Zamknij

Romek Czubak: przyczynki do portretu

Marcin HałaśMarcin Hałaś 10:44, 24.04.2025 Aktualizacja: 12:13, 24.04.2025
Skomentuj

Romuald Czubak - twórca, szef, aktor i reżyser bytomskiego Teatru Wiatyk. Żył zaledwie 29 lat. Jakim był człowiekiem? Po latach składam jego portret jak mozaikę ze wspomnień i pamięci.

Teatr Wiatyk działał w latach 1979-1986. Bardzo szybko został uznany za jeden z najciekawszych polskich teatrów alternatywnych (niezależnych) tamtego czasu. Zdobywał nagrody na ogólnopolskich festiwalach, grał spektakle w całym kraju. W 1986 roku zespół wyjechał na festiwal w Blois we Francji. W tym samym roku pojechali też na występy do Bielefeld w Niemczech. Wówczas Roman i jego brat Adam Tekieli postanowili zostać w Niemczech. Po tym Wiatyk się rozpadł, a niecałe 2 lata później Czubak popełnił samobójstwo.

Po prawie 40 latach o Romku Czubaku rozmawiam z tymi, którzy go pamiętają. Z przyrodnim bratem Adamem Tekielim (dziś mieszka w Niemczech, pracuje w branży IT), z kuzynem Romka Edmundem Lipartowskim, z aktorami Wiatyku: Jackiem Makuchem oraz Iwoną Huss-Tuszyńską, z przyjacielem Markiem Klimowiczem. Rosną notatki, przybywa godzin nagrań - jest ich już kilkanaście, a w kolejce czekają następni rozmówcy.

Wyłania się portret Romana (nie lubił swojego imienia: Romuald, dlatego przyjaciele mówili o nim Romek albo Rojek) niczym mozaika składana z różnych drobnych elementów. „Każdy opowie ci inną historię” - to słowa Jacka Makucha, jednego z aktorów „Wiatyku”. Bo po 40 już latach pamięć zawodzi, zresztą niektóre rzeczy każdy zapamiętał inaczej, z nieco innej perspektywy, a dokumentów źródłowych często brak. Np. informacja o ukończonej szkole zawodowej pochodzi od brata Romka Czubaka - Adama Tekielego. Z kolei bliski przyjaciel szefa „Wiatyku” Marek Klimowicz wspomina, że Rojek zakończył swoją edukację na drugiej klasie zawodówki. Teoretycznie - informacja podana przez brata powinna być bardziej wiarygodna. Ale pamięć braterska może być także bardziej czuła, dopisująca i wymazująca jakieś detale - niekonieczne świadomie - aby uzyskać piękniejszy obraz.

Mieszkanie przy Piekarskiej

Romek mieszkał na poddaszu kamienicy przy ul. Piekarskiej 5. Jacek Makuch zapamiętał to miejsce tak: rozrzucone książki, jakaś wojskowa siatka maskująca, płyty, radio, gitara... I ponoć książki pod nogami mebli. Mariusz Hora (zm. 5 marca 2025), przyjaciel Romka i człowiek ze środowiska Wiatyku (choć nie był jego aktorem), który bywał częstym gościem w jego mieszkaniu przy ul. Piekarskiej 5 opowiadał, że na książkach stały nóżki łóżka, na którym spał Romek i że był to rodzaj swoistej instalacji artystycznej. Jacek Makuch przypomina sobie raczej jakieś książki pod nogami biurka. - Jeżeli były tam jakieś książki pod meblami, to chyba dlatego, że podłoga była tak krzywa, że meble nie chciały równo stać i trzeba było czymś wyrównać do pionu – rozstrzyga Adam Tekieli. Co nie zmienia faktu, że wersja Hory brzmi najlepiej.

Z mieszkaniem Rojka na samej górze kamienicy przy Piekarskiej 5 wiążą się dwa wspomnienia – oba z pierwszych miesięcy stanu wojennego. To właśnie w tym jednym pokoju odbyła się w styczniu w styczniu 1982 roku premiera spektaklu „Etiuda: Potem zawsze”. Zespół zaczął pracę nad nią w Klubie Pyrlik, ale 13 grudnia nie tylko nie było Teleranka – zawieszono także działalność wszystkich instytucji kulturalnych. Romek przeniósł więc próby do swojego mieszkania i w nim urządził premierowy spektakl. W mieszkaniu zmieściło się według relacji Długiego i Siwego około 40 widzów, dziś oczywiście dokładnie nie sposób ustalić tej liczby.

Drugie wspomnienie dotyczy sytuacji, która mogła skończyć się bardzo źle. Za sprawą studiującego w Krakowie Marka Klimowicza mieszkanie Romka stało się w stanie wojennym jednym z ogniw w kolporterskim łańcuchu podziemnej solidarnościowej prasy. Ktoś ją do Romka przywoził z Krakowa, potem następni kolporterzy ją stamtąd odbierali, co nie wzbudzało podejrzeń, bo przez mieszkanie Czubaka zazwyczaj przewijało się mnóstwo ludzi. Akurat "przyszedł" kolejny transport bibuły, gdzieś ją złożono (ponoć w piecu, ale znowu trudno tę wersję potwierdzić, jeżeli było to jeszcze zimą albo wiosną, to przecież w piecu raczej się paliło). W mieszkaniu trwała próba, byli tam: Jacek Makuch, Adam Tekieli i Mariola Porombka.

