W miechowickim pałacu o brytyjskiej arystokracji

Dr Aleksandra Musil jest cenioną tłumaczką przysięgłą języka angielskiego, specjalizuje się w tłumaczeniach prawniczych. Na Uniwersytecie Śląskim ukończyła Wydział Filologiczny - anglistykę i iberystykę, a na Uniwersytecie Jagiellońskim Wydział Prawa. Jest też m.in. absolwentką rocznej Szkoły Prawa Angielskiego oraz Prawa Unii Europejskiej (University of Cambridge and British Law Centre). Sama prowadziła zajęcia ze studentami na polskich uniwersytetach, jest autorką akademickich programów nauczania przekładu prawniczego.

Monarchia wiecznie żywa

W pewnym momencie przestała jej wystarczać tylko perfekcyjna znajomość języka. Zaczęła głębiej się interesować brytyjską tradycją i kulturą - zwłaszcza tamtejszą arystokracją i monarchią. To przecież fenomen: z jednej strony Wielka Brytania jest nowoczesnym państwem, które dysponujące bronią atomową. Z drugiej strony - monarchia z całym swoim ceremoniałem trwa tam od 1000 lat i nic nie wskazuje na to, żeby miał nastąpić jej koniec. A w Izbie Lordów, czyli wyższej izbie brytyjskiego parlamentu (odpowiednik naszego senatu), zasiada 92 parów dziedzicznych, którzy funkcję tę piastują nie w wyniku startu w wyborach, ale z racji urodzenia.

Pani Aleksandra zaczęła zgłębiać wiedzę na temat brytyjskiej monarchii, czytała kolejne książki, uczestniczyła w kursach prowadzonych przezOxford University i Cambridge University. Teraz swoją wiedzą dzieli się z innymi, wygłaszając prelekcje, które cyklicznie odbywają się w Pałacu w Miechowicach. Mówiła tam już m.in. o tajnikach niedawnej koronacji Karola III, o królewskich małżeństwach i o dolarowych księżniczkach, czyli Amerykankach na brytyjskich salonach, ale przedstawiała także np. historię brytyjskich sufrażystek. Niektóre tematy miały wręcz sensacyjny posmak, jak na przykład ten poświęcony królewskiej alkowie, czyli sypialni. A jak powszechnie wiadomo, w sypialni dorośli nie tylko śpią...

Jak wychować lorda?

Ostatnie spotkanie, jakie zorganizowano w środę 9 kwietnia nosiło tytuł "Jak wychować lorda. Dyskretny urok angielskiej edukacji". Chociaż tak naprawdę - po wysłuchaniu wykładu dr Musil, która odsłoniła wiele sekretów brytyjskich szkół z internatem - można się zastanawiać, czy nie jest to raczej... dyskretny koszmar brytyjskiej edukacji. Koszmar, za który rodzice płacą olbrzymie pieniądze, żeby zapewnić dzieciom taką właśnie prestiżową ścieżkę rozwoju.

Na początku było przyjemnie. Dr Aleksandra Musil opowiadała o Oxbrige, czyli wiodących brytyjskich uniwersytetach: w Oxfordzie i Cambridge. Na tych dwóch uczelniach wykształciło się 45 brytyjskich premierów! (31 w Oxfordzie, 14 w Cambridge). Ale żeby dostać się na taki uniwersytet, brytyjski arystokrata już w wieku 7 lat wysyłany był do prywatnej szkoły z internatem, w której uczył się do 13 roku życia. A taka szkoła - chociaż wyposażona luksusowo, np. z własnym basenem i jeziorem do uprawiania kajakarstwa - często okazywała się koszmarem.

Okrutne szkoły?

Dlaczego? Po pierwsze - 7-latek przebywał poza domem, bez kontaktu z rodzicami, często prawie 3 miesiące. Po drugie - nauczyciele i wychowawcy stosowali tam kary fizyczne. Po trzecie - młodszych chłopców doglądali starsi, np. 10-latkowie pilnowali tych mających 7 lat, a w internacie panowały zasady znane ze zjawiska "fali" w wojsku. Po czwarte - dochodziło do molestowania seksualnego, współcześnie przeprowadzone badania dowodzą, że doświadczyło jego 27 procent wychowanków szkół z internatem.

- Właśnie takie wychowanie sprawia, że Anglicy nie okazują uczuć - mówiła Musil. - A kogo wychowały szkoły z tak ostrymi zasadami? Większość brytyjskich premierów i znacząca część ludzi zajmujących eksponowane stanowiska w polityce, wojsku i hierarchii kościelnej.