Sprawa nielegalnych imigrantów i ich zapowiadanego przez władze Unii Europejskiej lokowania w różnych państwach członkowskich będzie coraz bardziej rozpalała emocje. Jak pokazują badania zdecydowana większość Polaków nie chce, by napłynęli do nas i tu się osiedlili przybysze z Afryki Północnej oraz Bliskiego Wschodu. Boimy się tego, że w efekcie bezpieczne dziś polskie miasta będą wyglądały jak opanowane przez hordy bezkarnych imigrantów miasta niemieckie, francuskie, czy holenderskie. Nie chcemy też łożyć na utrzymanie przybyszów, zwłaszcza że pakt gwarantuje im warunki lepsze od tych, jakie ma wielu Polaków.
Sytuacja jest dziwna i skomplikowana. Polska ręką premiera Donalda Tuska podpisała pakt migracyjny, a zgodnie z nim to organy unijne będą decydowały o tym, jakie wsparcie dla imigrantów jest wymagane od poszczególnych państw w ramach tzw. mechanizmu solidarnościowego. Ten zaś przewiduje między innymi relokację, a więc konieczność przyjmowania imigrantów na swoim terytorium.
Kanclerz twierdzi, że przyjmiemy
Mimo wspomnianego podpisu szef rządu nieraz stwierdził jednak, że Polska nie uzna żadnego zapisu paktu zmuszającego nas do otwarcia granic dla przybyszów. Poza tym nasz rząd nie przedstawił dotąd Brukseli harmonogramu takiego procesu, choć było to wymagane. Co więcej: władze twierdzą, że Polska już przygarnęła półtora miliona Ukraińców, którzy notabene w odróżnieniu od ludzi jakich mamy ugościć na żądanie UE jako uciekinierzy przed wojną rzeczywiście są uchodźcami. O osobach przedostających się do Europy z przyczyn ekonomicznych powiedzieć tego absolutnie nie można.
Ale w zapewnienia rządu trudno wierzyć. Zdaniem Brukseli kwestia pomocy Ukraińcom nie ma tu żadnego znaczenia i z niczego nas nie zwalnia, a nawet gdyby tak było, to my dotąd nie wystąpiliśmy oficjalnie z jakimkolwiek wnioskiem w tej sprawie. Poza tym deklaracjom premiera Tuska zaprzeczają unijni urzędnicy, zaś oddający władzę niemiecki kanclerz Olaf Scholz publicznie zapewniał, że wedle jego wiedzy zgodzi się on na przyjęcie imigrantów. Opozycja podtrzymuje tę wersję, przypominając inne sytuacje, w których szef polskiego rządu jedno mówił, a drugie robił. Jej zdaniem wersja o nieakceptowaniu zapisów paktu migracyjnego będzie na potrzeby kampanii podtrzymywana jedynie do czasu rozstrzygnięcia wyborów prezydenckich. Kiedy to nastąpi, a zwycięży Rafał Trzaskowski, rząd natychmiast uzna wolę Unii.
Zagubieni mieszkańcy
Uzasadnionych powodów do obaw jest znacznie więcej. 30 kilometrów od granicy z nami Niemcy stworzyli wielki ośrodek kumulujący imigrantów. Mają oni być stamtąd oficjalnie przerzucani do Polski. Nieoficjalnie i bezprawnie strona niemiecka robi to już od dawna, na co są dowody. Na filmach widać pełen imigrantów auta pograniczników niemieckich wjeżdżające nocą na teren Polski. Wracają one do siebie już puste. W jaką stronę to zmierza pokazało też inne zdarzenie. Oto bowiem starostowie powiatów świętokrzyskich zostali ostatnio wezwani na zorganizowane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji szkolenie dotyczące zasad przyjmowania imigrantów. Konkretnie z Syrii.
Czy można się zatem dziwić, że takim gąszczu rozbieżnych informacji ludzie - także bytomianie i radzionkowianie - czują się zagubieni? Ostatnio właśnie od czytelników z Bytomia i Radzionkowa otrzymaliśmy sporo tak samo brzmiących pytań: czy przyjadą do nas imigranci? Niektórzy szli nawet dalej: - Budynek stojący na rogu ulic Musialika i Witczaka jest remontowany. Podobno powstanie tam ośrodek dla imigrantów. Wszyscy o tym mówią: na ulicy, w sklepach, w domach. Boimy się - twierdziła dzwoniąca do nas bytomianka. Inni też wskazywali konkretne adresy. W zasadzie doszło do tego, że każdy odnawiany właśnie większy obiekt jest uznawany za przyszły ośrodek imigrancki.
Urzędnicy dementują
Pytanie zadawane coraz częściej przez mieszkańców skierowaliśmy do bytomskiego Ratusza. Odpowiedź była krótka, ale jednoznaczna: "Nie budujemy ośrodka dla imigrantów. Nie prowadzimy w tej sprawie żadnych rozmów. Nikt się do nas w tej sprawie nie zwracał". To samo usłyszeliśmy w radzionkowskim Urzędzie Miasta. Tam także nie ma mowy o szykowaniu miejsc dla imigrantów i nikt takiego działania od władz miasta nie oczekiwał.
Czy to uspokoi nastroje? Wątpliwe. Najważniejsze rozstrzygnięcia i tak zapadają na wyższych szczeblach.
Komentarze