Wtedy ktoś zapukał do drzwi. Po ich otwarciu do środka wszedł ubrany po cywilnemu tajniak w towarzystwie dwóch umundurowanych żołnierzy (albo milicjantów, część funkcjonariuszy MO nosiła wtedy polowe mundury, tzw. moro). Zebrani byli pewni, że powodem wizyty są właśnie ulotki. Tajniak zaczął wypytywać, co tu się dzieje. Romek zaczął mówić, że teatr, że próba, nerwowo rzucił do Marioli, żeby zapaliła w piecu (ponoć miało to znaczyć, żeby spaliła złożone tam ulotki, ale Mariola nie „załapała”). Potem Romek włączył lampę sceniczną, żołnierze aż podskoczyli po nagle oświetliło ich światło. Ostatecznie okazało się, że tajniak z obstawą przyszedł w sprawie... zakłócania ciszy nocnej, bo „podkablował” ich któryś z sąsiadów. Rewizji nie było, ulotek nie znaleziono.

Rodzinna historia

To pytanie słyszałem z ust kilku osób, zatem wyjaśnijmy: Romek Czubak nie był krewnym byłego przewodniczącego Rady Miejskiej Bytomia Jana K. Czubaka, ani znanego w Bytomiu lekarza-dermatologa dr. n. med. Eugeniusza Czubaka, kiedyś dyrektora Szpitala Górniczego, który zmarł w 2017 roku, osiągnąwszy piękny wiek 90 lat.

Czesław Kazimierz Czubak, ojciec Romka, urodził się w 1932 roku w Strzałkowicach. Nie w tych na tzw. Ziemiach Odzyskanych - w powiecie legnickim (niem. Nieder-Schützendorf), ale we wsi Strzałkowice na Ziemiach Utraconych, w powiecie samborskim województwa lwowskiego. Ożenił się w 1958 roku z bytomianką – Ślązaczką, czy może raczej Niemką – Ireną z domu Pytloch. Rok później na świat przyszło ich jedyne dziecko – syn Romuald. Tak więc Rojek był „mieszańcem” - synem gorola i hanyski, a kulturowe „miksy” ponoć sprzyjają rozwojowi zdolności i talentów.

Czubakowie rozwiedli się, kiedy Romek miał 7 lat. Jedną z najważniejszych przyczyn ich rozstania był stan zdrowotny ojca Romka - Czesław Czubak chorował, ostatecznie trafił na leczenie w zakładzie zamkniętym. Kuzyn Romana, Edmund Lipartowski przypomina sobie, że kiedyś pojechał z Romkiem odwiedzić jego ojca w szpitalu. Czesław Czubak, jak wynika z akt stanu cywilnego, zmarł w 1986 roku w Branicach. W tym mieście znajduje się duży szpital psychiatryczny, można więc założyć, że na leczeniu pozostał do końca życia.

Irena po rozstaniu z ojcem Romka wyszła powtórnie za mąż - w 1967 roku wzięła ślub z Zygmuntem Tekielim, a rok później urodził się przyrodni brat Romka - Adam Tekieli, aktor Wiatyku, który występował w tym teatrze najdłużej, znany jako Siwy. Ten pseudonim wymyślił mu Romek, a wziął się stąd, że Adam był matką na wakacjach w Bułgarii, w Warnie. Wyjechał jako ciemny blondyn, wrócił z o wiele jaśniejszymi włosami, które zapewne wypłowiały od silnego słońca.

Waterpolista, który umiał się bić

Był nie tylko artystą, w młodości uprawiał sport – piłkę wodną i pływanie. Jeden z jego bliskich przyjaciół, Marek Klimowicz tak wspomina początki ich znajomości: „Pierwsze moje wspomnienie dotyczące Romka pochodzi z zawodów pływackich, mistrzostw Śląska, na których ja dość udanie debiutowałem i zdobyłem pierwszy swój medal, a on, już jako zawodnik z większym stażem, popłynął jeszcze lepiej (w późniejszych czasach przypominał mi to żartobliwie się przechwalając, że nie miałem z nim szans). Zapamiętałem go jako szczupłego, jeśli nie wręcz chudego chłopca o ciekawej, jakby ptasiej urodzie, zadziornego, o bystrym spojrzeniu, nie pasującego jakby do reszty. Potem nastąpiła kilkuletnia przerwa i ponownie spotkaliśmy się na obozie piłki wodnej. Roy był bramkarzem, po naszym wspólnym obozie pojechał na obóz kadry Polski juniorów i w ogóle był nadzieją (niespełnioną) naszego trenera”.

Romek Czubak miał zadziorny charakter, potrafił się bić i czasami z tej umiejętności korzystał. Miał kiedyś złamany nos. Według relacji Marka Klimowicza Rojek mówił, że nos ten złamali mu ORMO-wcy (ORMO - Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, formacja ciesząca się w czasach PRL-u wyjątkowym brakiem sympatii społecznej). Romek miał siedzieć z kolegą na ławce, pili piwo, patrol ORMO podszedł, żeby ich wylegitymować, Romek zaczął się stawiać i wtedy otrzymał cios pięścią w twarz. A przecież żartowano wówczas: ORMO (opcjonalnie: ZOMO – Zmechanizowane Obwody Milicji Obywatelskiej) – bijące serce partii. Tyle relacja Romka przekazana po latach z drugich ust. Oczywiście istnieje możliwość, że opowieść ta była autokreacją, budowaniem mitu, może nos został złamany w zwykłej bójce „na dzielni”. Ale Romek nie był chuliganem. „Potrafił też być bardzo współczujący i empatyczny” - podkreśla Klimowicz.

 

Fragment przygotowywanej do druku książki pt. "Z Pyrlikiem i Wiatykiem. Historia studenckiego życia kulturalnego w Bytomiu 1965-1989".

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%