Zamknij

Andzików miejsce na ziemi

08:22, 21.09.2023
Skomentuj

Andrzej Matura, czyli Andzik. Skąd się wziął ten pseudonim? Kiedyś Matura pracował w sklepie muzycznym przy ul. Dworcowej. Mężem współwłaścicielki był Emilio - Indianin z Peru. Nie potrafił wymówić imienia Andrzej, więc mówił o Maturze: Andzik. Dzisiaj Emilio z żoną mieszkają w Wielkiej Brytanii, ale w Bytomiu Matura na zawsze już pozostał Andzikiem. A jego żona Agata to Andzikowa.

Matura urodził się i wychował w Rudzie Śląskiej, ale w Miechowicach mieszka nieprzerwanie od chwili, kiedy w 1980 roku oddano tam do użytku Szkołę Podstawową nr 54. Z wykształcenia jest elektrykiem samochodowym, pierwszą pracę rozpoczął w bytomskim Transgórze. Ale przyszła tzw. transformacja, której przedsiębiorstwo - jak wiele innych - nie przeżyło. Więc Matura pracował jako barman, sprzedawca w bytomskich sklepach muzycznych Duo i Hi-Fik, wreszcie przez ponad 12 lat w firmie Plus GSM.

Ciężki kawałek chleba

W 2018 roku został bez pracy. Rok wcześniej Stowarzyszenie Pro Fortalicium otrzymało od miasta budynek dawnej szkoły przy ul. Stolarzowickiej. Prezes Pro Fortalicium Dariusz Pietrucha wiedział, że Andzik od lat kolekcjonuje płyty winylowe, kasety i różne "graty". Powiedział mu więc, że w szkole mają wolny lokal i mógłby tam powstać na przykład antykwariat. 

Nie zastanawiałem się długo, bo wiedziałem, że nie chcę już pracować w żadnej korporacji - mówi Andrzej Matura. - Wzięliśmy z żoną kredyt i uruchomiliśmy antykwariat.

Prowadzenie antykwariatu to dzisiaj ciężki kawałek chleba. Liczba klientów nie jest duża, a ci, którzy w antykwariatach coś kupują - liczą na tanie zakupy. Większe kwoty trzeba zapłacić tylko za kolekcjonerskie "białe kruki", ale takie nie trafiają się często. Właściwie prowadzenie antykwariatu można by uznać za sympatyczne hobby. Można by uznać, gdyby nie jedna "drobnostka". W świetle prawa to normalna działalność gospodarcza, a antykwariusz jest przedsiębiorcą, który co miesiąc musi zapłacić podatki i coraz wysze składki ZUS.

Od porcelany do vintage

- Wiele osób, kiedy słyszy słowo antykwariat, kojarzy to miejsce tylko ze sprzedażą książek - mówi Andrzej Matura. - A przecież to nieprawda. Dlatego u Andzików można kupić wszystko. Oczywiście nie oznacza to, że mają przysłowiowy "szwarc, mydło i kadzidło" oraz wszelaki szmelc i starzyznę. Bo antykwariusz jest także selekcjonerem staroci. U Andzików pierwszy dział to książki, drugi - płyty winylowe oraz... kasety magnetofonowe. O tym, że płyty winylowe przeżywają renesans mówi się często. Ale mało kto wie, że podobnie jest z kasetami magnetofonowymi.

Płyty to zresztą "konik" i pasja Andzika. Sam mówi o sobie, że jest starym rockmanem. Słucha muzyki, kiedyś wraz z przyjaciółmi założył nawet zespół rockowy. Zespół się rozpadł, podobnie jak miechowicki Dom Kultury Filar, w którym mieli próby.

Dalej - porcelana i fajans, filiżanki, serwisy i rozmaite bibeloty, figurki. Z racji usytuowania w budynku ProFortalicjum silny jest też dział militarny. I wreszcie sprzęt gospodarstwa domowego vintage. Przedmioty z czasów PRL-u: suszarki, adapter bambino, a nawet odkurzacz. Tyle, że wszystkie w dobrym stanie, sprawne i działające. Takie przedmioty mają swoich amatorów i kolekcjonerów. Wystarczy sobie uświadomić, że dzisiaj fiat 125p w dobrym stanie kosztuje więcej niż auto "nówka" wprost z salonu.

Nie wszystko na sprzedaż

Są rzeczy nie na sprzedaż. Najczęściej te, które trafiają do antykwariatu jak do swoistego muzeum. Na przykład pewna pani przyniosła kolekcję plastikowych modeli samolotów, które sklejał jej mąż. Nie miała ich gdzie trzymać, bo po śmierci męża wyjeżdżała z Bytomia. Ale nie chciała ich wyrzucać, ani rozproszyć. Inne przedmioty z likwidowanego mieszkania oddała do antykwariatu na sprzedaż, ale kolekcja samolocików wciąż stoi na półce, za szkłem.

Antykwariat stacjonarny nie utrzymałby się w Miechowicach. Dlatego Andzikowie "żyją" dzięki sprzedaży za pośrednictwem internetu.

Co tydzień Andrzej Matura wysyła kilka lub kilkanaście paczek. Jednak najbardziej lubi jak klient przyjeżdża osobiście odebrać kupioną rzecz - wtedy jest okazja do spotkania, rozmowy. Na bytomskiej giełdzie staroci Andzik nie wystawia. - Serce by mi pękło, gdyby coś się stłukło - mówi Andrzej Matura. - A książki też nie lubią leżeć pod gołym niebem, bo źle na nie działa zarówno wilgoć, jak i słońce.

Czytajcie książki!

W jednym Andzik ma szczęście - nie jest uczulony na roztocza kurzu domowego. A tych w pracy antykwariusza nie sposób uniknąć. Muzyka i płyty to jego największa pasja, ale Andzik docenia też książki. - Przyszła kiedyś do mnie pani z córeczką, więc zaproponowałem jej książkę dla dzieci - opowiada Matura. - A ona odpowiedziała, że dziecko nie lubi książek, tylko bajki na telefonie. A ja sobie pomyślałem, że to może mama woli puścić córce bajki na telefonie, bo wtedy ma godzinę spokoju. A przecież czytając dzieciom, przekazujemy im emocje. Dziecko powinno znać głos ojca i matki. Tego nie zastąpi żaden film na smartfonie.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Zbyszek i IwonaZbyszek i Iwona

0 0

Bardzo ciekawe miejsce. Byliśmy tu kila razy i za każdym razem oglądając te wszystkie przedmioty człowiek przenosi się do tamtych czasów i wspomina. Do tego naprawdę przesympatyczni właściciele, polecamy serdecznie.

11:19, 19.10.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Anna OlszewskaAnna Olszewska

0 0

Przemili właściciele antykwariatu, fajne miejsce by coś kupić lub powspominać dawne czasy. Serdecznie polecam

22:24, 19.10.2023
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%