1 lipca linie Ryanair uruchomiły trasę z Pyrzowic do Budapesztu - loty odbywają się w czwartki i poniedziałki. Cena i warunki podróży są bardzo atrakcyjne: W zeszłym tygodniu lot do Budapesztu na poniedziałek 4 sierpnia kosztował 96,80 zł, a powrót w czwartek 7 sierpnia 133,83 zł. Chodzi o bilet z minimalnym bagażem podręcznym o wymiarach 40x20x25 centymetrów (za drugą, większą walizkę trzeba dopłacić dodatkowo).
Genialna komunikacja
Lot trwa zaledwie 45 minut, więc na lotnisko w Budapeszcie możemy dotrzeć z Bytomia w około 3 godziny (50 minut - podróż pociągiem Kolei Śląskich ze Stroszka na lotnisko, 10 minut dojście ze stacji do terminala, 1 godz. 15 minut - czas na przejście przez kontrolę bezpieczeństwa i dojście do bramek oraz 45 minut lotu). Tymczasem podróż Flixbusem do Budapesztu trwa 7,5 godziny i kosztuje 120 złotych.
Trzy i pół godziny wystarczą, żeby z Bytomia dostać się do Budapesztu. A za bilet samolotowy możemy zapłacić mniej niż za podróż Pendolino do Warszawy. Stolica Węgier jest piękna, ale ceny są tam stołeczne, czyli tanio nie jest.
Stolica Węgier ma dwie wielkie zalety: piękno położonego nad Dunajem miasta oraz genialną i tanią komunikację miejską. 4 linie metra sprawiają, że bez trudu i szybko można dotrzeć do każdej historycznej i turystycznej atrakcji Budapesztu. 72-godzinny (3 doby) bilet kosztuje 5750 forintów, czyli około 55 złotych za nieograniczoną ilość przejazdów metrem, autobusami i tramwajami. Z kolei z lotniska do centrum miasta dojedziemy płatnym osobno ekspresowym autobusem 100E. W samym mieście dysponując planem metra albo nawigacją Google możemy swobodnie poruszać się pomiędzy "punktami obowiązkowymi" stolicy Węgier.
Rejs po Dunaju
Są miejsca, których nie sposób ominąć w czasie pobytu w Budapeszcie. W pierwszym rzędzie trzeba wymienić rejs statkiem po Dunaju, z którego można zobaczyć wszystkie atrakcje stolicy Madziarów. Ta wycieczka jest tak popularna, że w zeszłym tygodniu naliczyłem 20 statków płynących równocześnie po rzece. A każdy z nich zabiera na pokład od kilkudziesięciu do ponad 100 osób!
Rejsy kosztują (wszystkie ceny podaję w orientacyjnym przeliczeniu z węgierskich forintów na złotówki) od 50 do 120 złotych (ta ostatnia kwotą dotyczy rejsu z... nielimitowaną konsumpcją prosecco). Jednak nie warto wsiadać na pierwszy z brzegu, najtańszy statek. Przede wszystkim: lepiej wybrać się na rejs wieczorny. O godz. 21 włączana jest iluminacja budapesztańskich mostów oraz takich obiektów jak: parlament, zamek królewski, baszta rybacka i kościół św. Macieja. Warto wybrać droższy statek, oferujący audioprzewodnik w wielu językach - w tym oczywiście także polskim. Wtefy czasie godzinnego rejsu można wysłuchać historii Budapesztu w pigułce. I na koniec: większość statków posiada na górnym pokładzie wiatę-zadaszenie, mając chronić pasażerów przed deszczem. Tyle, że równocześnie ogranicza ona widok na niebo i szeroką panoramę wokół. Warto wybrać taką jednostkę, która w czasie letnim ma to zadaszenie zdemontowane, albo wykonane z grubego przeźroczystego pleksi.
Punkty obowiązkowe
Są punkty, które "zaliczyć" trzeba. Jak powszechnie wiadomo - Budapeszt to dwa połączone, kiedyś oddzielne miasta: Buda i Pest (w rzeczywistości Budapeszt powstał z połączenia 3 miast, bo była jeszcze Óbuda, czyli stara Buda). Właściwa stolica to Pest z imponujących budynkiem parlamentu oraz bazyliką św. Stefana. Ale to w Budzie zlokalizowane są trzy "punkty obowiązkowe", będące równocześnie punktami widokowymi, z których zobaczymy kapitalną panoramę Dunaju i Pesztu.
