Przed zawodami w Kanadzie bytomski maratończyk Dariusz Laksa, na co dzień nauczyciel wychowania fizycznego w SP 54 im. Wacława Kuchara, wydawał się coraz szczuplejszy, lecz niemniej zapamiętały w realizacji wytyczonego celu. Tym zadaniem stało się przebiegnięcie w ciągu roku siedmiu maratonów. Każdy na innym kontynencie. Dla utrudnienia postanowił pokonać trasy wszystkich wyścigów, a przynajmniej większości z nich, w czasie poniżej 3 godzin. Wytrawni biegacze powiedzą: to pestka. Owszem, ale nie wówczas, gdy przemierza się piaski Sahary czy lody Antarktydy. Te miejsca także znalazły się w planie startów Darka. Ponadsportowego smaku wydarzeniu dodało przyrzeczenie wsparcia siedmiu szkół. Słowem Dariusz Laksa biegnie, aby jego sponsorzy pomogli bytomskim placówkom oświatowym.
Lekkoatletyczny cykl rozpoczął 2. miejscem w Sahara Marathon. W ten sposób zaliczył Afrykę. Przewidując trudy tych zawodów i niełatwe dochodzenie do formy, na miejsce drugiego występu wybrał nieodległą od Polski Bratysławę. Na 35. kilometrze trasy doznał kontuzji. Chwilami maszerował, wyrażając pod nosem nienawiść do biegania. Nie osiągnął planowanego życiowego rekordu. Najważniejsze, że ukończył zawody. Wśród wielu tysięcy ścigających się uplasował się na 59. miejscu. W zeszłym tygodniu poleciał do Kanady, aby w niedzielę rano (według naszego czasu wieczorem) uczestniczyć w wyścigu w Vancouver. Noga wciąż pobolewała. Założył więc finisz jak najmniejszym nakładem sił. Najważniejsze, żeby udało się zrealizować kolejną część projektu 7 maratonów na 7 kontynentach dla 7 szkół.
Wolny czas przed startem poświęcił na zwiedzanie położonego nad Oceanem Spokojnym miasta Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2010 roku, na bieżąco dzieląc się refleksjami: - Mimo miesięcznego leczenia i rehabilitacji nie udało się doprowadzić nogi do stanu sprzed urazu, w związku z czym będę musiał uważać podczas maratonu. Staram się na razie nie myśleć co będzie. Na pewno muszę ukończyć ten bieg. W obecnej sytuacji czas oraz miejsce zeszły na dalszy plan. Z pewnością muszę być powściągliwy od samego startu, by nie dać się ponieść emocjom, gdyż może się to różnie skończyć. Skoro tu jestem, staram się jak najwięcej zobaczyć. Po pierwszym dniu i szoku jaki przeżyłem widząc jak jest w dzielnicy, w której mieszkam, z każdym dniem pobytu odkrywam coraz ciekawsze miejsca w mieście. Mimo wyjątków, Vancouver to bardzo piękne i zadbane miasto. Przywiozę stąd mnóstwo zdjęć, filmów, wspomnień oraz z pewnością medal, bo maraton zamierzam ukończyć.
W lipcu Dariusz Laksa wybiera się na maraton w Rio de Janeiro. Z kolei w sierpniu czekają go zawody w Sapporo, w których udział sponsoruje Armada Development S.A. Na wrzesień zaplanował start w Sydney oraz w listopadzie na Antarktydzie. Pod warunkiem, że znajdzie odpowiednie fundusze na udział w dwóch ostatnich biegach. Liczy między innymi na wsparcie obiecane przez prezydenta Bytomia Damiana Bartylę. W tym tygodniu panowie mają się spotkać.
Komentarze