręca”. 

W połowie czerwca uczestniczyłem w pierwszych zawodach, o Puchar Wójta Gminy Psary. Mieliśmy do pokonania pięć okrążeń. Z rozpędu przejechałem sześć pętli, bo zdublowałem wszystkich kolarzy mojej grupy wiekowej. Na mecie pomyślałem, że może mam dryg do jeżdżenia... Tata wyszukał w Internecie Mistrzostwa Śląska Family Cup w Dolomitach – Sportowej Dolinie. W mocnej obsadzie zająłem 2. miejsce w swojej kategorii wiekowej. Pokonałem sportowców, którzy ścigali się od paru lat, mieli doświadczenie w rywalizacji, odpowiednią formę i sprzęt.

– Pierwszego roweru nie kupowałem z myślą o wyścigach. Ważył około 16 kg. Nie posiadałem też odpowiedniego obuwia. Nie znałem technik jazdy. Byłem w pełni amatorem. Uczyłem się na własnych błędach. Z czasem postanowiłem kupić buty kolarskie z blokami do wpinania w pedały, dzięki temu ma się większą kontrolę nad rowerem. W sklepie trafiłem do bardzo fajnego sprzedawcy pana Marka, pasjonata kolarstwa, który pomógł mi w doborze obuwia. 

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności spotkałem tam pana Adama Jagłę, niegdyś znanego kolarza, reprezentanta Polski, uczestnika Wyścigu Pokoju, do dziś uprawiającego ten sport w barwach klubu Euro Bike Kaczmarek Electric Team Poznań. Pan Adam został moim trenerem. Pokazał mi wiele ciekawych tras rowerowych na Śląsku. Nauczył mnie, jak samemu radzić sobie z podstawowymi naprawami. 

– Brakuje czasu na dodatkowe przyjemności. Wychodzę ze szkoły o godz. 14.30. Już o godz. 16 rozpoczynam trening z panem Adamem. Przekazuje mi tajniki kolarstwa. Bez względu na pogodę i samopoczucie, codziennie kręcimy co najmniej kilkadziesiąt kilometrów. Czasami tak dostaję w kość, że nie mam siły wciągnąć roweru do klatki schodowej. Innym razem jeździmy rekreacyjnie. W krótkim czasie nauczyłem się więcej, niż kolarze ścigający się kilkanaście lat. Mam w głowie doświadczenia mojego trenera, jeżdżącego już prawie pół wieku. Podczas wyścigów merytorycznie wspiera mnie również pan Zbigniew Krzeszowiec, reprezentant kraju, wielokrotny uczestnik Wyścigu Pokoju, medalista mistrzostw Polski. W godzinach od 21 do 23 ćwiczę w siłowni. W weekendy startuję.

– Po zdobyciu wicemistrzostwa Śląska Family Cup wystąpiłem w olimpijskiej dyscyplinie cross country na Bike Atelier MTB XL w Dąbrowie Górniczej. Znów zająłem 2. miejsce. Za namową pana Adama wystartowałem w Skandia Maraton Lang Team, teraz nazywającym się Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe. 

Przed startem pan Piotr Pawlak, współzałożyciel i prezes Euro Bike Kaczmarek Electric Tam Poznań, obiecał, że jak pójdzie mi dobrze, zastanowi się nad przyjęciem mnie do klubu. Jako zupełny laik, w swojej kategorii wiekowej 0-18 lat uplasowałem się na 19. pozycji wśród bodajże pięćdziesięciu kilku uczestników. Dotychczas Euro Bike zrzeszał dorosłe osoby. Pan Piotr Pawlak postanowił eksperymentować. Zaprosił mnie na podsumowanie wyników sezonu Euro Bike. Otrzymałem klubowe stroje. Od 2017 roku zacząłem jeździć pod szyldem Euro Bike. 

– Podczas pierwszych startów mocno stresowałem się, bo chciałem pokazać, że warto we mnie inwestować. Ale nie miałem narzuconych celów. Nikt mi niczego nie kazał. Wszystko robiłem wyłącznie z własnej woli. W dwa, trzy lata można zawodnika maksymalnie wyeksploatować. Zmusić go do jazdy na 120 procent. Wtedy szybko się wypali , straci radość ze startów, przestanie się rozwijać. Mnie ściganie ciągle sprawia wielką przyjemność. Za radą trenera jeżdżę na 70 procent możliwości. Daję z siebie tyle, ile mogę w danym dniu. Nie zamierzam zarżnąć się, ponieważ dbam o sportową przyszłość.

– W 2017 roku wszystko wyszło kapitalnie. Po ciężkich treningach z panem Adamem, z powodzeniem wystartowałem w cyklu Bike Atelier MTB, prawie za każdym razem kończąc zawody na podium. Byłem trzeci na Vienna Lang Team Maratonie MTB w Kwidzynie. Z drużyną Euro Bike zajęliśmy 1. miejsce w cyklu Kaczmarek Electric Team. Indywidualnie zwyciężyłem w Kaczmarek Electric Team w Wolsztynie. W klasyfikacji generalnej swojej kategorii wiekowej cyklu Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe uplasowałem się na 3. pozycji. Za ubiegłoroczne wyniki otrzymałem stypendium „Młode Talenty”, przyznawane przez prezydenta Bytomia.

