Na pogórniczej hałdzie nie stwierdzono zanieczyszczeń

Ta sprawa miała swój początek w czerwcu minionego roku. Wówczas to były zastępca prezydenta naszego miasta Waldemar Gawron oraz radny, a dziś kandydat na prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Maciej Bartków zorganizowali konferencję prasową. W jej trakcie postawili mocne zarzuty. Jak twierdzili działająca na zlecenie BPK prywatna firma w niewłaściwy sposób wykonywała powierzone zadanie i sprowadziła tym samym spore zagrożenie ekologiczne. Władzom miasta zarzucili zaś brak odpowiedniego nadzoru.

 Wspomniana firma miała zabezpieczyć rurociąg tłoczny biegnący przez zapożarowaną hałdę pogórniczą położoną pomiędzy ulicami Strzelców Bytomskich, a Hajdy. Rurociąg ten uległ uszkodzeniu wskutek niewłaściwej eksploatacji. Organizatorzy wspomnianej konferencji twierdzili, że podczas prac ziemnych prywatna firma rozsypała na terenie hałdy materiał zawierający niebezpieczne zanieczyszczenia.

To co się działo na hałdzie było nie raz kontrolowane. W październiku minionego roku jedną z takich kontroli rozpoczęli przedstawiciele WIOŚ w Katowicach. Prace zajęły im sporo czasu, bo dopiero pod koniec marca ogłosili oni wyniki swego rozpoznania.

Wątpliwości nie ma żadnych. W protokole WIOŚ czytamy między innymi: "Oględziny miejsca wykonanych prac (...) nie wykazały rozplantowanych wtrąceń zanieczyszczeń (odpadów)." Dalej natomiast pada takie stwierdzenie: "Uznano zatem, że wykonane prace w zakresie doraźnego zabezpieczenia rurociągów tłocznych przebiegających przez teren zapożarowanej hałdy w Bytomiu zostały przeprowadzone prawidłowo. Do prac nie wykorzystano odpadów, lecz materiały stanowiące produkty uboczne. Stan formalnoprawny zastosowanych materiałów nie budzi wątpliwości, ani zastrzeżeń."