Karwat bytomianinem roku

Kobiety wybrały. Jest Ślązakiem z krwi, kości i działalności. Krzysztof Karwat – publicysta, poeta i dziennikarz został Bytomianinem Roku 2014. Tak zdecydowały panie zrzeszone w Lidze Kobiet Nieobojętnych.

  • Wydanie: ZB_14_15
  • Data:
  • Autor: Edytor
  • Artykuł był oglądany 3984 razy

O ile wybory Bytomianki Roku trwają od 11 lat, to wybory Bytomianina Roku są świeżą inicjatywą. Wyłoniono go dopiero po raz drugi. Bytomiankę Roku spośród czterech kandydatek wybiera kapituła złożona z mężczyzn. Wyboru „faceta roku” panie dokonują samodzielnie. Rok temu został nim Piotr Mankiewicz – założyciel i właściciel Muzeum Chleba. W tym roku panie postanowiły „pójść za ciosem” i wybrały kolejnego stuprocentowego Ślązaka. Z jedną tylko różnicą – o ile Mankiewicz jest człowiekiem z Rozbraku, to Krzysztof Karwat mieszka po drugiej stronie Bytomia – w Miechowicach.

Jest poetą, dziennikarzem i publicystą. Wydał trzy tomiki wierszy – „Powtórka z polskiego”, „Dowód osobisty” oraz „Ślad”. Jednak znany jest przede wszystkim jako specjalista od spraw Śląska. Teksty: eseje, felietony i polemiki na temat naszego regionu publikował na łamach wielu pism – od paryskiej „Kultury” do „Życia Bytomskiego”. A także – przez wiele lat – w miesięczniku „Śląsk” oraz „Dzienniku Zachodnim”. Owocem tej pracy są m.in. dwie książki – „Ten przeklęty Śląsk” oraz „Jak hanys z gorolem”. Jest również współautorem (z Wojciechem Sarnowiczem) filmów dokumentalnych: „Końca wojny nie było” i „Śląsk według Bieniasza”.

Krzysztof Karwat to także znawca teatru, od kilku lat konsultant programowy Teatru Rozrywki w Chorzowie i zarazem autor książki, opisującej historię tej instytucji. Właśnie na scenie Teatru Rozrywki Karwat prowadzi od wielu lat wieczory zatytułowane „Górny Śląsk – świat najmniejszy”. To swoiste talk show na żywo, podczas których goście rozmawiają o Śląsku, prezentowane są także filmy oraz występują autorzy.

Panie z Ligi Kobiet Nieobojętnych przypomniały m.in. jedną z opinii o Karwacie, której autorem jest nieżyjący już Michał Smolorz: „Właściwie wszędzie, gdzie się pojawiał, stawał się źródłem nowych poszukiwań intelektualnych na polu śląskości. To właśnie dzięki niemu “Dziennik Zachodni” był bodaj pierwszą gazetą codzienną w regionie, która otwarła się na “tematy zakazane” lub przynajmniej “tematy nieznane” – bo u nas dawno zatarła się różnica między prohibicją a ignorancją wiedzy o stronach rodzinnych.

Czasami komentuje się, że Karwat prezentuje opcję bliską Ruchowi Autonomii Śląska. Nie jest to do końca prawda. W wywiadzie dla „Życia Bytomskiego” mówił m.in. – Nie da się ukryć, że słowo „autonomia” brzydko pachnie i nie przestanie brzydko pachnieć większości Polaków. Dlatego w moim przekonaniu nie jest rozsądne oskarżanie wszystkich, którym słowa „autonomia Śląska” źle się kojarzą – o antyśląskość czy brak zrozumienia dla potrzeb i aspiracji naszego regionu. Już kilkanaście lat temu, w jednym z ostatnich wydań paryskiej „Kultury”, pisałem, że jeżeli ostre postulaty dotyczące autonomii i narodowości śląskiej wybiją się na plan pierwszy, to może to zaważyć na negatywnym postrzeganiu istoty śląskości przez nie-Ślązaków.

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

  • Lucjan Bytomski
    Treny o bytomiu juz moze zaczac pisac...

Partnerzy