– W zeszłym roku postanowiłem również wystartować w zawodach szosowych Nutella Mini Tour de Pologne, obecnie znanych pod nazwą nowego sponsora Kinder+Sport Tour de Pologne. Pokonywaliśmy odcinki tras kilka godzin przed profesjonalnymi kolarzami. Dojeżdżałem do mety w czubie peletonu, chociaż nie miałem swojego klubowego teamu, który pomagałby mi po drodze. Dzięki wskazówkom pana Adama plasowałem się na wysokich miejscach. Mój trener przekonał mnie, że wygrywa się nie nogami, lecz głową.

– Najbliżej etapowego zwycięstwa znalazłem się w Rzeszowie. Tego dnia miałem „dobrą nogę”. Na ostatnim okrążeniu udało mi się zainicjować ucieczkę razem z liderami najlepszych polskich klubów. Podczas przepychanki na ostatnim zakręcie przed metą uderzyłem w barierki. Zapamiętałem tylko tyle, że lecę, ląduję na asfalcie, mija mnie peleton i... obudziłem się w karetce pogotowia. Była to kraksa rodem z Tour de France. Koło i kierownica zgięte. Cały byłem totalnie poobijany. Dzięki Bogu, niczego nie złamałem. Upadek skończył się ogólnym potłuczeniem i otarciami.

Gabriela Machura, mama Oliwiera uzupełnia: – Chwilę po rozpoczęciu I etapu Tour de Pologne w Krakowie doszło do małej kraksy. Ktoś popchnął Oliwiera i złamał mu hak przerzutki. Sobota po południu. Jutro następny etap. Serwisy rowerowe zamknięte. Nie mamy haka. Wydawało się, że jest po wyścigach. Zadzwoniłam do pana Marka ze sklepu przy ulicy Jainty. Gdy wróciliśmy z Krakowa, już czekał na nas w sklepie. Oliwier w niedzielę mógł wystartować.

Do końca 2017 roku jeździłem i osiągałem sukcesy w MTB na 16-kilogramowym rowerze. Przed obecnym sezonem, wielkim wysiłkiem finansowym moich rodziców, mogłem przesiąść się na profesjonalny 9,5-kilogramy rower marki Docura, produkowany przez firmę pana Piotra Pawlaka we współpracy ze znaną fabryką na Tajwanie. 70, 80 procent treningów odbywam na rowerze szosowym, na którym buduję formę i wytrzymałość. Górski rower służy mi do ćwiczenia techniki jazdy w terenie. Zimą korzystam z trenażera rolkowego, na którym ustawiam swój rower.

– Na początku tego roku ustaliliśmy w klubie, że wystartuję w całym cyklu Vienna Life Lang Maratony Rowerowe oraz poprawię się w klasyfikacji generalnej Bike Atelier w mojej kategorii wiekowej. Skoro w 2017 roku w cyklu Vienna Life finiszowałem na 3. pozycji, to teraz wypadłoby zająć 2. miejsce. Dotychczas uplasowałem się na 1. pozycji w zawodach Kaczmarek Electric Team w Rydzynie koło Poznania. W Bike Atelier MTB byłem drugi w Rybniku oraz pierwszy w Żywcu i Olkuszu oraz w maratonie Żarki, Niegowa, Janów. Stanąłem na najwyższym stopniu podium w Vienna Lang Team MTB w Wilanowie oraz w Bike Atelier Road w Psarach. W klasyfikacji generalnej Vienna Life Lang Team na razie jestem trzeci, z szansą wygrania rywalizacji. Dwa tygodnie po występie w Katowicach mam finałowy start w Kwidzynie. Dzień później w Wolsztynie czekają mnie ostatnie zawody z cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB. Na 14 października został zaplanowany finał cyklu Bike Atelier MTB.

– W sumie zdobyłem już około 40 pucharów i nagród. Stoją na półkach przygotowanych przez mojego tatę Marcina. Mam bardzo ambitne plany na przyszły rok. Chcę wystąpić w Pucharze Polski cross country oraz w Górskich Szosowych Mistrzostwach Polski w nowej kategorii wiekowej juniorów młodszych. Jeżeli fundusze na to pozwolą, zamierzam zaliczyć więcej występów w zawodach organizowanych przez pana Czesława Langa i we wszystkich wyścigach Kaczmarek Electric Team. Chciałbym także spróbować sił w Pucharze Czech.

Klub opłaca startowe w zawodach Czesława Langa i w Kaczmarek Electric MTB oraz funduje stroje. Pozostałe koszty pokrywają moi rodzice, na co przeznaczają w sezonie prawie połowę domowego budżetu. Mama Oliwiera zapewnia: – Jeżeli nadal będzie tak konsekwentnie dążył do celu, to warto w niego inwestować. W końcu nie tylko jego marzenia się spełniają...

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy