Zamknij

Oto jest twarz złodzieja!

08:55, 11.03.2024
Skomentuj

Do tej pory takie "akcje" znaliśmy przede wszystkim z innych miast. Chodzi o publikację pochodzących z monitoringu zdjęć osób, dokonujących kradzieży w sklepach. Albo wywieszki na drzwiach sklepu z treścią: "Uwaga! Osoba wchodząca do sklepu i dokonująca w nim kradzieży wyraża zgodę na publikację jej wizerunku w internecie". Właściciele placówek, sięgający po takie metody najczęściej tłumaczyli, że policjanci nie są skorzy, aby identyfikować i ścigać sprawców kradzieży kilku czekolad albo flakonika perfum. Tym bardziej, że według polskiego prawa sklepowa kradzież towarów o wartości do 800 złotych to wykroczenie, a nie przestępstwo.

Ostatnie dni pokazały, że podobne sposoby znajdują zastosowanie także w Bytomiu.

Co ciekawe - nie sięgnął po nie zdesperowany sklepikarz, ale społecznicy ze stowarzyszenia mieszkańców, których nie sposób posądzać o to, że nie wiedzą, iż takie działanie jest w świetle obowiązujących przepisów niedopuszczalne.

Wandale w akcji

Ale zaczęło się wcześniej, niemal dwa lata temu. W kwietniu 2022 grupa młodych wandali zdewastowała dopiero co odnowioną kapliczkę Maria Hilf na pograniczu Bytomia i Piekar Śląskich. Jej remont kosztował ponad pół miliona złotych. Wszystko zarejestrowały jednak kamery monitoringu. Na filmie widać było grupę sprawców, którzy najpierw pili alkohol, a następnie zaczęli "wyżywać się" na budowli, m.in. zrywając fragmenty poszycia dachu. Co ciekawe, wandale wiedzieli, że wokół zamontowane są kamery. Jeden młodych mężczyzn w kierunku kamery wykonał obsceniczny gest, a następnie zniszczył ją. Cóż z tego, skoro obraz i tak już został przekazany do centrum monitoringu.

Wówczas film z działań wandali ujawnił wiceprezydent Piekar Śląskich Krzysztof Turzański. Internauci udostępnili go dziesiątki razem.

Sprawców szybko zidentyfikowano - okazali się nimi dwaj młodzi mieszkańcy Bytomia.

Obaj zostali skazani na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz kary grzywny. Co ciekawe, na Facebooku pojawiły się wówczas komentarze z anonimowego konta, że osoby udostępniające film pożałują tego i "poniosą odpowiedzialność".

Kto ukradł sadzonki?

Na początku marca tego roku na Facebooku pojawiły się zdjęcia sprawców, którzy w Bytomiu dokonali kradzieży... małych drzewek ozdobnych posadzony na klombach oddzielających chodnik od jezdni. Wszytko za sprawą działaczy ze stowarzyszenia o nazwie Inicjatywa ulicy Mickiewicza. W poście na Facebooku napisali oni: "Z naszych ulicznych zieleńców w górnej części Mickiewicza zniknęło ostatnio kilkanaście cisów! Dzięki współdziałaniu sąsiadów udało się odnaleźć na zapisach z monitoringu złodziejkę! Wartość krzewów przekracza 800 zł, więc jest to przestępstwo - sprawa została już zgłoszona na Policję! To nie pierwsza kradzież krzewów. Mamy nadzieję, że sprawca zostanie złapany również dzięki Waszej pomocy.Jeśli kojarzycie tę osobę - prosimy na informację w wiadomości."

Do postu dołączone były trzy zdjęcia. Na jednym było widać mniej więcej 60-letnią kobietę w białej czapce z pomponem, idącą chodnikiem. W ręku miała foliową torbę z sadzonką iglaka. Na drugim zdjęciu było widać jak schylona wykopuje takie drzewko.

Zdjęcia były dobrej jakości, twarz kobiety można było bez trudu rozpoznać.

