Zamknij

Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma...?

14:32, 28.09.2023
Skomentuj

"Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma, bo czy warto po świecie się tłuc?" - śpiewała Maryla Rodowicz. Tymczasem jeszcze w latach 60. XX wieku cygańskie tabory koczowały w okolicach Bytomia. I wtedy władza ludowa postanowiła udzielić "pomocy ludności cygańskiej przy przechodzeniu na osiadły tryb życia".

Poprawność polityczna nakazuje dzisiaj używać nazwy Romowie, zamiast Cyganie. Tymczasem Tadeusz Kamiński, lider społeczności bytomskich Romów mówił, że określenie Cygan wcale nie jest dla niego obraźliwe, że akceptuje je jako część językowej tradycji kraju, w którym mieszka.

Nazw tego wędrownego (koczowniczego) ludu jest kilka: Tsigani, Rom, Cigany, Pharao, w języku niemieckim Zigeuner.

Istniała legenda, że Pana Jezusa przybito do krzyża tylko trzema gwoździami, ponieważ czwarty gwóźdź został ukradziony przez Cygana.

Z jednej strony budowało to stereotyp Cygana-złodzieja. Z drugiej strony - ów Cygan z dawnej opowieści swoim czynem zaoszczędził Chrystusowi odrobinę cierpienia. Dlatego Bóg miał pozwolić im kraść, nie popełniając przy tym grzechu.

Nie mieli łatwego życia

W Bytomiu pierwsi Cyganie pojawili się już w średniowieczu - zapewne pod koniec XV wieku. Pierwsza pisana wzmianka o ich pochodzi z roku 1699. Historyk Dariusz Walerjański relacjonował: "Dowiadujemy się w niej o przebywającej w mieście bandzie Cyganów, którzy skradli jednemu z bogatszych mieszkańców 13 talarów. Sprawę kradzieży załatwiono ugodowo, dzięki mediacji przedstawiciela Cyganów Eliasza Adamowicza, który wypłacił pokrzywdzonemu odpowiednie odszkodowanie. W sprawie tej został spisany odpowiedni dokument w języku polskim, potwierdzający zawartą ugodę".

Cyganie nie mieli łatwego życia - tak w Europie, jak i na (wówczas niemieckim) Górnym Śląsku. W 1793 roku król pruski Fryderyk Wilhelm wydał edykt przeciw "wkradaniu się i tułaniu po kraju Cyganów". Ten akt prawny nakazywał zatrzymywanie Cyganów - mężczyźni mieli być wcielani na całe życie do służby wojskowej w twierdzach, a kobiety trafiały do więzienia na dożywocie.

Mimo to w połowie XIX wieku do Europy Środkowej, w tym do Niemiec i na Śląsk, licznie przybywali Cyganie ze szczepu Kelderaszy. Napływali oni do nas z Rumuni, która także w XX wieku była jedną z największych ostoi cygańskiej społeczności w Europie.

Od jarmarków do zagłady

"Z okresu XIX wieku dowiadujemy się o ściągających na bytomskie jarmarki wędrownych handlarzach, wśród których wymienia się cygańskich kotlarzy, szlifierzy i kataryniarzy, a także muzykantach i lalkarzach" - pisze Walerjański. Tak więc Cyganie byli w Bytomiu obecni, chociaż raczej wędrowali przez nasze miasto niż w nim mieszkali. Dopiero w 1899 roku w Rzeszy Niemieckiej wydano przepis zmuszający wędrownych Cyganów do osiedlenia się, a 7 lat później wprowadzono tzw. ustawodawstwo cygańskie, nakazujące im podjęcie pracy.

Od 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy, było jeszcze gorzej. Cyganie poddani zostali przez Niemców zagładzie w podobnie zorganizowany sposób jak Żydzi.

