Zdeformowane twarze na starych deskach

​Możesz pomóc młodemu artyście. 22-letni Michał Rejner jest malarzem. Swoje prace tworzy w piwnicy jednego z bloków w Szombierkach. Za kilka miesięcy chciałby je wystawić w galerii w Chicago. Ale żeby to było możliwe, potrzebne są pieniądze.

  • Wydanie: ZB_17_41
  • Data:
  • Autor: Edytor
  • Artykuł był oglądany 2470 razy

Rejnera ciągnęło do sztuki od najmłodszych lat. Zawsze lubił rysować i malować. Równolegle miał jednak drugą pasję, jaką był sport: – Nazbierało się trochę dyscyplin, które uprawiałem lub przynajmniej próbowałem uprawiać. Najdłużej wytrzymałem ćwicząc ju-jitsu oraz szermierkę. W tej ostatniej mam nawet papiery instruktora. Z czasem jednak każda z dyscyplin mi się nudziła, porzucałem ją, by szukać czegoś nowego – opowiada bytomianinSport wygrał ze sztuką. Po ukończeniu szombierskiej Szkoły Podstawowej nr 45, tamtejszego Gimnazjum nr 7 i tarnogórskiej szkoły średniej postanowił kształcić się na katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego. Czemu nie poszedł do Akademii Sztuk Pięknych? – Powodów było sporo. Ja sam nie chciałem, by ktoś mówił mi, jak mam malować i tworzyć, nie wyobrażałem sobie tego. Z drugiej strony rodzice przekonywali, że artysta to nie zawód, że z tego nie da się wyżyć w przyszłości. Zresztą tylko dla ich spokoju wytrwałem na AWF do końca, bo szybko zaczęła mnie ona nudzić. Trenerem personalnym już jednak nie zostałem.

Sport poszedł w odstawkę i przegrał ze sztuką. Michał Rejner coraz więcej czasu zaczął spędzać w swoje pracowni malarskiej. Urządził ją sobie w bloku przy ulicy Wyzwolenia. Najpierw wykorzystał do tego celu piwnicę, a gdy okazała się ona za mała, zaczął się starać o przejęcie suszarni. Na przeszkodzie stanęła jedna z lokatorek. Na szczęście inna oddała młodemu twórcy pomieszczenia po gabinecie lekarskim. – Dzięki temu mam miejsce, w którym mogę spokojnie pracować. Lubię je, panuje tam świetna atmosfera – mówi artysta. 

Swoje obrazy najchętniej maluje farbami olejnymi na drewnie. – Wyszukuję sobie w różnych miejscach stare deski lub drzwi, bo one idealnie się nadają do tego, co chcę robić. Lubię duże formaty, małe obrazki mnie nie pociągają. Jak malować, to z rozmachem. Dlatego moje obrazy często mają metr na metr – przekonuje. I dodaje: – Interesuje mnie malarstwo współczesne, nierealistyczne, pokazujące świat nie takim, jaki jest w rzeczywistości, ale odmieniony. Taki właśnie jest pierwszy cykl moich prac. Namalowałem ponad dwadzieścia twarzy czarnoskórych kobiet. Wszystkie są zdeformowane, rozmyte, pozbawione wyrazistych  kształtów – wyjaśnia Rejner. Pytany o inspirację i ulubionego malarza odpowiada: – Nikim się nie inspiruję, powiedziałbym nawet, że jestem zamknięty na sztukę tworzoną przez innych artystów, choć czasem oglądam wystawy. Nie zakładam z góry tego, co mają przekazać moje obrazy. Po prostu maluję, przelewając na deski to, co we mnie siedzi, to, co czuję. To całkowicie spontaniczny proces. 

Wbrew przestrogom bytomianin chce żyć ze sztuki. Na razie zarabia na życie malowaniem... ścian, choć jeden obraz ze swej kolekcji już udało mu się sprzedać. Wierzy, że zrobi karierę dzięki uporowi i talentowi. Ma szansę na wystawę i to do tego od razu w Stanach Zjednoczonych. – Moja dziewczyna, która mocno mnie wspiera i bardzo mi pomaga, mieszka w USA. Odwiedziłem ją niedawno, zaglądnęliśmy do chicagowskich galerii. Właścicielowi jednej z nich spodobały się moje obrazy, zorganizuje mi wystawę w styczniu przyszłego roku. To dla mnie wielka szansa. Wyjazd za ocean to spory koszt, trzeba spakować i wysłać samolotem obrazy, załatwić wiele spraw logistycznych. – Potrzebuję funduszy. Zbieram je na stronie internetowej, liczę też na sponsorów. Wierzę, że pomogą mi spełnić marzenia – mówi młody artysta z Szombierek. Pieniądze można wpłacać poprzez stronę: https://zrzutka.pl/wystawaobrazowusa#.  

Ocena:
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy