Do planów dofinansowania in vitro w Bytomiu odniósł się niezależny radny Robert Rabus, który z jednej strony zaznaczył, że współczuje rodzinom, których dotyka problem niepłodności, a z drugiej zarzucił, że uchwała jest ruchem politycznym uderzającym w uczucia religijne katolików.
- Usłyszałem z ust radnego Nowaka, żeby nie uprawiać polityki, a tutaj państwo robicie "pod publiczkę". Czy to jest tak poważny problem, żeby to tak politycznie rozstrzygać? - zapytał Rabus.
Na jego wątpliwości natychmiast odpowiedział wiceprzewodniczący Rady, Grzegorz Nowak. - Jeżeli Pan ma takie wielkie doświadczenie, to ja zapraszam do działań w tej sferze. Jestem katolikiem i w sferze ochrony zdrowia pracuję tylko 30 lat i obserwuję ten proces wiele, wiele lat. Jak on się rozwija w naszym kraju, jest pod ścisłym nadzorem i ku temu mamy przesłanki – nawet trzech radnych było na ostatnim szkoleniu w ramach działań dla samorządowców, żeby uświadomić i odczarować tę mityczną postać in vitro, że to jest normalne działanie medyczne, które wspiera pary z problemami.
50 tysięcy na start
Tak poza tym, temat na sesji nie wzbudził większych emocji nawet wśród tych prawicowych radnych. Być może dlatego, że dla niektórych osób in vitro jest sprawą kontrowersyjną, a jednak bardzo delikatną. Warto tu przytoczyć wypowiedź szefa bytomskiego PiS, którego kilka miesięcy temu nasz reporter zapytał o jego stosunek do procedury zapłodnienia pozaustrojowego. Maciej Bartków odpowiedział, że jego poglądy o in vitro wynikają z nauki Kościoła Katolickiego i uważa on, że jest to „produkcja człowieka", ale...
Jak udało nam się dowiedzieć, na dofinansowanie in vitro w Bytomiu tylko do końca tego roku zostanie przeznaczone 50 tys. zł. Z kolei w Wieloletniej Prognozie Finansowej dla Bytomia zaplanowano 650 tys. zł na trwający cztery lata program leczenia niepłodności.
Dla kogo dofinansowanie?
Program leczenia niepłodności w Bytomiu powstał w oparciu funkcjonującą już w Łodzi strategię, której autorem jest prof. Sławomir Wołczyński z Kliniki Rozrodczości i Endokrynologii Ginekologicznej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Osobom zakwalifikowanym do programu będzie przysługiwać możliwość dofinansowania do maksymalnie trzech procedur zapłodnienia pozaustrojowego w wysokości do 6 tys. zł każda. Nie może to być jednak więcej niż 80% kosztów całej procedury biotechnologicznej.
Dobór specjalistycznych klinik
W drodze przetargu mają zostać wyłonione kliniki, które zaangażują się w miejski program. I tu może się zapalić lampka, że w ogłoszonym przez urząd konkursie wyłonione zostaną oferty tych najtańszych placówek. Nie oznacza to jednak, że najgorszych. Przykładem może być zlokalizowane w naszym mieście Centrum Medyczne Antrum, gdzie ceny, jak sprawdziliśmy, są optymalne. Nad zabiegami z kolei czuwa doświadczony zespół specjalistów, którym kieruje uznany i renomowany ginekolog - dr hab. n. med. Stanisław Horak.
Tym bardziej, że badania oraz procedura in vitro w bardzo przystępnej cenie to koszt od 7 do 8 tys zł. Do tego trzeba też doliczyć koszt ok. 3 tys. zł za leki, ale te do 40 roku życia wciąż są w Polsce refundowane.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz