Zamknij

Elektrociepłownia Szombierki: 105 lat historii

Marcin Hałaś Marcin Hałaś 07:30, 07.10.2025 Aktualizacja: 08:30, 07.10.2025
Skomentuj FOT. FCK FOTOPOLSKA.EU FOT. FCK FOTOPOLSKA.EU

Elektrociepłownia Szombierki ma 105 lat. W ostatnich latach jej los wzbudzał dużo emocji. Ostatecznie znalazł się inwestor, który obiecuje uratować tę budowlę. Ale czy wśród tych współczesnych perypetii - znamy historię obiektu, który dziś bywa nazywany "industrialną katedrą"?

 Elektrociepłownia Szombierki znajduje się na styku trzech bytomskich dzielnic: Szombierek, Bobrka i Karbia. Zaczęła działać w 1920 roku, ale jej historia sięga czasów I wojny światowej. Wówczas planowano zbudować w tym miejscu fabrykę prochu. Inwestycję rozpoczęto, wzniesiono pierwsze budynki o solidnej, wzmocnionej konstrukcji charakterystycznej dla budowli militarnych.

Prąd zamiast prochu

Jednak w wyniku I wojny światowej Niemcy zostały zdemilitaryzowane i prochu ani armat produkować po prostu nie mogły - przynajmniej do czasu. Zmieniono więc plany, a to co już zbudowano przystosowano do nowej funkcji - elektrowni. Inwestorem została spółka akcyjna Schaffgotsch Aktien Gesellschaft zwana również Grafflich Schaffgotsche Werke (Hrabiowskie Zakłady Schaffgotschów).

Należąca do hrabiów Schaffgotschów spółka była także właścicielem pobliskiej kopalni Gräfin Johanna (po II wojnie światowej funkcjonowała jako Bobrek i działa do dzisiaj pod nazwą KWK Bobrek-Centrum). Budowa elektrowni była podyktowana względami logistycznymi i praktycznymi - chciano jak największą ilość tzw. węgla odpadowego (czyli gorszej jakości) spalać na miejscu.

Architektoniczne dzieło Zillmanów

Ale nie zbudowano „zwykłej” elektrowni, albowiem jej zaprojektowanie powierzono wybitnym architektom: Emilowi i Georgowi Zillmanom. Byli kuzynami, urodzili się w Meseritz (dziś: Międzyrzecz w województwie lubuskim na Dolnym Śląsku), zmarli w Berlinie (Georg już po II wojnie światowej, w roku 1958, mając 87 lat). Obaj wykształcili się w Królewskiej Wyższej Szkole Technicznej w Charlottenburgu (od 1920 roku jest on dzielnicą Berlina) i w nim zamieszkali. Jednak najwięcej projektów zrealizowali na niemieckim Górnym Śląsku. To oni są twórcami m.in. wzorcowego i najpiękniejszego w regionie, a być może w całej dzisiejszej Polsce, osiedla robotniczego w katowickim Nikiszowcu. Jedną z najbardziej monumentalnych ich realizacji jest właśnie Elektrociepłownia Szombierki. Jeżeli popatrzymy na jej bryłę dzisiaj, musimy uznać, że nazwa postindustrialna katedra nie jest bynajmniej przesadzona.

W chwili otwarcia w listopadzie 1920 roku Szombierki dysponowały 4 kotłami i turbozespołem o mocy 12,8 megawatów. W następnych latach uruchomiono 19 kolejnych kotłów i 4 turbozespoły. W 1925 roku na wieży zamontowano zegar marki Siemens und Halske sprzężony z 54 innymi zegarami na terenie zakładu. Główny zegar miał cztery tarcze, umieszczone po czterech stronach wieży, każda o średnicy prawie 5 metrów. Natomiast w roku 1930 zbudowano największy z trzech kominów - ma 120 metrów wysokości.

Sowieci rabują

II wojnę światową Elektrownia Szombierki przetrwała bez zniszczeń - w 1944 roku posiadała moc 92 megawatów. Po wkroczeniu armii sowieckiej na Górny Śląsk Szombierki były jednym z pierwszych zakładów, które rozpoczęły normalną pracę. Mimo iż większość kadry inżynierskiej i zarządczej ewakuowała się w głąb Niemiec – utrzymanie ruchu, a potem powrót do normalnego funkcjonowania zapewnili szeregowi pracownicy.

