Jacek Woleński jest nietrudzonym konferansjerem, organizatorem wydarzeń i animatorem życia artystycznego. Właśnie otrzymał Medal Miasta Bytomia.
Bytomianin, absolwent LO im. Jana Smolenia wykształcenia jest filologiem polskim. Zaczynał zresztą pracę jako nauczyciel - jeszcze jako student w Liceum Medycznym, a zaraz po studiach w swoim macierzystym liceum. Ale polonista z wykształcenia "od zawsze" był z pasji muzykologiem. - Tu jestem samoukiem, tę dziedzinę zgłębiałem sam - mówi Woleński. - Nie chciałem grać na instrumencie, ale zawsze interesowała mnie teoria muzyki.
Przez kilka tygodni był nawet naczelnikiem Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego w Bytomiu. - I bardzo dobrze, że tam nie zostałem, to był palec Boży - wspomina Woleński. - Bo ja nadaję się do spraw artystycznych, a nie administracyjnych i biurokratycznych.
W Filarze i Filharmonii
Trzeba wspomnieć o dwóch miejscach, w których pracował najdłużej, po dziesięć lat. Pierwsze to KWK Miechowice. Nie był tam jednak górnikiem, lecz dyrektorem Zakładowego Domu Kultury Filar Kopalni Miechowice. Mieścił się ona w budynku dawnego ratusza gminy Miechowice, który został zburzony wskutek... szkód górniczych.
Drugim miejscem, gdzie pracował najdłużej była Filharmonia Opolska. Zaczął tam pracę jako koordynator programów edukacyjnych dla młodzieży. Ale na Opolszczyźnie nie ograniczył się do pracy w Filharmonii. Zainicjował m.in. festiwale muzyczne w Paczkowie i Pokoju. Bo
Gdyby miał jednak podpisać się tylko jednym słowem? Jak ono by brzmiało? - Gadacz - odpowiada Jacek Woleński. Bo z pasji jest również konferansjerem i prelegentem. Lubi i potrafi mówić o muzyce, prowadzić koncerty. Komentował koncerty prowadzone przez wybitnych dyrygentów - na przykład Krzysztofa Pendereckiego. Brali w w nich udział najlepsi artyści - od Andrzeja Hiolskiego i Wiesława Ochmana do Ireny Santor i Ewy Bem.
Występował w operetce
Założył też zespół Śląskiej Operetki Kameralnej - i sam wystąpił w jej spektaklach. - Nie ośmieliłbym się śpiewać arii, ale operetka ma to do siebie, że większość partii ma mówionych - relacjonuje Woleński. - Był więc Froschem w "Zemście nietoperza", Ferim w "Księżniczce czardasza" i baronem Zetą w "Wesołej wdówce".
Żonę Monikę poznał, gdy studiowali na Uniwersytecie Śląskim i występowali w tym samym zespole FA-SI-DO-RE. Pani Monika skończyła ukończyła Wydział Techniki i przez 10 lat pracowała jako konstruktor w Zakładach Gumowych Górnictwa. A potem zatrudniła się w chórze Opery Śląskiej. - Mieliśmy wtedy dwoje małych dzieci - opowiada pani Monika. - Znajoma śpiewająca w chórze poradziła mi: choć do Opery, będziesz miała więcej czasu dla dzieci. To była naprawdę "złota rada"! Owszem, nie pracowałam 8 godzin bez przerwy, ale rano była próba, wieczorem spektakl, a sobota i niedziela wieczorem też w pracy. Ale w Operze zostałam.
Artystyczna rodzina
Dzieci Woleńskich są muzykami - oczywiście absolwentami szkoły muzycznej z Bytomiu. Córka Elżbieta Woleńska jest flecistką, która koncertuje na całym świecie, a W 2019 roku jej recital odbył się w Carnegie Hall. Jest też doktorem habilitowanym nauk muzycznych, obecnie mieszka w Chinach, gdzie pracuje jako profesorka klasy fletu na Uniwersytecie w Zhaoqing. Jeszcze dalej znalazł się jej brat Maciej Woleński - obecnie trębacz w orkiestrze narodowej w Chile.
Czy wśród tyle aktywności Jacek Woleński ma jakieś dzieło, które uważa za najważniejsze? Wskazuje je bez wahania: to Muzyczna Akademia Zdrowia w Górnośląskim Centrum Rehabilitacji w Reptach. - 30 lat temu ówczesny dyrektor szpitala w Reptach, meloman dr Krystian Oleszczyk zaprosił mnie i zapytał, czy nie można by tam organizować koncertów, mają przecież salę koncertową na 230 miejsc. Zgodziłem się i od tamtej chwili odbyło się tam 1420 koncertów! Grali na nich wybitni artyści tacy jak Konstanty Andrzej Kulka, występowały zespoły regionalne i uczniowie szkół muzycznych. Te koncerty są potrzebne pacjentom, chociaż przejeżdżają na nie również ludzie z Tarnowskich Gór. I to wszystko bez żadnego budżetu! Artystom mówię pół żartem: życie jest takie, że każdy kiedyś może tu się znaleźć, warto więc warto wyrobić sobie znajomości.
Komentarze