Sensacyjne odkrycie nieznanych rysunków

​Kogo sportretował Stanisław Toegel? Do Muzeum Górnośląskiego trafiło sto nieznanych rysunków Stanisława Toegla. Koło 30 z nich to portrety mieszkańców Bytomia. Dotąd udało się zidentyfikować zaledwie dwie postacie.

  • Wydanie: ZB_16_07
  • Data:
  • Autor: Marcin Hałaś
  • Artykuł był oglądany 3258 razy

W ubiegłym roku pracownicy Muzeum Górnośląskiego odkryli na nowo i przypomnieli postać Stanisława Toegla – niemal kompletnie zapomnianego karykaturzysty. Przed wojną był on związany ze Lwowem, gdzie studiował prawo, i z Warszawą, gdzie pracował. Był autorem kapitalnych karykatur polskich polityków okresu międzywojennego. Walczył w Powstaniu Warszawskim, dostał się do obozu jenieckiego – również podczas wojny tworzył. W 1948 roku wrócił z Zachodu do Polski i osiadł w Bytomiu. Tutaj zmarł w 1953 roku w wieku zaledwie 48 lat. Jeszcze w maju ubiegłego roku, kiedy otwierano wystawę zatytułowaną „Stanisław Toegel. Karykatury wojenne i polityczne” – bytomscy muzealnicy uważali, że po wojnie Toegel już nie tworzył. A przynajmniej, że nic z tych prac się nie zachowało. Jak się okazało – byli w błędzie.

Z Muzeum Górnośląskim nawiązał bowiem kontakt mieszkający w okolicach Krynicy antykwariusz. Zaproponował odsprzedanie walizki, zawierającej około 100 powojennych rysunków Toegla. – To prawdziwa rewelacja – mówi Maciej Droń z Działu Kresów i Kultur Pogranicza Muzeum Górnośląskiego. – Udało nam się zakupić te prace. W jaki sposób spuścizna Toegla znalazła się w Krynicy? Po śmierci artysty jego żona Zofia Toegel wyprowadziła się z Bytomia właśnie do tego miasta. Zmarła w podeszłym wieku, w roku 2006 w jednym z domów opieki. Można się więc domyślać, że rysunki Toegla trafiły do Krynicy właśnie wraz z wdową po rysowniku.

Sfatygowana walizka zawierała rysunki Toegla oraz różne druki – m.in. wycinki z powojennych gazet, gdzie publikował swoje karykatury. Były tam również prace z okresu „niemieckiego”, czyli z lat 1944-48. Wówczas Toegel najpierw przebywał w obozie jenieckim, a potem w obozie tzw. dipisów (z angielskiego displaced persons, w skrócie DPs) – czyli osób, które w wyniku wojny znalazły się poza swoim państwem. Z tamtego czasu pochodzi m.in. kapitalna karykatura marszałka Goeringa.

Z punktu widzenia bytomskiego najważniejsze wydają się jednak te prace, które powstały już w naszym mieście. Są wśród nich karykatury, które zamieszczał w prasie – zarówno oryginały, jak ich wycinki z gazet, gdzie były drukowane. Niestety, rysownik „wpasował” się w obowiązujący wówczas model propagandy. Stąd też rysował na przykład Francję, Anglię i Grecję w „uścisku dolara”. Na tym rysunku węże symbolizują amerykańską pomoc w ramach tzw. planu Marshalla. Jest też karykatura prezydenta Trumana. Co ciekawe – być może wstydząc zaangażowania się w komunistyczną propagandę – prac tych Toegel nie podpisywał nazwiskiem, lecz skrótem: T. Gel. Jako że etatowo pracował w spółdzielni plastycznej, zajmującej się m.in. dekoracją wystaw sklepowych – wśród rysunków znalazł się nawet... portret Lenina.

Najciekawsza rzecz to około 30 portretów wykonanych w Bytomiu. – To właściwie szkice do portretów, przypuszczamy, że oryginały otrzymały osoby portretowane, być może Toegel w taki sposób dorabiał do pensji – mówi Maciej Droń. Do tej pory udało się zidentyfikować zaledwie dwie sportretowane osoby. Jedną z nich jest artysta plastyk Kazimierz Moździerz, mieszkający od wojny w Bytomiu, znany twórca ekslibrisów. Tutaj nie ma wątpliwości – głowa Moździerza osadzona została na... tłuczku moździerza, jakiego używało się do celów kuchennych. Druga zidentyfikowana karykatura przedstawia dr Bronisława Zapolskiego – znanego w powojennym Bytomiu lekarza dermatologa. Reszta postaci wciąż pozostaje anonimowa i wymaga identyfikacji. – Będziemy starali się to zrobić, rysunki wkrótce znajdą się na stronie internetowej muzeum – zapowiada Maciej Droń.

Stanisław Toegel podpisywał osoby na portretach i szkicach. Szkopuł w tym, że czynił to odręcznie i wiele nazwisk trudno odczytać. Te, które można odcyfrować – na razie mówią niewiele. Na przykład: dyr. Pędracki, p. Niezabitowska, Rusocki, Markiewka, p. Dąbrowski, pani Trzcionka, Niesporek, wiceprezydent ... (nazwisko nieczytelne). Jeden z rysunków zapewne przedstawia lekarza okulistę, co można wywnioskować z notatek oraz charakteru obrazu. Nazwisko znów jest jednak nieczytelne: dr Bobrowski, albo Borowski. – Może któryś z żyjących nestorów bytomskiego środowiska medycznego pomoże rozwikłać tę zagadkę? – zastanawia się Droń. – Na razie rysunki zostały skatalogowane i zdigitalizowane. Wkrótce trafią do Internetu.

Stanisław Toegel był bardzo utalentowanym karykaturystą. Został jednak kompletnie zapomniany, a jego postać wywołali z mroków niepamięci dopiero pracownicy kierowanego przez Joannę Lusek Działu Kresów i Kultur Pogranicza Muzeum Górnośląskiego. Teraz okazuje się, że Toegel w Bytomiu nie tylko mieszkał przez ostatnich 6 lat życia, ale także wciąż pozostawał aktywny twórczo. A mówi się, że w powojennej historii naszego miasta nie ma już białych plam i trudno odkryć coś nowego.

 

Ocena: 5,00
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy