Sezon zasadniczy nasi zawodnicy zakończyli na pierwszym miejscu. W I rundzie play-off łatwo poradzili sobie z rywalami z Katowic, zaś w rundzie II już nie bez problemów ograli Lubliniankę KUL Lublin. W starciu decydującym o wejściu do najlepszej czwórki dającego 75 procent szans na awans wpadliśmy na Noteć Inowrocław. I to był nasz pech, bo przed sezonem to właśnie ta ekipa była uznawana za głównego faworyta.
Przed tygodniem bytomianie u siebie przegrali pierwszy mecz z Notecią, choć przez jego większość prowadzili. To sprawiło, że przed drugim starciem podopieczni Mariusza Bacika postawili się przed ścianą. Musieli w zeszłą sobotę wygrać na wyjeździe i 1 maja ponownie pokonać przeciwnika w Hali Na Skarpie. Nadzieje były ogromne, deklaracje też, zresztą przecież przed sezonem wprost mówiono, że idziemy na awans. Ale nic z tego. I nic nie pomoże wzdychanie, że gdybyśmy spotkali się z kimś innym, to byśmy weszli do czwórki.
Mecz zaczął się dobrze dla naszych, bo prowadziliśmy po I kwarcie 27:23. Ale w kwarcie II gospodarze dali popis i odjechali na osiem punktów. Kwarta trzecia na remis po 23. W ostatniej odsłonie mimo starań nie potrafiliśmy zatrzymać Noteci, która ostatecznie zwyciężyła 102-92. I liga nie dla koszykarzy z Bytomia. Musimy poczekać na nią kolejny rok.
Komentarze