A więc po pierwsze: Góra św. Gellerta (uwaga, znajdująca się na niej cytadela jest obecnie remontowana, ale i tak warto wejść). Po drugie: Zamek Królewski. Po trzecie: Baszta Rybacka i znajdujący się w pobliżu kościół św. Macieja. Chodzenia dużo (na zamek można wjechać kolejką), ale warto!
Tak przy okazji namawiam, żeby do Budapesztu zabrać... strój kąpielowy i czepek. Zabytkowe kąpielisko Gellerrta z wodą termalną to zespół zabytkowych basenów: jest basen pływacki, jest odkryty, są termalne. Wszystko w fantastycznej architekturze z końca XIC wieku. I znowu: tanio nie jest (bilet około 140 zł - całodniowy), ale kąpiel świetna. Warto też przejść pieszo trzy najsłynniejsze budapesztańskie mosty: Łańcuchowy, Wolności i Elżbiety.
Papryka i palinka
Nie sposób nie odwiedzić także Centralnej Hali Targowej położonej nad Dunajem - kiedyś towar dostarczano do niej barkami. Na parterze królują stoiska z węgierską papryką, węgierskim salami oraz palinką, czyli węgierską owocową wódką (moc: 40 lub 50 procent). Do tego owoce - akurat trwa sezon na brzoskwinie i arbuzy, a jeśli kupicie tam pomidory to zobaczycie, a raczej posmakujecie czym różnią się pomidory uprawiane w naturze, pod słońcem, od tych szklarniowych dostępnych w polskich marketach.
Z kolei na 1 piętrze hali znajdują się punkty gastronomiczne z węgierskim jedzeniem oraz stoiska z tkaninami. Jest atmosfera!
Ciężka kuchnia
A skoro o jedzeniu mowa. Węgierską kuchnię znacznie lepiej jest smakować jesienią lub zimą, na przykład w czasie jarmarku adwentowego. Bo jest to kuchnia ciężka i ostro przyprawiona. Wbrew pozorom - nie jest bogata, składają się na nią: zupy gulaszowe (tym razem mimo 4-krotnych prób nie trafiłem na dobrą zupę gulaszową), langosze (placki smażone w głębokim oleju), oraz najlżejszy w tym gronie paprykarz z kurczaka. No i zupa rybna - niestety, w kilku restauracjach, które odwiedziłem byłą niedostępna.
Oczywiście Węgry to kraj wina z tokajem na czele, ale nasi bratankowie mają także dobre piwa. Przy tak olbrzymim ruchu turystycznym w wielu restauracjach płaci się przede wszystkim za miejscówkę, czyli widok na zabytkowe obiekty. Posiedzieć przyjemnie, ale najlepszą kuchnię znalazłem w restauracji bez widoku, jakieś 8 minut od ścisłego centrum. A na kawę trzeba koniecznie pójść do kawiarni-cukierni w Parisi Udar Hotel Budapest. Widok wnętrza warty jest każdych pieniędzy!
Tanio nie jest
Węgry tanie nie są - przynajmniej tani nie jest Budapeszt (jak ma się sytuacja na tzw. węgierskiej prowincji nie wiem). Oczywiście znacznie drożej jest w Wiedniu, ale taniej np. w południowych Włoszech. Za dobry, choć skromny obiad w ciekawym lokalu dla 2 osób trzeba liczyć około 150-200 zł. Co znaczy skromny obiad? Taki, w którym zamawiamy po 1 daniu dla 1 osoby (zupa gulaszowa to wszak tzw. obiad jednogarnkowy), jedną przystawkę dla dwojga (traktując ją degustacyjnie) oraz piwo lub wino dla każdego. Z drugiej strony - są to ceny warszawskie, więc może zamiast: drogo, należy stwierdzić: normalnie. Chcecie taniej - lećcie z Pyrzowic do Albanii lub Mołdawii.
Stosunkowo tanie są za to noclegi - przynajmniej tańsze niż nad Bałtykiem. Słowem Budapeszt to miasto idealne na tzw. city break, czyli krótki wypad mający na celu zwiedzenie konkretnej aglomeracji. Budapeszt pod względem turystycznym i estetycznym ma do zaproponowania bardzo wiele. I uwaga dla osób starszego pokolenia: minęły już czasy, w których w stolicy Węgier można było dogadać się po rosyjsku. Dzisiaj trzeba znać angielski albo... korzystać z tłumacza google.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz