Poznali się w teatrze, pobrali na scenie

Zbigniew Rokita, pisarz i dramaturg oraz kibic Szombierek Bytom opuścił sobotni mecz swej drużyny. Nie było na nim także często widywanej na stadionie Zielonych aktorki Teatru Śląskiego, Barbary Lubos. Oboje mieli jednak wytłumaczenie. W tym samym czasie brali bowiem ślub.  

Poznali się na deskach Teatru Zagłębia. Wystawiano tam sztukę Rokity "Nikaj", a Lubos niej grała. Tak w ogóle, to poznał ich dyrektor Teatru Śląskiego, aktor Robert Talarczyk i to jego trzeba uznać akuszerem tego związku. Potem ona wystąpiła w napisanym specjalnie przez niego dla niej monodramie "Kocham cię proszę pana", a Talarczyk całość reżyserował. Przedstawienie stało się hitem, a co ciekawe mówi się w nim o stworzonej przez Rokitę postaci Matki Boskiej Szombierskiej, patronki piłkarzy przegranych.   

Ślub wzięli w Teatrze Śląskim, na którego scenę przy brawach i krzykach licznie zgromadzonych gości wjechali windą. Ona w długiej sukience ecri z odsłoniętymi ramionami, on w lnianym garniturze w kolorze czekolady. Słowa ślubowania powtarzali za prowadzącym ceremonię prezydentem Katowic Marcinem Krupą.

Przestrzegał on nowożeńców, że coś w ich życiu się za moment skończy, w przypadku Rokity miałoby to być swobodne wychodzenie z kolegami na piwo. Pani młoda, przekonywała jednak, że taki zakaz się nie pojawi, zaś pan młody zapowiedział, iż idąc na piwo żonę zabierze. Kłótni małżonkowie nie przewidują, bo jak zapewniła Lubos (Rokita milczał) "my się nie kłócimy". Zdaniem Krupy to fatalnie, bo omija ich szansa ognistego pojednania.     

Po ślubowaniu na młodych posypały się białe piórka, goście zaczęli klaskać i zgodnie z tradycją skarżyć się, że jest gorzko. Po namiętnym pocałunku głównych bohaterów szybko zrobiło się słodko. A potem w fojer teatru wystrzeliły szampany i zaczęło się składanie życzeń. Wesele zaplanowano w restauracji w Zabrzu.