Ustrojyli sie po chopsku, trefili na Rozbarku i pobiyli rekord

Rok temu się nie udało, ale teraz wyszło z pokaźną nawiązką. W minioną sobotę podczas organizowanego na terenie Skarpy Bytom Święta Rozbarku w jednym miejscu zgromadziło się 586 osób ubranych w stroje regionalne, głównie śląskie. Rekord Polski w tej dziedzinie został zdecydowanie i z rozmachem pobity. 

Wydawało się, że będzie ciężko, bo akurat 6 września pogoda postanowiła utrudnić uczestnikom imprezy życie i obecne na niebie od wielu dni słońce ustąpiło miejsca deszczowi, zrobiło się też chłodno. Prezes Skarpy Bytom i główny inicjator całego przedsięwzięcia Dobromir Bujak oraz trzymająca nad wszystkim pieczę senator Halina Bieda od rana z niepokojem spoglądali w górę, ale byli pełni nadziei. Niepokoili się też inni, którzy już wczesnym popołudniem zaczęli się gromadzić na terenie dawnej kopalni Rozbark, tak pięknie i pomysłowo teraz zagospodarowanym. 

Ale ludzie nie zawiedli, a pogoda w końcu się poprawiła. Tłum gęstniał z każdą minutą. Przyszło wielu bytomian, przyjechali goście z miast okolicznych, w tym sporo z Radzionkowa i Piekar Śląskich, ale także z dalszych zakątków Górnego Śląska. Wszyscy ubrani w tradycyjne śląskie stroje.

Szlajfy, jelynioki i brucliki

Kobiety z widocznymi z daleka purpurkami na głowie, w szpigieltuchach, kieckach, zopaskach, wierzchniach i kabotkach oraz przyciągających uwagę koralach i szlajfach ozdobionych rozbarskimi różami, bo też i strój rozbarski widać było najczęściej. Mężczyźni z kolei założyli jak należy jelynioki, czarne skórzane buty, białe, ozdobione haftami koszule, granatowe brucliki, jedwobki oraz huty na głowę. Wyglądało to imponująco i niezwykle efektownie. Mnóstwo też było dzieci, a dziewczynki zwracały uwagę efektownymi galandami.

W końcu bacznie obserwowani przez sędzię uczestnicy wydarzenia zebrali się w jednym miejscu, zaintowano "Szła dzieweczka do laseczka" i zaczęło się wielkie liczenie. Chwila napięcia i wreszcie ze sceny padał upragniony komunikat: rekord Polski pobity, na Rozbarku zgromadziło się 586 osób w strojach regionalnych (były też góralskie i inne). Tłum eksplodował radością, bo wymagany wynik przekroczono o ponad 100.

Momy to!

 Stojący na scenie, także ubrany w śląski strój prezydent Bytomia Mariusz Wołosz triumfalnie wzniósł tablicę z certyfikatem potwierdzającym ustanowienie rekordu, a wzruszony Dobromir Bujak zaczął wszystkim dziękować. "Momy to! - krzyczała rozemocjonowana, prowadząca imprezę dziennikarka telewizyjna Izolda Czmok-Nowak, znana z programu "Dej pozór".   

Ale nie tylko biciem rekordu się zajmowano. Na scenie zagrały Kapela Dejcie Pozór oraz gorąco oklaskiwany Zespół Pieśni i Tańca Śląsk, wieczorem zaś można się było zabawić na koncercie grupy Piersi. Wcześniej odbył się pokaz mody śląskiej, a w rolach modelek i modeli wystąpili członkowie piekarskiej grupy kultywującej tradycję noszenia się po chopsku Ustrojyni po naszymu. Przy okazji widzowie dowiedzieli się sporo o elementach śląskiego stroju oraz zdobyli wiedzę na temat tego, co zakładano na poszczególne okazje. 

Ukulały kluski

Uroczyście otwarto też przepięknie urządzone mieszkanie rozbarskie oraz izbę tradycyjności i nowoczesności Temu pierwszemu nadano imię Piotra Mankiewicza, twórcy radzionkowskiego Muzeum Chleba i wielkiego miłośnika śląskiego stroju oraz Rozbarku i Bytomia.   

 Atrakcji dodatkowych było znacznie więcej.  Przygotowano stoisko edukacyjne "Śląski plac dawniej i dziś" oraz informacyjne projektu "Śląskie. Przywracamy błękit". Najmłodsi bawili się pod okiem animatorów na dmuchanych zjeżdżalniach i na ściance wspinaczkowej, działało miasteczko zdrowia, a pisarz Marcin Melon uczył chętnych pisania po śląsku. Były stoiska z pysznym jedzeniem, a największym powodzeniem cieszyły się warzone przez śląskie gospodynie kluski. Ciągle je donoszono i ciągle było za mało.  

Wszyscy jednak podkreślali, że najważniejsze jest to, że udało się tak licznie spotkać i zamanifestować śląskość. Śląskość, która nie jest skansenem, ale przyszłością.