Śmigającego na dwóch kółkach po centrum naszego miasta rowerzystę zauważyli stróże prawa. Nie musieli się zresztą w tym przypadku zbytnio wykazywać zwyczajową zawodową czujnością, bo on sam zrobił wszystko, by zwrócić na siebie uwagę. Jak to opisano później w raporcie: "tor jego jazdy był niestabilny".
Policjanci nabrali graniczących z pewnością podejrzeń co do trzeźwości mężczyzny i postanowili go zatrzymać, gdy ten akurat zbliżał się do komisariatu. Jak się okazało bywa tam ostatnio regularnie korzystając ze specjalnego zaproszenia. Sąd objął go bowiem dozorem za wcześniejsze naruszenie przepisów i nakazał codzienne meldowanie się. 39-latek czuł doskonale co się święci, bo zanim mundurowi przystąpili do czynności służbowych, zaproponował im pieniądze za to, żeby tego nie robili.
Próba przekupstwa nie powiodła się. Intensywna woń alkoholu docierająca do funkcjonariuszy była preludium do tego, co wykazało badanie alkomatem. Bytomianin miał w wydychanym powietrzu przeszło 2 promile, więc wspomniany "niestabilny tor jazdy" i tak był w tej sytuacji sukcesem lub dowodem na bogate doświadczenie w prowadzeniu roweru w takim stanie. Inni zapewne mieliby problem z utrzymaniem choćby i niestabilnego toru jazdy o utrzymaniu roweru już nie wspominając.
Zatrzymany z automatu trafił do celi. Za popełnione przestępstwa, a trzeba przyznać, że trochę się ich nazbierało grozi mu 8 lat pozbawienia wolności. Ostateczne zdanie w tej sprawie należeć będzie do sądu.
Komentarze