Opera Śląska ma szerokie grono świetnych młodych solistów. Ale tylko dwoje z nich urodziło się i wychowało tutaj - Kamil Zdebel w Radzionkowie i Marta Huptas w Bytomiu.
Marta Huptas obecnie mieszka w Radzionkowie. Urodziła się w Bytomiu i tutaj pracują jej rodzice - mama w placówce ochrony zdrowia, tata w biznesie. Tak więc nie dorastała bynajmniej w "muzycznej" rodzinie. - Ponoć tato grał w dzieciństwie na akordeonie, ale nigdy tego nie słyszałam na żywo - wspomina artystka. - Ja od dziecka lubiłam śpiewać, wymyślałam nawet własne piosenki. Rodzice zauważyli, że sprawia mi to przyjemność i stąd pomysł, żeby wysłać mnie do szkoły muzycznej.
Bytom: od szkoły do sceny
Szkoła oczywiście w naszym mieście - Państwowa Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna im. Fryderyka Chopina w Bytomiu, znajdująca się nie dalej niż 200 metrów od gmachu Opery Śląskiej. Marta Huptas rozpoczęła naukę w klasie fortepianu, a po 6 latach zmieniła instrument na harfę. Ale ostatecznie wygrał śpiew. Jeszcze w liceum Marta Huptas skłaniała się ku wokalistyce jazzowej, a nawet rozrywkowej. Wraz ze szkolnymi przyjaciółmi założyli nawet zespół i dali koncert w Piwnicach Gorywodów. A potem okazało się, że jednak klasyka!
Młoda artystka ukończyła studia licencjackie z zakresu śpiewu na Akademii Muzycznej w Katowicach, a następnie - bo czasem dobrze jest zmienić środowisko i sprawdzić się w innym miejscu - magisterskie na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
- Dyrektor Łukasz Goik zaufał mi, stwierdzając że mogłabym tę partię zaśpiewać - mówi Marta Huptas. - Miałam dwa tygodnie na przygotowanie tego materiału, to było duże wyzwanie. Natomiast do "Napoju miłosnego" powróciła w marcu tego roku, śpiewając główną partię Adinę. Z kolei we wrześniu tego roku wystąpiła w operze Ludomira Różyckiego "Meduza", kreując tytułową partię Gaspary. Mniejszą partię śpiewa także w najnowszym spektaklu bytomskiej Opery - "Luizie Miller".
Sukcesy i marzenia
Marta Huptas ma na swoim koncie także występy śpiewacze w filharmoniach oraz sukcesy na konkursach muzycznych. Na początku października zdobyła drugą nagrodę w VI Międzynarodowym Konkursie Wokalnym "Viva Calisia". Oczywiście są partie, które chciałaby w przyszłości zaśpiewać. - Marzy mi się Julia z opery Gounoda "Romeo i Julia", " Traviata" Verdiego oraz "Łucja z Lamermooru" - mówi Marta Huptas.
- Jakiś czas temu zaczęłam robić na drutach i jest to ostatnio jedna z moich większych pasji - mówi Marta Huptas. - Myślałam, że to już wymierające rękodzieło, specjalność starszych osób. Tymczasem zaskoczyło mnie jak wiele młodych osób zajmuje się robieniem na drutach. To duża społeczność, wymieniamy się spostrzeżeniami i informacjami w mediach społecznościowych.
Solistka wciąż pracuje nad doskonaleniem techniki wokalnej i przygotowywaniem nowych partii. - Jestem na początku mojej pracy - mówi Marta Huptas. - Dużo jeszcze przede mną, bo zazwyczaj jest tak, że z wiekiem głos śpiewaczki się zmienia i dojrzewa do "cięższych" partii. - Czuję się szczęśliwa, że mam możliwość pracować w takim niszowym zawodzie, w którym jest jednak duża konkurencja i po prostu robić to, co kocham - mówi artystka.
Komentarze