Zamknij

Bytom stał się miastem pogórniczym

Tomasz Nowak Tomasz Nowak 09:43, 31.12.2025 Aktualizacja: 09:50, 31.12.2025
Skomentuj Ostatnie wagoniki na powierzchni Ostatnie wagoniki na powierzchni

Przez ostatnich 231 lat w naszym mieście nieprzerwanie wydobywano węgiel kamienny. Ale ta epoka się skończyła, najprawdopodobniej bezpowrotnie. 1 stycznia rozpocznie się proces likwidacji kopalni Bobrek - ostatniej dotąd fedrującej. Dwa dni wcześniej na terenie Szybu Józef podczas wzruszającej i smutnej ceremonii, a w zasadzie górniczej stypy na powierzchnię wyciągnięto dwa ostatnie wagoniki wypełnione urobkiem. Zdawało się, że przybyli oficjele, górnicy i dziennikarze zebrali się nie wokół wagoników, ale wokół trumien. 

Zgodnie z umową społeczną, zawartą po tym, jak Polska straceńczo zgodziła dostosować się do szaleńczego i sprawiającego, że Unia Europejska gospodarczo się szybko degraduje Zielonego Ładu, kopalnia Bobrek miała być zamknięta w roku 2040. Ale ta data stała się nieaktualna po tym, jak w marcu 2024 roku doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął górnik. Po zdarzeniu Komisja ds. Zagrożeń Naturalnych katowickiego Wyższego Urzędu Górniczego skontrolowała kopalnię i orzekła, że nie da się zapewnić bezpieczeństwa górnikom pracującym w obszarze Bobrek-Miechowice. Wedle ekspertów nie istnieje technologia mogąca dać takie gwarancje. Ta decyzja radykalnie skróciła życie Bobrka. Przesądzono bowiem, że wydobycie potrwa jedynie do końca roku 2025. Ta chwila właśnie nadeszła. 

Symboliczne pożegnanie z fedrowaniem zorganizowano w miniony wtorek. Na terenie Szybu Józef zebrali się przedstawiciele zarządzającej zakładem spółki Węglokoks Kraj oraz firm z nią powiązanych, dawni dyrektorzy Bobrka, senator Halina Bieda, poseł Łukasz Ściebiorowski, prezydent Bytomia Mariusz Wołosz oraz górnicy. Było czarno od galowych mundurów, na zimnym wietrze powiewały zielone i białe pióropusze na czakach.   

Coś się kończy, coś zaczyna       

Tuż po godzinie 10. za sprawą sygnalisty rozległ się charakterystyczny metaliczny dźwięk obwieszczający przyjazd kopalnianej szoli wyciąganej z dołu. Po otwarciu klatki pracownicy wytoczyli dwa ozdobione kuplą, a więc symbolem górniczym wagoniki z węglem. Na jednym z nich umieszczono datę 30.12.2025 oraz tablicę informującą o zakończeniu wydobycia, na drugim zaś tablicę z kalendarium kopalni Bobrek. Obok dat wpisano jej kolejnych właścicieli i kolejne nazwy. 

Potem nastąpiła seria pompatycznych i coraz smutniejszych przemówień. Rozpoczął ją prezes Węglokoksu, Grzegorz Wacławek: - To dzień niezwykły. Na powierzchnię wyjechała dzisiaj ostatnia tona węgla z KWK Bobrek, a tym samym kończy się historia tej kopalni, która przez dziesięciolecia była sercem tej ziemi i tutaj pracowały pokolenia górników. Wacławek dziękował wszystkim pracownikom i zaproponował, by tych, którzy zginęli uczcić minutą ciszy. 

Przypomniał poza tym, że koniec jest jednocześnie początkiem czegoś nowego: - Od 1 stycznia rozpoczynamy zaplanowany i przygotowany proces likwidacji całego zakładu. Dzięki nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, górnicy będą mogli skorzystać z odpraw, urlopów górniczych, część załogi będzie można alokować do pozostałych funkcjonujących spółek górniczych. Część pracowników zajmie się likwidacją zakładu i obsługą spółki.

