Ryszard Mosingiewicz urodził się w 1945 roku we Lwowie. Kiedy miał zaledwie 3 miesiące, jego rodzina przyjechała do Bytomia, dzieląc los tysięcy innych ekspatriantów, Polaków wysiedlanych z dawnych terenów wschodnich II Rzeczpospolitej, które w wyniku II wojny światowej zawłaszczył Związek Sowiecki.
W młodości Ryszard Mosingiewicz brał udział w zajęciach amatorskiego teatru prowadzonego w Bytomiu przez Urszulę Banderową. Wówczas połknął aktorskiego bakcyla. Nie zrealizował tej pasji w życiu zawodowym – studiował prawo, pracował w firmach związanych z górnictwem. Dopiero po latach nadarzyła się okazja, aby wrócić do młodzieńczej pasji. Kiedy w 1988 roku grupa zapaleńców – w tym wychowankowie profesor Banderowej – w Bytomiu tworzyła lwowski kabaret „Pacałycha”, trafił tam i Mosingiewicz. W ten sposób rozpoczęła się jego trwająca przez ćwierć wieku, aż do śmierci, przygoda z aktorstwem. Kreował rolę Szczepka, jednego z dwóch legendarnych – obok Tońka – lwowskich batiarów. Jako Szczepko Mosingiewicz wystąpił setki razy: wchodząc w skład nieprofesjonalnych kabaretów „Pacałycha” oraz „Tyligentne batiary”, na antenie TVP Katowice oraz przed radiowym mikrofonem. Zrósł się z tą kreacją nierozerwalnie.
To jeden z najbardziej znanych polskich seriali telewizyjnych wszech czasów. W odcinku 21 pod tytułem „Powrót z dalekiej podróży” Mosingiewicz wcielił się w postać Szczepana – lwowiaka powracającego do Polski po latach pobytu w Wielkiej Brytanii. Reżyser serialu Jan Łomnicki przymierzał do tej roli znanego warszawskiego aktora. Mosingiewicz tak jednak zaimponował Łomnickiemu umiejętnością mówienia lwowskim „bałakiem”, że ten zdecydował się powierzyć serialową rolę naturszczykowi z Bytomia.
Bo od lwowskiej gwary Mosingiewicz był wielkim specjalistą. Razem ze swym wieloletnim partnerem Adamem Żurawskim – „Tońkiem” nagrali wszystkie zachowane dialogi przedwojennego Tońka i Szczepka.
Mosingiewicz pisał też własne dialogi, pisał wiersze – oczywiście lwowską gwarą. To umiłowanie „bałaku” zaprowadziło go do kolejnej pięknej filmowej przygody.
To oparta na faktach historia lwowskiego kanalarza Leopolda Sochy, który w czasie II wojny ukrywał i uratował grupę Żydów, za co po śmierci został uhonorowany odznaczeniem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Bohaterowie filmu mówią właśnie lwowskim bałakiem – więc Mosingiewicz najpierw opracował tekst, a następnie uczył wymowy aktorów grających role Sochy i jego żony: Roberta Więckiewicza oraz Kingę Preiss. Doceniła to Agnieszka Holland i zaproponowała Mosingiewiczowi zagranie epizodycznej roli w zakończeniu filmu: starego lwowiaka, będącego świadkiem wyjścia ocalonych Żydów z kanałów, w których byli ukrywani. „W ciemności” wyświetlane było na całym świecie, zyskało nominację do Oscara.
Był Ryszard Mosingiewicz laureatem Muzy – nagrody prezydenta Bytomia w dziedzinie kultury. Powiedziano mi, że kilka dni przed śmiercią, leżąc na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej poprosił bliskich, żeby zostawili mu telefon.
– Muszę zadzwonić do Walickiego i powiedzieć mu, że ma mi wyrychtować piękny pogrzeb – żartował Mosingiewicz. Jedno jest pewne: jeżeli umiał zachować humor w obliczu śmierci, to tylko dlatego, że wierzył, iż wkrótce odejdzie w takie piękne miejsce, skąd będzie widział i cały Bytom, i swój kochany Lwów.
Komentarze