Marek Majeranowski pochodzi z rodziny nauczycielskiej. Jego mama - Wanda Majeranowska była dyrektorem i przez wiele lat charyzmatyczną polonistką w I LO im. Jana Smolenia. Z kolei ojciec Andrzej Majeranowski uczył historii, był wieloletnim dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych Huty Bobrek. Ale nauczycieli jest i było w rodzinie Majeranowskich kilkudziesięciu. W mieszkaniu Marka Majeranowskiego na honorowym miejscu wisi portret jego pradziadka - Waleriana Majeranowskiego (1966-1940) - kierownika szkoły im. Tadeusza Kościuszki w Kołomyi, którego postać przypomniał prof. Stanisław S. Nicieja w monografii "Kresowa Atlantyda".
Rodzinne obciążenie
Z takim rodzinnym "obciążeniem" Marek Majeranowski po prostu musiał zostać nauczycielem. - Już na pierwszych lekcjach w podstawówce, kiedy była mowa "kim będę w przyszłości" powiedziałem, że chcę być nauczycielem - wspomina Majeranowski.
Dziwić może co najwyżej wybór kierunku studiów: matka polonistka, ojciec historyk, starsza siostra Anna zaczęła studiować filologię angielską (dziś jest doktorem habilitowanym i profesorem Uniwersytetu Śląskiego). W takim zestawieniu związek WF-em może się wydać swoistym mezaliansem.
W szóstej klasie szkoły podstawowej Marek Majeranowski zdecydował, że chce zostać nauczycielem. - Zacząłem wówczas trenować koszykówkę w Stali Bobrek i spodobało mi się to - mówi Marek Majeranowski. - A potem spotkałem na swojej drodze Antoniego Machcińskiego i sprawa była już załatwiona.
Mentor i wzór
- To był prawdziwy wzór pedagoga - mówi Majeranowski. - Pan Machciński wiele osób wciągnął nie tylko w pasję sportową, ale również nauczycielską. Wśród jego wychowanków jest kilkudziesięciu wuefistów i wuefistek. Niedawno na jego jubileuszu wypatrzyłem 10 wuefistek z Bytomia.
Do "swojej" szkoły, czyli I LO im. Jana Smolenia, gdzie zdał maturę - Marek Majeranowski przyszedł jako nauczyciel w 2005 roku właśnie na miejsce Antoniego Machcińskiego, który wyprowadzał się do Kłodzka. Wcześniej przez 4 lata, bezpośrednio po studiach, Majeranowski uczył w Gimnazjum nr 7 w Szombierkach. - To była wspaniała szkoła, mogę powiedzieć, że tam nauczyłem się mnóstwo rzeczy - wspomina.
Najlepszy team
Dzisiaj w I LO Majeranowski pracuje m.in. razem z córką swojego mentora - Agnieszką Machcińską-Krzemień. - Jesteśmy wychowankami Smolenia, pracujemy z trzecią koleżanką - Beatą Grochowską, która również grała u niego w siatkówkę oraz kilkoma innymi kolegami - relacjonuje Majeranowski.
Jesteśmy aktywni, wszystko nam się chce, od lat zdobywamy tytuł najbardziej usportowionej szkoły w Bytomiu, uczestniczymy w zawodach, nigdy nie pozwalamy naszym uczniom przegapić jakiejś imprezy, na której mogliby się pokazać. Ostatni raz zawody odpuściliśmy w 2011 roku.
Od lat Majeranowski jest sekretarzem Miejskiego Szkolnego Związku Sportowego w Bytomiu. Sekretarz w tym przypadku realnie oznacza również: człowiek od roboty. - Odpowiadam za organizację wszystkich międzyszkolnych zawodów, mających rangę mistrzostw Bytomia - mówi nauczyciel. - To są zawody w dwóch kategorii wiekowych dla szkół podstawowych oraz w trzeciej kategorii dla szkół ponadpodstawowych. Układam harmonogramy, zarządzam nimi. Organizujemy również zawody rejonowe, półfinały i finały wojewódzkie, tak więc naszą działalność sportową śmiało mogę nazwać bardzo bogatą i rozległą.
Siatkówka i badminton
Jaka jest ulubiona dyscyplina Majeranowskiego? - Nie mam "swojej" dyscypliny, bo nie należę do nauczycieli, którzy wyczynowo uprawiali jakiś sport, a potem zobaczyli swoją drogę w wychowaniu fizycznym. Moja przygoda z koszykówką dość szybko się skończyła - mówi Majeranowski. - Ja po prostu lubiłem sport. Mój ojciec interesował się sportem, wiedział o sporcie prawie wszystko i zapewne dzięki niemu zainteresowałem się tą dziedziną. Potem była atmosfera sportu, jaką w szkole stworzył pan Machciński. Wówczas prawie mieszkałem na sali gimnastycznej, bo tam codziennie po lekcjach coś się działo.
"Zmuszony" do tego, żeby wskazać dwie dyscypliny najbliższe sercu, Majeranowski wymienia jednak: siatkówkę i badminton. - Jestem kibicem siatkówki, sam lubię w nią grać, nie powiem że gram bardzo dobrze, ale często mierzę się z własnymi uczniami - mówi wuefista.
Przystanek historia
Przez wiele lat pasją Marka Majeranowskiego była historia Górnego Śląska ze szczególnym uwzględnieniem Bytomia oraz Miechowic, czyli dzielnicy, w której sam mieszka. Wszystko zaczęło się od spacerów po miechowickim lesie z małym synem. Majeranowski natknął się tam na kamienie graniczne dawnych pól górniczych. Zainteresował się, czym one są, a potem zaczął je inwentaryzować, studiować i gromadzić dawne mapy górnicze. - Był czas, kiedy posiadałem największą na Śląsku zdigitalizowaną kolekcję map górniczych - wspomina.
Dodaje, że dziś ma już mniej czasu na realizację historycznych zainteresowań, ale czyta każdą nową książkę poświęconą Bytomiowi i poszukuje w nich nowych informacji.
Kiedy rozmawiamy o fotografii, mającej być ilustracją do tego tekstu, Majeranowski sugeruje, żeby nie był to jego indywidualny portret, ale zdjęcia razem z uczniami. - Moją główną rolą jest uczenie w szkole, cała reszta potem - mówi pan Marek.
Komentarze