Pani senator płacze

O wspomnianej ustawie gwarantującej, iż żaden z pracowników Bobrka nie zostanie bezrobotny mówiła też zupełnie niemogąca powstrzymać wzruszenia, a potem łez senator Bieda: - Mimo że dzisiaj wyjechała ostatnia tona węgla z kopalni Bobrek, będziemy pamiętać o tych wszystkich, którzy tutaj pracowali, pozostaną tradycje związane z tą kopalnią - mówiła.

Prezydent Wołosz zaczął od dramatycznego, ale przecież boleśnie prawdziwego stwierdzenia: - 30 grudnia 2025 roku skończyła się w Bytomiu epoka węgla kamiennego. Przed nami likwidacja ostatniej kopalni węgla kamiennego w mieście, w którym jeszcze kilka dekad temu działało 7 kopalń i 2 huty. Później zaś apelował: - Ta chwila może być nowym początkiem dla Bytomia, o ile Polska zechce spłacić dług, jaki zaciągnęła wobec miasta. Jesteśmy przygotowani do transformacji terenów pokopalnianych. Przedstawiliśmy dobre koncepcje ich zagospodarowania. Takie, które przyniosą realne korzyści dla miasta i pozwolą utworzyć nowe miejsca pracy. Czekamy teraz na ruch rządu. Mam nadzieję, że pan premier nie zapomni o obietnicach złożonych bytomianom i bytomiankom.

Czuję jakbym umarła

 Tak naprawdę podczas ceremonii panowała atmosfera stypy i zdawało się, iż jej uczestnicy zebrali się nie wokół wagoników z urobkiem, ale wokół trumien. Wiele osób płakało, inni nie do końca wierzyli, że to... koniec: - Przepracowałam tu ponad 20 lat, dzień w dzień ciężka praca, a dziś nie wiem co powiedzieć. Czuję, jakbym umarła - mówiła przez łzy jedna z pracownic Bobrka. Inni dodawali: - Tu jest węgiel jeszcze przynajmniej na 20 lat. Nie potrafię zrozumieć tego, że kończymy z wydobyciem, nie ma w tym logiki - denerwował się starszy górnik. 

 Co teraz? Wygaszanie ostatniej bytomskiej kopalni zgodnie z założeniami ma potrwać około 4 lata. Zadania do wykonania w tym czasie są dwa. Pierwsze to likwidacja części dołowej, natomiast zadanie drugie sprowadza się do przygotowania się do nowej działalności, dziś jeszcze szczegółowo nieokreślonej. Zakłada się, iż tereny pokopalniane przejdą nadającą im nowe funkcje transformację zgodną z planami opracowanymi przez miasto oraz Węglokoks.

Mówi się o tym iż dawna kopalnia mogłaby świadczyć usługi logistyczne lub też wykorzystując podziemne wody zająć się produkcją energii cieplnej. Być może też posiadające bocznicę kolejową tereny posłużą do stworzenia Specjalnej Strefy Energetycznej obejmującej inwestycje z dostępem do czystych źródeł energii. Niewyklucza się też tego, że kopalnia skupi się na realizowaniu usług zbrojeniowych, a jej podziemia posłużą jako magazyny.  

Co się stanie z załogą?

 Bobrek zatrudnia dziś 1800 osób. Znowelizowana ustawa górnicza proponuje im wiele rozwiązań. Chociażby kilkuletnie urlopy górnicze. Jak wynika z szacunków Węglokoksu przejdzie na nie około 200 osób, a pół setki skorzysta z urlopów przeróbkarskich. Około setka górników jest zdecydowana wziąć jednorazowe odprawy i na zawsze odejść z górnictwa. Kwota nie jest dokładnie ustalona, mówiło się o 170 tysiącach złotych. Spora część - najprawdopodobniej przeszło 800 osób -  trafi na inne, wciąż fedrujące kopalnie. Czekają ich zatem dalekie dojazdy do pracy. Na  samym Bobrku zostanie około 650 ludzi, którzy zajmą się procesem likwidacji.  

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%