Najpierw nasi zmierzyli się u siebie z rezerwami MKS Dąbrowa Górnicza. Wygrali więcej niż pewnie 118:71 (33:20, 25:21, 32:16, 28:14). Jak zwykle w pierwszej kwarcie odskoczyli na bezpieczną odległość, w drugiej nieco zwolnili, a w trzeciej zadali decydujący cios. Goście już się po nim nie podnieśli, a w kwarcie czwartej zostali jeszcze dobici. Łupem punktowym podzielili się: Wróbel 22 (6x3), Medes 21, Krawiec 16 (4x3), Kubiak 14, Zub 13 (1x3), Wąsowicz 10, Piechowicz 10, Bogdanowicz 6 (2x3), Korczyk 3 (1x3), Siwik 3 (1x3), Dragon. Jak widać, drużyna musiała radzić sobie bez Pruefera, ale dała radę.
Gonili jak szaleni
W zeszłą sobotę (już z Prueferem, ale bez Giżyńskiego, Kubiaka i Siwika) natomiast bytomianie wybrali się do Katowic na starcie z tamtejszym KS 27. Nie spodziewali się chyba, że czeka ich aż tak ciężka przeprawa. Pierwsza kwarta i sensacja: gospodarze zwyciężają 35:28. Już sam fakt, że rzucili podopiecznym trenera Mariusza Bacika tyle punktów musiał dziwić. W kwarcie drugiej niebiesko-czerwoni ustabilizowali wynik wygrywając 29:21.
W trzeciej natomiast, zakończonej rezultatem 29:17 wyszli już na wydawało się spokojne prowadzenie. Tymczasem nic bardziej mylnego. Katowiczanie całą czwartą kwartę gonili jak szaleni i ostatecznie wygrali tę część 25:15 (nikt nie pamięta, kiedy ostatnio Polonia zdobyła tak mało oczek).
Znowu Katowice
Gonili, ale nie dogonili. Lider grupy C 2.Ligi triumfuje 101:97 i wciąż jest niepokonany. Było jednak strasznie nerwowo, żaden z dotychczasowych przeciwników bytomian nie postawił tak wielkich wymagań. I nie uzyskał aż tylu punktów - w tym aż 16 z rzutów za trzy.
W najbliższą środę polonistów czeka kolejne wielkie wyzwanie. Tym razem do naszego miasta przyjedzie ekipa AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice.
Komentarze