Kojotki dziś były lepsze, ale jutro to Polonia wygra (Galeria i sonda)

Nie ma co ukrywać: hokeistki Polonii Bytom źle zaprezentowały się w drugim meczu finałowym o mistrzostwo Polski. W sobotę, 22 marca zasłużenie, choć niespodziewanie przegrały u siebie z Kojotkami Naprzód Janów 2:4. Mamy nadzieję, że wyciągną naukę z tej bolesnej lekcji, otrząsną się i w niedzielę zagrają na swoim normalnym poziomie jednoznacznie pokazując, że to im należy się tytuł.

  • Data:
  • Autor: Tomasz Nowak
Autor zdjęcia: Hubert Klimek

Przed tygodniem niebiesko-czerwone spokojnie ograły janowianki na wyjeździe i niemal wszyscy byli przekonani, że w sobotę na Lodowisku im. Braci Nikodemowiczów postawią kropkę nad "i" sięgając po dziewiąte z rzędu i czternaste w ogóle mistrzostwo kraju. Na pewno całkowicie wierzyli w to kibice, którzy szczelnie wypełnili widownię i przez cały mecz nie szczędzili gardeł dopingując bytomianki. Nie tylko zresztą krzyczeli i skandowali, ale też wybijali transowy rytm na bębnach, wymachiwali klubowymi flagami oraz układali wielką flagę z kartonów nad swymi głowami. Atmosfera na trybunach w ogóle była genialna, bo do Bytomia zjechała dość liczna i też bardzo aktywna grupa fanów Naprzodu. Ich okrzyki z trudem bo z trudem, ale przebijały się przez ogólny tumult.

Zaczęło się zgodnie z planem. Już po paru minutach rywalizacji do bramki przyjezdnych trafiła Patrycja Sfora. W tym momencie prawdopodobnie większość obserwatorów spotkania uznała, że dalej wszystko pójdzie gładko, a kolejne trafienia dla Polonii są jedynie kwestią czasu. Ale sport jest nieprzewidywalny. Jeszcze nie wybrzmiała całkiem radość z prowadzenia, a Kojotki już zdołały wyrównać. Kompletna konsternacja zapanowała niedługo potem, kiedy po uderzeniu z dalszej odległości i błędzie naszej bramkarki rywalki bytomianek wyszły na prowadzenie 2:1.  

Zabójcze kontry

Druga tercja przyniosła sporo emocji. Podopieczne trenera Andrzeja Secemskiego zaczęły szybciej rozgrywać krążek i za sprawą Idy Talandy zdobyły drugą bramkę. Znowu wydawało się, że wróciły na właściwy kurs i po meczu zgodnie z oczekiwaniami wzniosą puchar zwycięstwa. Wszak wszystko ku temu było gotowe, a na trybunach żartem zaczęto komentować, że przecież scenariusz był od początku jasny i nikomu nie chce się przychodzić w niedzielę na decydujące starcie, ewentualnie wiele osób ma już inne plany. 

Ale Kojotki pokazały hart ducha i wielkie serce do walki. Były świetnie poukładane, wiedziały czego chcą i konsekwentnie realizowały wytyczne: zagęszczać przed bramką, rozbijać ataki mistrzyń i osaczać Karolinę Późniewską. Do tego ich bramkarka spisywała się kapitalnie. Co gorsza dla naszych janowiankom rewelacyjnie wychodziły kontry po przechwyceniu krążka. Właśnie z takich akcji podwyższyły na 3:2 w drugiej tercji i 4:2 w trzeciej. Hokeistka Naprzodu po idealnym długim podaniu wychodziła na sytuację jedna na jedną i nie dawała szans naszej bramkarce.

Dziwny paraliż

Strata dwóch goli podziałała na bytomianki paraliżująco. Było widać, że kompletnie nie radzą sobie z presją oraz nie potrafią gonić wyniku. Można je wytłumaczyć: taka sytuacja nie zdarzyła się im od dawna. W sezonie wygrały wszystkie spotkania (w ogóle uczestnicy kuluarowych rozmów nie potrafili sobie przypomnieć, kiedy ostatnio schodziły z lodu pokonane), nikomu nie pozwoliły na wbicie aż czterech bramek, a większość spotkań, także tych w fazie play-off wygrywały z ogromną przewagą.

Ten paraliż był aż nadto widoczny, kiedy po dwóch karach dla janowianek niebiesko-czerwone grały grubo ponad minutę w przewadze 5:3. Nie założyły zamka, kiksowały, fatalnie podawały, kompletnie nie miały pomysłu na przeprowadzenia akcji. Kiedy stan osobowy się wyrównał, stało się jasne, że tego dnia nie wykrzesają z siebie zwyczajowej mocy. 

Mecz trzeci i ostatni

Trudno, stało się. Porażka nie mogła przyjść w gorszym momencie (no dobra, może przyjść w jeszcze gorszym, ale o tym cicho), ale przyszła. Tak, wyszło na jaw, że kobiecą Polonię Bytom też można ograć i to nawet na jej ziemi. Miejmy nadzieję że napięcie z naszych zawodniczek opadło i teraz będzie już tylko dobrze. Przecież nikt nie ma wątpliwości, że nasze hokeistki są najlepsze, a w sobotę wydarzył się tylko wypadek przy pracy. 

Widzimy się 23 marca o godzinie 17 na lodowisku przy ul. Pułaskiego. Ostatni, decydujący o tytule mecz nasze wygrają na pewno. Tylko muszą sobie wszystko poukładać w głowach. 

Czy hokeistki Polonii Bytom zdobędą mistrzostwo Polski?

Ocena:
Liczba ocen: 0
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy