Seryjny morderca komarów

​Pamiętajmy o jerzykach. Tego lata pozytywnym bohaterem Internetu stał się jerzyk – ptak wędrowny, podobny do jaskółki, tyle że większy od niej. Wszystko dlatego, że w ciągu jednej doby żerując potrafi zjeść 20 tysięcy komarów. W walce z nimi jest więc skuteczniejszy (i zdrowszy) od chemicznych oprysków. A jak się mają jerzyki w Bytomiu?

  • Wydanie: ZB_19_30
  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
  • Artykuł był oglądany 2157 razy

Najpierw antybohaterem został komar. Nie jeden, ale cała ich „plaga”, czy też inwazja. W wielu miastach mieszkańcy domagali się oprysków terenów zielonych środkami zwalczającymi larwy komarów. Władze odpowiadały, że opryski są drogie, nie zawsze skuteczne i jako „chemia” szkodliwe. I wtedy przypomniano sobie o jerzykach. „Jerzyk większą część życia spędza w locie. W powietrzu zbiera pożywienie i materiał na gniazdo, pije krople deszczu, kopuluje i śpi szybując z wiatrem. Może pozostawać w locie bez przerwy 2 do 3 lat. Ląduje przede wszystkim podczas okresu lęgowego, budując gniazdo i karmiąc pisklęta. Odżywia się drobnymi owadami. W ciągu dnia potrafi upolować 20 tysięcy komarów” – czytamy w Faktopedii.

Czyli jerzyk to prawdziwa „kosa” i „bat” na komary. Tam gdzie polują stada jerzyków, mniej jest tych uciążliwych krwiopijców. A jak wygląda stan „armii” jerzyków w Bytomiu? Na pewno jest ich mniej. Nad niektórymi osiedlami jeszcze kilka lat temu jerzyki krążyły stadami – niczym kijanki w stawie. Dziś zobaczyć można raczej pojedyncze ptaki – jak pstrągi w potoku. – Trudno dokładnie stwierdzić jaka jest populacja jerzyków w Bytomiu, chociaż „na oko” widać, że ich liczba raczej się zmniejsza – mówi dr Roland Dobosz, kierownik Działu Przyrody Muzeum Górnośląskiego. – Jesienią powinniśmy mieć jednak dokładną wiedzę. Doktor Piotr Cempulik z naszego działu właśnie realizuje olbrzymi projekt badania fauny lęgowej terenu Bytomia. Każdy kwartał miasta zostanie „przechodzony” i zbadany.

Jerzyków jest coraz mniej, bo szkodzi im termomodernizacja budynków. Kiedyś gnieździły się w zagłębieniach wysokich ścian skalnych. W miarę rozwoju cywilizacji i budownictwa – ptaki przystosowały się i zaczęły budować gniazda w ścianach wieżowców i wysokich domów. Tyle, że kiedy budynek zostanie obłożony styropianem i otynkowany – jerzyki nie mają gdzie zakładać gniazd.

W Polsce jerzyki są gatunkiem chronionym. Kilka lat temu w życie weszły przepisy, nakazujące przed wykonaniem termomodernizacji uzyskać ekspertyzę ornitologa. Jeżeli na budynku gnieździły się jerzyki – ornitolog nakazuje wykonanie budek lęgowych dla nich. Nie można było również prowadzić takich prac w okresie lęgowym. Czasami mieszkańców denerwowało, że spółdzielnia do robót termomodernizacyjnych przystępuje dopiero późną jesienią. Nie zawsze wynikało to z inercji inwestora i wykonawcy. Często chodziło właśnie o ochronę ptaków.

Mimo wszystko – budek lęgowych jest za mało, więc jerzyków mamy mniej. Na przykład na osiedlu na Sójczym Wzgórzu przy ul. Hlonda na każdą klatkę czteropiętrowych budynków Spółdzielni Mieszkaniowej „Nasz Dom” po termomodernizacji „przypadło” pięć budek lęgowych. Ich otwory można dostrzec na samej górze budynków. Przed ociepleniem na takich domach jerzyki mogły zapewne założyć więcej gniazd, albowiem w miastach budują je we wgłębieniach murów, otworach w stropodachach, pod dachówkami, w zakamarkach budynków. 

Ale nic to – nowe budki może założyć każdy. – W Internecie można zobaczyć wzory budek i samodzielnie je zbudować albo zamówić gotowe – mówi Roland Dobosz. – Najważniejsze są dwie sprawy: trzeba uzyskać zgodę administratora i montaż musi dokonywać osoba z uprawnieniami do pracy na wysokościach. Jerzyki – w przeciwieństwie do jaskółek – lubią gniazdować wysoko. Jeżeli wieżowiec ma 10 lub 11 pięter – budki należy zawiesić nad najwyższą kondygnacją. – Co najważniejsze, jerzyki to czyste ptaki. Nie roznoszą żadnych pasożytów, w przeciwieństwie do np. gołębi – podkreśla Roland Dobosz.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Adam
    Wreszcie sensowny i mądry artykuł!!!

Partnerzy