Opera dream: od biletera do dyrektora

​Kim jest Łukasz Goik? W Operze Śląskiej zaczynał pracę na stanowisku biletera. Przeszedł w niej wszystkie szczeble awansu zawodowego, aby przez ostatni sezon pełnić obowiązki dyrektora. Został tym samym najmłodszym dyrektorem teatru operowego w Polsce.

  • Wydanie: ZB_17_27
  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
  • Artykuł był oglądany 3871 razy

Zarząd Województwa Śląskiego właśnie rozpoczął procedurę powołania bez konkursu 34-letniego Łukasza Goika na stanowisko dyrektora naczelnego Opery Śląskiej. Obecnie trwają wymagane przez ustawę konsultacje ze związkami zawodowymi, potem konieczne będzie jeszcze uzyskanie zgody ministra kultury. O ile powoływania z ominięciem procedury konkursowej często budzą wątpliwości, to w tym przypadku powinno być ich mniej. Przez miniony sezon Łukasz Goik pełniąc obowiązki dyrektora Opery Śląskiej – niewątpliwie się sprawdził.

A pracę rozpoczął w niej przed 12 laty jako... bileter. W tym charakterze zatrudnił się w Operze Śląskiej na umowę-zlecenie jeszcze jako student. Z wykształcenia Łukasz Goik jest ekonomistą, specjalistą bankowości i finansów. Jednak Opera go wciągnęła, ponieważ po ukończeniu studiów właśnie w niej podjął pracę jako koordynator pracy artystycznej. W arkana zawodu wprowadzała go Stanisława Bereźnicka – szefowa działu koordynacji artystycznej, która pracę w Operze rozpoczęła jeszcze za kadencji legendarnego dyrektora Napoleona Siessa. – Takie stanowisko mi odpowiadało. Godziny etatu mogłem „wyrabiać” wieczorami oraz w soboty i niedziele, ponieważ koordynator pracy artystycznej obecny jest w trakcie spektakli – wspomina Goik. – Równocześnie prowadziłem własną działalność, byłem doradcą finansowym. Ale kredytów we frankach szwajcarskich nie polecałem – uśmiecha się.

W 2011 roku awansował – został zastępcą kierownika działu imprez i reklamy Opery Śląskiej. Po roku dyrektor Tadeusz Serafin zaproponował mu... stanowisko zastępcy dyrektora do spraw administracyjnych. Tak się złożyło, że w czasie swojej pracy w Operze Goik przeżył już czterech zastępców dyrektora. – Podziękowałem Tadeuszowi Serafinowi za zaufanie, ale uznałem, że to nie dla mnie – wspomina Łukasz Goik. – Powiedziałem, że po pierwsze mam za małe doświadczenie, a po drugie na tym stanowisku jest duża rotacja, a ja chcę jeszcze popracować w teatrze. Jednak Serafin – powtórzył propozycję i miał dar przekonywania. Zapewne nie podejrzewał, że w ten sposób nieświadomie wyłania swego następcę.

Dlaczego Zarząd Województwa Śląskiego po upływie kolejnej kadencji Tadeusza Serafina nie zdecydował się ogłosić kolejnego konkursu, w którym dotychczasowy dyrektor zamierzał wystartować? To materiał na osobny, znacznie dłuższy tekst. W każdym razie Zarząd Województwa Śląskiego powierzył Łukaszowi Goikowi pełnienie obowiązków dyrektora naczelnego Opery Śląskiej na jeden rok – od 1 września 2016 roku. W tym sezonie Goik dobrze się sprawdził. Orkiestra zaczęła grać pod nowymi dyrygentami – także młodszego pokolenia. Premierę „Mocy przeznaczenia” trzeba uznać za sukces. Po raz pierwszy na scenie Opery Śląskiej zaśpiewała gwiazda światowego formatu – Małgorzata Walewska, po raz pierwszy w spektaklu wystąpił solista światowego formatu Andrzej Dobber. Teraz Goik już przygotowuje plany na kolejny sezon. – Nawet jeśli nie będę nadal kierował Operą, zostawię memu następcy przedsięwzięcia, które będzie mógł dokończyć, albo z których będzie mógł zrezygnować – podsumowuje.

Ale skąd się w ogóle wziął specjalista od bankowości i doradca finansowy w Operze Śląskiej? – Od dziecka interesowałem się muzyką, chociaż sam nie grałem, nie śpiewałem – mówi Łukasz Goik. – Pamiętam z dzieciństwa, jak razem z tatą oglądałem w programie drugim TVP programy Macieja Niesiołowskiego „Z batutą i humorem”. Jest tarnogórzaninem Ma żonę i dwoje dzieci. O swoim pomyśle i sposobie na zarządzenie Operą Śląską mówi: – Słucham ludzi. Jestem obserwatorem. Chciałbym utrzymać poziom tej sceny. Żeby się wyróżniała w Polsce, żeby znani śpiewacy przyjeżdżali tutaj chętnie i żeby to było dla nich wyróżnienie, a nie tylko kolejne zlecenie. Nawet jeśli scena jest niewielka, a honoraria niekonkurencyjne – to żeby wiedzieli, że tu jest dobra atmosfera do pracy, wielkie tradycje i wspaniała publiczność.

Kiedy został p.o. dyrektora Opery Śląskiej – pozostał w swoim gabinecie zastępcy dyrektora w budynku administracyjnym. Nie przeniósł się do „oficjalnego” gabinetu dyrektora w głównym gmachu, nad sceną. – Skoro pozostałem dyrektorem administracyjnym, któremu na rok powierzono pełnienie obowiązków dyrektora naczelnego, to nie czułem się powołany, aby zmieniać gabinet. Ten reprezentacyjny pozostał do dyspozycji Tadeusza Serafina, który wciąż z Operą Śląską współpracował, i naszych gości. Czy we wrześniu Łukasz Goik zmieni gabinet?

 

Ocena: 3,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy