Różaniec na kole to bardzo nietypowe nabożeństwo. Jego uczestnicy co roku w październiku wsiadają na rowery, zabierają różańce i ruszają w trasę, by się wspólnie modlić. W tym roku zebrało się ich 20, w tym 8 kobiet.
Wydarzenie jak zwykle zorganizowały radzionkowskie Stowarzyszenie Rodzin Katolickich oraz Klub Turystyki Rowerowej parafii Najświętszej Maryi Panny w Orzechu. Każdy z rowerów był ozdobiony wstążkami w błękitno-białych, a więc maryjnych kolorach, na każdym zawieszono też różaniec. Ale najważniejszy był pochodzący jeszcze z lat osiemdziesiątych minionego wieku, ręcznie wykonany różaniec wieziony przez osobę jadącą na przedzie peletonu - na tę funkcję trzeba sobie zasłużyć.
Uczestnicy nietypowego nabożeństwa pokonali trasę sprzed kościoła Św. Wojciecha w Radzionkowie, aż do zabytkowego, drewnianego kościoła św. Jerzego i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Miasteczku Śląskim. Dzieje tej pięknej świątyni przedstawił im Arkadiusz Żydek. Potem była modlitwa różańcowa, odmawiano tajemnice radosne, a wszyscy prowadzili po kolei zgodnie z tak zwanym systemem gnieźnieńskim. W tym czasie wspomniany historyczny różaniec wisiał na ołtarzu.
Modlitwę przeplatano śpiewami przy akompaniamencie gitarowym. Przewodniczył jej ks. Arkadiusz Rząsa, wikary z Radzionkowa. Na zakończenie przyszedł czas na tradycyjną litanię rowerową i homilię końcową na drogę powrotną.
Pobłogosławieni uczestnicy Różańca na kole pokonali w sumie przeszło 31 kilometrów. Pogoda im w tym roku zdecydowanie nie sprzyjała: było zimno i cały czas siąpił deszcz: - Nam to zupełnie nie przeszkadzało, to są raczej czynniki mocno dopingujące uczestników - podkreśla Ireneusz Musialik, jeden z organizatorów przedsięwzięcia.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz