Podobnie jak w innych śląskich miastach, na terenie Bytomia nie ma tygodnia, żeby nie doszło do przynajmniej jednej kradzieży w supermarketach popularnych sieci handlowych. Mowa oczywiście o tych kradzieżach, gdy przyłapano złodziei na gorącym uczynku. A jak wiadomo wielu osobom złodziejstwo często uchodzi na sucho. Niezależnie od tego, policjanci z naszego miasta nie mogą narzekać na brak zajęć, czego potwierdzeniem są zdarzenia tylko z ostatniego miesiąca.
Wykroczenie czy przestępstwo?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz, której wartość nie przekracza 800 zł, popełnia wykroczenie. Efekt? Za kradzież artykułów w sklepie, których koszt nie przekroczył tej kwoty złodziej może się liczyć z mandatem lub grzywną. Przekroczenie wartości 800 zł skradzionych rzeczy nawet o 1 grosz jest już przestępstwem, za które może grozić od 3 miesięcy do nawet 5 lat odsiadki w więzieniu. Warto tu wspomnieć, że są to przepisy znowelizowanego kodeksu wykroczeń, które obowiązują od października zeszłego roku. Zanim weszły w życie, próg różnicujący przestępstwo od wykroczenia wynosił 500 zł.
Tylko w zeszłym roku na terenie Bytomia tak zwanych "drobnych kradzieży" (i to nie tylko w sklepach), których wartość nie przekraczała 800 zł policjanci odnotowali 2 378. Do końca czerwca tego roku było ich 1 303. Mniejsza ich skala jest w sąsiednim i o wiele mniejszym od Bytomia Radzionkowie. Chociaż tutaj wziętych pod uwagę w statystykach zostało kilka konkretnych lokalizacji, w których są sklepy wielkopowierzchniowe.
Mandat nierówny kradzieży
Od początku tego roku do 6 sierpnia włącznie, policyjne statystyki z Radzionkowa wskazują na to, że złodzieje nie próżnują, a policjanci nie mogą narzekać na brak interwencji w supermarketach. W Lidlu przy ul. Reymonta odnotowano już 13 kradzieży, 10 w Biedronce przy ul. Unii Europejskiej, 3 w Kauflandzie przy tej samej ulicy, 10 w Biedronce przy Nałkowskiej i 5 w sklepie tej samej sieci przy ul. św. Wojciecha. A jak pokazują doświadczenia policjantów, podczas jednej interwencji zatrzymuje się czasem nawet więcej niż jednego złodzieja.
- W sklepie przy ul. św. Wojciecha w Radzionkowie ujęto 40 latka z Bytomia, który ukradł butelkę wódki o wartości 27,99 zł. Został ukarany mandatem w wysokości 300 zł. Podczas interwencji policjantów, pracownicy sklepu ujęli też innego mieszkańca Bytomia, który próbował ukraść alkohol za 54,99 zł. Został ukarany mandatem wysokości 200 zł - opowiada sierż. sztab Kubica.
Kilkusetzłotowe mandaty, którymi karać mogą policjanci tak naprawdę wielu złodziei nie odstraszają, a wręcz zachęcają do tego, żeby wyjść ze sklepu nie płacąc za towar o znacznie wyższej wartości niż sam mandat. Wszystko dlatego, że maksymalna kwota kary, jaką mundurowi mogą nałożyć na sklepowego złodzieja to 500 zł.
Sklepy kontra złodzieje
Z kradzieżami na dużą skalę muszą się liczyć przed wszystkim sklepy wielkopowierzchniowe popularnych sieci handlowych. Z jednej strony są to miejsca, w których natężenie klientów jest tak duże, że ani kamery, ani obsługa i pracownicy ochrony nie są w stanie wyłapać wszystkich wykroczeń czy przestępstw, a z drugiej złodziejom i oszustom ułatwiają życie coraz bardziej popularne kasy samoobsługowe. W tym ostatnim przypadku jednak również wprowadzane są pewne zabezpieczenia.
Sieci handlowe nie tylko ulepszają systemy monitoringu, ale także podejmują współpracę z profesjonalnymi firmami ochroniarskimi.
- Szkolimy też naszych pracowników na wypadek różnych nieprzewidzianych zdarzeń, aby bez względu na sytuację reagowali właściwie. Stosujemy nowoczesne technologie, które jednocześnie nie wchodzą w interakcję z przestrzenią osobistą naszych pracowników oraz klientów - dodaje Robaszkiewicz.
Jednak te i wszystkie inne rozwiązania mogą tylko nieco ograniczyć kradzieże, ale niestety nie sprawią, że ich nie będzie.
Komentarze