Kilka lat temu sprawdzałem, kto z honorowych obywateli Bytomia był przedmiotem zainteresowań komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Dokonałem w tym celu kwerendy w aktach. Przeglądając inwentarz Instytutu Pamięci Narodowej przeżyłem szok. Oto w katalogu IPN znajdują się dwa zbiory dokumentów zatytułowanych: "Teczka personalna tajnego współpracownika pseudonim "Kohub" dot. Kowol Hubert, imię ojca: Ludwik, ur. 11-11-1929 r." Akta zawarte w tych teczkach powstały w latach 1978-89.
Raz jeszcze powtórzę: to był szok. Czyżby cieszący się powszechnym szacunkiem bytomian kapłan (a przy okazji "mój" proboszcz i katecheta) był w przeszłości tajnym współpracownikiem SB? Złożyłem wniosek, zamówiłem i dokładnie przeczytałem te akta. Okazało się, że nie zawierają one ani zobowiązania do współpracy, ani żadnego dokumentu podpisanego przez księdza Huberta Kowola. On sam nie miał świadomości, że funkcjonariusz traktuje go jak tajnego współpracownika. Owszem, rozmawiał z nim jako dziekan dekanatu bytomskiego, ale nie miał świadomości, że kierownik Grupy Wydz. IV Bytom kpt. St. Piotrowski traktuje go jako tajnego współpracownika, a ze spotkań tych sporządza notatki, które umieszcza w teczce TW.
Informacje jak... ogłoszenie parafialne
Około 90 procent informacji "pozyskanych" od TW Kohuba można było uzyskać, słuchając coniedzielnych... ogłoszeń parafialnych. Tylko dwa razy na przestrzeni 11 lat ks. Kowol wykazał się nieostrożnością, mówiąc być może za dużo, co zostało odnotowane dwoma zdawkowymi zdaniami w aktach liczących wiele stron.
Tu przeżyłem drugi szok, a raczej zaskoczenie. Kiedy toczyły się dyskusje nt. lustracji - ze strony jej przeciwników słyszałem argumenty, że funkcjonariusze SB mogli "fabrykować" teczki, aby np. wykazać się skutecznością, czy zasłużyć na premie. Nie za bardzo w to wierzyłem. A tutaj z akt wynikało, że teczka TW Kohuba została sfabrykowana, bo on nigdy nie zgodził się na współpracę z SB. Owszem, rozmawiał z oficerem Milicji Obywatelskiej (kpt. St. Piotrowski przedstawiał się jako funkcjonariusz MO, a nie SB) - zapewne jako dziekan uważał, że ma taki obowiązek "wzięcia na siebie" inwigilacyjnych zakusów organów bezpieczeństwa. Jednak - co wyraźnie widać z notatek i protokołów - przekazywał mu informacje ogólnodostępne, albo oczywiste. Na przykład:
Dyskutujący księża z "KOHUBEM" na temat wyboru Wojtyły papieżem wykazują całkowite zaskoczenie. Przy czym ujawniają swoje zadowolenie, radość, nawet satysfakcję, że w czasach nowożytnych Polak został papieżem, Polak jako pierwszy spoza kardynałów WŁOSKICH. Oceniając WOJTYŁĘ i wysnuwając przypuszczenia odnośnie jego działalności jako papieża, wnioskują że będzie on bardzo udzielał się w polityce światowej. Przyjmie nowe formy pracy, a także zmieni styl pracy w Kurii Rzymskiej. WOJTYŁA będzie bardzo ruchliwy. (Notatka z 18 października 1978 roku, wszystkie fragmenty akt cytuję w oryginalnej pisowni).
Powyższa informacja oczywiście nikomu nie zaszkodziła, co najwyżej dzisiaj jest świadectwem... inteligencji pracujących w Bytomiu duchownych, którzy doskonale przewidzieli styl pontyfikatu Jana Pawła II.