Kierowano ich m.in. do KL Auschwitz, gdzie zginęło około 21 tysięcy przedstawicieli tego narodu. Natomiast w całej Europie Niemcy zamordowali około pół miliona Cyganów. "Z okresu II wojny światowej są znane relacje ocalałych Cyganów Sinti, których rodzice byli nielegalnie przechowywani przez mieszkańców Bytomia w dzielnicy Rozbark" - pisze Walerjański.

Po II wojnie światowej Cyganie nadal obecni byli w Polsce. Jednak także władza komunistyczna postanowiła ich "resocjalizować" i włączać w obręb socjalistycznego społeczeństwa.

Już w 1952 roku prezydium rządu pod kierownictwem Józefa Cyrankiewicza podjęło uchwałę nr 452 - "w sprawie pomocy ludności cygańskiej przy przechodzeniu na osiadły tryb życia". Miała ona na celu "stworzenie im odpowiednich warunków rozwoju społecznego, gospodarczego i kulturalnego oraz udziału w realizacji państwowych zadań gospodarczych".

Złamano im dusze

Kolejny cios przyszedł w 1964 roku, kiedy władze PRL-u rozpoczęły tzw. akcję produktywizacyjną. Funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej w sposób siłowy "rozbijali" cygańskie tabory, zmuszając ludność do osiedlenia się, a ich wozy i namioty niszcząc. Taki los spotkał także Romów koczujących na Górnym Śląsku, m.in. w okolicach Bytomia. Jak mówili Cyganie - wówczas złamano im dusze i wsadzono do klatek.

W ramach przymusowego osiedlenia w Bytomiu zamieszkał również kilkuletni Kaliko. Urodził się jeszcze w taborze. Jego rodzina pochodziła z klanu Kelderaszy - kotlarzy. Trudnili się wyrabianiem kotłów. Jeszcze kilkanaście lat temu na ul. Dworcowej można było spotkać Romów sprzedających patelnie. To rzemiosło ostatecznie zostało zamordowane przez teflonową chińszczyznę.

Kaliko znany był później jako Tadeusz Kamiński - lider społeczności bytomskich Romów. Założył działające w naszym mieście Stowarzyszenie Romów w Polsce "Czerchań" (z siedzibą przy ul. Piłsudskiego 19/1, zarejestrowane w KRS w styczniu 2002 roku). Zorganizował i prowadził też romski zespół folklorystyczny "Czerchań".

Działacz i poeta

Kamiński był także pisarzem-naturszczykiem, autorem mikropowieści "Zagubiony w lesie" oraz wierszy. Ten dorobek ukazał się w formie książkowej, dzięki pomocy redakcyjnej Romana Lewandowskiego. W powieści Kamiński opowiedział historię cygańskiego chłopca, który utracił swój tabor oraz jego miłości do Zosi, ślepej dziewczyny, Polki. Ani jej rodzice, ani rodzina bohatera nie akceptowali tego związku, więc była historia smutna i dramatyczna.

Niestety, Kamiński zapadł na ciężką chorobę, w wyniku której zmarł w roku 2007. Wśród bytomskich Romów nie znalazła się osoba, która podjęłaby się kontynuacji jego działalności.

Obecnie w Bytomiu wciąż mieszkają Romowie. Największe ich skupisko jest w Bobrku. Tamtejsza Szkoła Podstawowa nr 16 prowadziła projekty na rzecz integracji społeczności romskiej. W 2012 roku powstała tam świetlica integracyjna dla dzieci pochodzenia romskiego i polskiego "Amaro Strychos". Niestety, w 2016 roku w prasie pojawiły się informacje na temat konfliktu mieszkających na Bobrku Romów z miejscowymi Polakami. Ale to już współczesność, nie historia.

Korzystałem z tekstu Dariusza Walerjańskiego "Bytomscy Tsigani - historia wędrującego ludu", zawartego w książce: M. Hałaś, P. Nadolski, D. Walerjański - "Ślad przeszłości. Bytom wielokulturowy".

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%