Nic dziwnego, że w kolejnym poście znalazła się taka informacja: "Zgłosiła się Pani nagrana na monitoringu i z naszych informacji wynika, że złożyła wyjaśnienia na Policji. Kilka krzewów, które zostały przez nią wyciągnięte - zasadziła w okolicy kamienicy na Mickiewicza, w której mieszka. Zrobiła to, ponieważ inna osoba dokonała kradzieży sprzed kamienicy w której mieszka ta starsza Pani. Zapisy monitoringu są nadal analizowane.To kwestia czasu kiedy ustalony zostanie złodziej krzewów. Liczymy, że sam się zgłosi na Policję."

Wizerunek pod ochroną

Tyle tylko, że działanie społeczników z ulicy Mickiewicza było... niezgodne z prawem, tak samo jak działanie wiceprezydenta Piekar Śląskich. - Osoba, której wizerunek został rozpowszechniony bez jej zgody, może dochodzić swoich praw na drodze cywilnoprawnej. Ochrona wizerunku wynika z przepisów ustawy "Prawo autorskie i prawa pokrewne" (art. 81) oraz ustawy Kodeks cywilny (art. 23 i art. 24) - mówi podkomisarz Anna Oczkiewicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

Dokładniej kwestię tę wyjaśniają prawnicy z Kancelarii Prawnej Wróbel-Stawowy: "Aby legalnie rozpowszechniać wizerunek musimy dysponować zgodą osoby na nim przedstawionej. W przypadku relacji właściciel sklepu – złodziej skuteczne uzyskanie takiej zgody jest niemal absurdalne i w zasadzie niemożliwe. Pamiętać należy, że wizerunek to dana osobowa - cecha lub zestaw cech, po których można zidentyfikować konkretną osobę. Dlatego każde przetwarzanie wizerunku musi poprzedzać zgoda spełniająca kryteria RODO: dobrowolna, konkretna, świadoma i jednoznaczna."

Nie oznacza to, że publikacja wizerunku jest zawsze niemożliwa.

Może o niej zdecydować sąd lub prokuratura, np. wydając list gończy. "Ochrona dóbr osobistych nie ma charakteru absolutnego. Ze względu na ważny interes społeczny właściwy prokurator lub sąd może zezwolić na publikację wizerunku podejrzanego, w przypadku którego toczy się postępowanie przygotowawcze lub sądowe" - czytamy w opinii prawnej.

Przedstawicielom Inicjatywy ul. Mickiewicza przesłaliśmy dwa pytania: Czy ich publikacja miała na celu zidentyfikowanie złodziejki czy raczej profilaktykę (uzmysłowienie, że na ulicy działa monitoring, a zdjęcia mogą zostać opublikowane). Czy członkowie Inicjatywy ul. Mickiewicza zdawali sobie sprawę, że publikacja narusza dobra osobiste sprawcy? Niestety, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Szukają nadal

Niemniej społecznicy działają dalej, bo opublikowali kolejne zdjęcie - tym razem mężczyzny w czapce z daszkiem, niosącego wyrwaną sadzonkę cisu" "Nadal czekamy na zgłoszenie złodzieja krzewów. Na poniższych zdjęciach widać pana w starszym wieku z żółtej czapce z daszkiem i koszuli w dużą kratę, niosącego wyraźnego wcześniej cisa, a na drugim wyrywającego kolejny krzew!"

Ochrona wizerunku to jedno, niemniej takie działanie można zrozumieć.

Znając realia, trudno sobie wyobrazić, aby policja dużo energii wkładała w tropienie złodzieja "kilku kwiatków". Bo takie kradzieże sadzonek to - niestety - od wielu lat w Bytomiu rzecz zdarzające się na porządku dziennym.

Swoją drogą, pół wieku temu nikomu nie śniło się o żadnym RODO i ochronie danych osobowych. Wówczas "Życie Bytomskie" w każdym numerze drukowało "Listę pijaków", czyli spis "pensjonariuszy" Izby Wytrzeźwień. Podawano nie tylko personalia, ale także wiek, miejsce pracy oraz dokładny adres zamieszkania.

(Marcin Hałaś)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%