O teczkach powiedziałem w telefonicznej rozmowie księdzu Hubertowi Kowolowi. Był bardzo poruszony i wzburzony faktem, że został uznany za tajnego współpracownika. Chociaż - to zapewne efekt rozmowy przez telefon - winił za to niewłaściwą instytucję: Instytut Pamięci Narodowej, który akta przechowuje, a nie Służbę Bezpieczeństwa i kpt. Piotrowskiego, czyli autorów i wytwórców tych "kwitów". Umówiliśmy się, że przyjadę do niego z kopiami akt i porozmawiamy, czy ks. Kowol przypomina sobie te rozmowy.
Pseudonim, o którym TW nie wie
W telefonicznej rozmowie ks. Kowol twierdził, że nie przypomina sobie kapitana St. Piotrowskiego. I zapewne nie mógł go pamiętać - przynajmniej pod nazwiskiem Piotrowski. 15 lipca 1978 roku kpt. St. Piotrowski sporządził Notatkę służbową z rozmowy pozyskaniowej z TW "KOHUB". Sporządzony na maszynie dopisania dokument ma w nagłówku adnotację: "T a j n e.Spec.Znaczenia. Egz.pojedynczy". Notatka liczy 2 strony maszynopisu. Zacytujmy końcowe fragmenty:
(...) zaproponowałem kandydatowi systematyczne rozmowy, oraz dzielenia się ze mną informacjami. Kandydat wyraził zgodę, z zastrzeżeniem, że co będzie kolidowało z jego sumieniem oraz pracą jako księdza, uchyli się. Przystałem na ten warunek oraz ze swej strony zobowiązałem się dla kandydata pomoc w zakresie poradnictwa administracyjno-prawnego. (...) Nadałem mu pseudonim "KOHUB", o którym tw nie wie. Występuję przed tw pod nazwiskiem Ostrowski.
Moje spotkanie z księdzem Kowolem nie doszło do skutku - przyszła pandemia, wszedł zakaz odwiedzin w domu księży emerytów, gdzie przebywał. W ostatniej rozmowie telefonicznej przekazałem mu, że z akt jasno wynika, że nie był świadomym tajnym współpracownikiem SB, a w jego "teczkach" nie ma informacji, które komukolwiek mogły wówczas zaszkodzić.
Narkotyki jako legenda
Służba Bezpieczeństwa zainteresowała się ks. Kowolem w roku 1978, kiedy został on bytomskim dziekanem. Pretekstem do nawiązania przez kapitana Piotrowskiego kontaktu z proboszczem parafii św. Barbary było... przeciwdziałanie narkomanii wśród młodzieży. Oto fragment ze sporządzonej dn. 5 maja 1978 r. przez kp. St. Piotrowskiego "Notatki służbowej ze spotkania z ks. HUBERTEM KOWOLEM":
Kontakt operacyjny "ZO", między innymi poinformował, że jeden z członków zespołu muzykującego przy parafii św. "Barbary" narkotyzuje się parkopanem. (...) W tej sytuacji postanowiłem przeprowadzić rozmowę wstępną z ks. Hubertem KOWOLEM, celem rozpoznania jego stosunku do Służby Bezpieczeństwa. (...) Jako legendy do rozmowy użyłem informacji zażywania narkotyków przez młodzież. (...) Po wstępnych grzecznościowych zdaniach, przedstawiłem KOWOLOWI, że między innymi interesuje sie problemem narkotyzowania się przez młodzież, narkotykami, które przemycane są do Polski. Ksiądz KOWOL przy tym temacie podkreślił, że bardzo docenia działalność zmierzającą do zwalczania narkotyków, sam widzi dużą szkodliwość tego zjawiska społecznego. Podał jednocześnie, że w sąsiedztwie parafii, w Bytomiu przy ul. Chełmońskiego spotkał kilkakrotnie chłopców w wieku 17-19 lat, którzy wąchali butapren. Grupa tych chłopców jest zdaniem KOWOLA bardzo zagrożona społecznie.
We wnioskach z cytowanej "rozmowy pozyskaniowej" znalazły się m.in. takie punkty: "Podtrzymać dialog z ks. Kowolem, stosując taktykę stopniowego pozyskania. Zastosować inwigilację korespondencji zagranicznej."
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz