Jak mąż z żoną o grzyby się kłócili

Zorganizowali je miejscowy Związek Emerytów oraz Biuro Podróży Zgobnik. Jego właściciel, Grzegorz Kłaczek mówi: - Nie jestem jakimś zapalonym grzybiarzem, zbieram je raczej przy okazji spaceru po lesie. Pomyślałem, że fajnie byłoby wybrać się na wycieczkę do lasu w większym gronie, a ponieważ mamy jesień, to pojawiła się idea grzybobrania. Reakcja emerytów pochodzących nie tylko z Radzionkowa mnie zaskoczyła. Na wyjazd do Piłki w okolicach Lublińca zgłosiło się aż 46 chętnych. 

Początkowo wszystko miało się odbyć pod hasłem "grzybobranie z bibką". - Ta bibka połączona z integracją miała być ważniejsza od grzybów, ale jak się ludzie dowiedzieli, że to są mistrzostwa Radzionkowa, to się zaczęła rywalizacja na całego - wspomina Kłaczek. - Przez trzy godziny wszyscy z zaangażowaniem chodzili po lesie i napełniali kosze oraz wiadra. Grzybów nie brakowało, więc nic dziwnego, że wspólnie nazbieraliśmy ich aż 280 kilogramów. Głównie prawdziwków i podgrzybków.

 Kiedy przyszedł czas na ważenie zbiorów, emocje sięgnęły zenitu: - Tu już nie było sentymentów, bo każdy chciał wygrać. Jak małżeństwa miały dwa kosze i dotąd zbierały do nich wspólnie, to przy ważeniu nagle się zaczęły kłóciły o to, czyj jest ten bardziej napełniony - śmieje się Kłaczek. Dodaje też: - Dla bezpieczeństwa podczas następnej edycji mistrzostw zrobimy kategorię małżeńską, żeby nie było zwady. 

Pierwsze miejsce i tytuł mistrzowski wywalczył, a w zasadzie uzbierał Marcin Walczykowski. Drugi był Rudolf Kołodziej, zaś trzecie miejsce przypadło Kornelii Wierzejskiej. - Emocji rzeczywiście nie brakowało, ale najważniejsze, że się spotkaliśmy, spędziliśmy czas na świeżym powietrzu, zrelaksowaliśmy się i urządziliśmy sobie wspaniałą i długą przechadzkę po lesie. To szczególnie podkreślam, bo zazwyczaj, jak się emeryci zapisują na jakiś wyjazd, to najpierw pytają się, czy na pewno nie będzie trzeba dużo chodzić - stwierdza Grzegorz Kłaczek.