Potem rozpoczął się zorganizowany rabunek. W czasach PRL-u mówiono o tym niewiele, ale Sowieci po wkroczeniu na niemiecką część Górnego Śląska wywieźli w głąb Kraju Rad wyposażenie wielu zakładów przemysłowych. Działali w taki sposób, mimo że mieli pełną świadomość, że tereny te po zakończeniu wojny mają przypaść Polsce. Ten los nie ominął Szombierek, gdzie towarzysze radzieccy zdemontowali część kotłów, ograniczając moc zakładu do 70 MW. Co więcej, jak czytamy w monografii zakładu: „prace te prowadzone były w sposób rabunkowy i niszczycielski, tak że z góry wykluczały ponowne wykorzystanie urządzeń i instalacji dla potrzeb energetyki”.

Powojenna odbudowa

W 1948 roku Polacy zaczęli potencjał elektrowni odtwarzać. Ostatecznie 7 lat później Szombierki osiągnęły moc 108 MW, stając się jedną z największych elektrowni w kraju – zatrudniały 850 pracowników, w ciągu doby spalano w niej ponad tysiąc (!) ton węgla. Równocześnie przejęto Elektrownię w pobliskich Miechowicach, którą Niemcy wybudowali w latach 1942-45. To ona po wojnie stała się największą w kraju, dzierżąc równocześnie niechlubny rekord najbardziej szkodliwej dla środowiska naturalnego.

Po tzw. transformacji ustrojowej, w roku 1993 powstał Zespół Elektrociepłowni Bytom, który połączył dwa pobliskie zakłady: w Szombierkach i Miechowicach. Równocześnie zaczął się zmierzch Szombierek – wycofywano z eksploatacji kolejne wysłużone kotły, a Szombierki zaczęły pełnić rolę tzw. elektrowni szczytowej (równie dobrze można funkcję tę nazwać: zapasową). Dostarczały prąd tylko w godzinach szczytu, kiedy zapotrzebowanie na energię było największe oraz w lecie, kiedy bloki Miechowic wyłączano w celach konserwacyjno-remontowych. I wtedy w Elektrociepłowni Szombierki pojawili się… artyści.

Drugie życie

Ówczesny prezes ZEC Bytom, wychowany na Rozbarku bytomianin Jacek Janas, zdawał sobie sprawę, że już wkrótce EC Szombierki zostanie definitywnie wyłączona z ruchu. Postanowił „wymyślić” dla niej nowe życie, nową funkcję i doszedł do wniosku, że może to być miejsce wydarzeń kulturalnych.

W opustoszałej hali dawnej kotłowni odbywały się spektakle taneczne i teatralne w ramach dwóch festiwali (Międzynarodowa Konferencja  Tańca Współczesnego oraz Teatromania). Organizowano tam też inne imprezy: koncerty, wystawy plastyczne, a nawet zawody sportowe - od gali mozartowskiej do gali bokserskiej. Opracowano też koncepcję architektoniczną adaptacji zaprojektowanych przez Zillmanów budynków na centrum kulturalne połączone z pasażem handlowym. Te plany przekreślił właściciel zakładu, czyli skarb państwa, prywatyzując ZEC S.A.

Ciężkie lata

ZEC S.A. nabył fiński koncern energetyczny Fortum. I od tamtej chwili można unaoczniła się różnica pomiędzy własnością (i mecenatem) państwa a kapitalizmem, który dużo mówi o tzw. społecznej odpowiedzialności biznesu, ale w praktyce różnie z tym bywa. Fortum nie było zainteresowanie kontynuowaniem działalności kulturalnej w budynku po ostatecznie wyłączonej z produkcji EC Szombierki. Elektrownia powoli niszczała, choć była dozorowana. W 2015 roku wysadzono w powietrze jej chłodnię kominową.

Wyłączony z działalności przemysłowej gmach tylko generował koszty (bieżące zabezpieczenie, podatek gruntowy), więc Fortum postanowiło się go pozbyć. W 2016 roku Fortum sprzedało EC Szombierki prywatnej spółce Rezonator, którą rekomendował ówczesny prezydent miasta.I to okazało się błędem, jak zresztą większość decyzji z czasów prezydentury Damiana Bartyli.

Przedstawiciele nowego właściciela zapowiadali, że chcą tam zrobić halę koncertową i studio nagrań, potem że „muzyczny Disneyland”. Na konferencjach prasowych obiecywali "cuda na kiju" dorównujące wizji "pstrągów w Bytomce", ale w rzeczywistości nie zrobili nic, oprócz tego, że zaczęli oszczędzać na ochronie, więc Elektrociepłownię zaczęli szabrować złomiarze. Sprawa oparła się nawet o prokuraturę, która również okazała się bezsilna.

W lipcu 2022 obiekt odkupił nowy, wiarygodniejszy, prywatny inwestor. Ciąg dalszy - miejmy nadzieję - nastąpi.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%