Zawodniczka Górnika Bytom, Magdalena Fręch wyjdzie na jeden z kortów im. Rollanda Garrosa, bo tam toczą się olimpijskie mecze tenisowe już 28 lipca.. Za przeciwniczkę ma reprezentującą Bułgarię Wiktorię Tomową. Liczymy mocno na dobry występ Fręch i pewny awans do kolejnej rundy, a mamy ku temu solidne podstawy. Tenisistka Górnika wygrała bowiem cztery z pięciu dotychczasowych pojedynków z Bułgarką na zawodowych kortach. Tomova absolutnie nie należy do światowej czołówki, nigdy nie wygrała żadnego ważnego turnieju, a w zawodach wielkoszlemowych nie wychodziła poza drugą rundę.
Optymizm wynikał zresztą nie tylko z dalszej przeszłości, ale też z tej najbliższej. Fręch jest w tym roku w bardzo dobrej formie, co na jego początku dobitnie i efektownie potwierdziła docierając do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open. Natomiast tuż przed wylotem do Paryża w Pradze na nawierzchni ziemnej brała udział w silnie obsadzonym turnieju. Pokazując dobrą grę dotarła tam do finału, w którym uległa naszej innej olimpijce, Magdalenie Linette.
Amazonka z Suchej Góry
30 lipca, a więc w najbliższy wtorek start olimpijski czeka występującą w ujeżdżeniu indywidualnym amazonkę Żanetę Skowrońską-Kozubik. To doświadczona zawodniczka, która marzyła już o starcie na igrzyskach w Atenach, a więc dwie dekady temu. Wtedy specjalizowała się w skokach przez przeszkody oraz we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego. Potem zajęła się ujeżdżeniem i w tej dziedzinie regularnie sięga po mistrzostwo Polski, jest ich multimedalistką.
A co ją łączy z naszym miastem? Bardzo wiele. Tu się urodziła i przez wiele lat mieszkała w Suchej Górze. - Mieszkałam w Bytomiu do osiemnastego roku życia, później przeprowadziłam się na opolszczyznę, ale jeszcze w tym roku planuję wrócić do Bytomia na stałe – mówi Skowrońska-Kozubik, zwodniczka Ludowego Klubu Jeździeckiego Lewada Zakrzów.
Dodaje też: - Awans do igrzysk to dla mnie spełnienie marzeń. Zadebiutuję, ale mam nadzieję, że nie będą to moje ostatnie igrzyska. 30 lipca czeka mnie pierwszy start i wiadomo, że chcę wypaść jak najlepiej. Wystartuję na koniu Love Me, z którym jestem związana już od prawie trzynastu lat. Love Me jest dla mnie jak członek rodziny.
Na najwyższym stopniu podium
1 sierpnia na paryskim tatami zobaczymy dżudoczkę Czarnych Bytom, Beatę Pacut-Kłoczko. Mocno liczymy, że mająca na koncie mistrzostwo Europy oraz brązowy medal mistrzostw świata zawodniczka zajdzie daleko (trzy lata temu w Tokio zajęła 9. pozycję).
Na igrzyskach nie była ona rozstawiona i mówiąc o swoich szansach podkreślała dobitnie, że wiele będzie zależało od losowania. Los się do bytomianki uśmiechnął. W pierwszej rundzie w wadze 78 kg zmierzy się ona z dużo niżej notowaną Ange Celle Niguarą z Burundi. Nikogo oczywiście lekceważyć nie można, ale nie wydaje się, by ta dżudoczka stanowiła dla naszej reprezentantki przeszkodę nie do pokonania.
Na sukces, co tu ukrywać na medal Pacut-Kłoczko bardzo liczy prezes Czarnych Bytom, Małgorzata Wiśniewska-Wilk. W rozmowie z nami mówiła, że nasza dżudoczka jest bardzo dobrze przygotowana i pełna nadziei, a uspokojenie emocji i atmosfery do jakiego doszło ostatnio w klubie pozwoliło jej skupić się wyłącznie na starcie olimpijskim - to dla każdego sportowca liczącego na sukces ma kolosalne znaczenie. Sama Pacut-Kłoczko postarała się o dobrą wróżbę. Na swym FB zamieściła zdjęcie, na którym siedzi na olimpijskim podium. Oczywiście na jego najwyższym stopniu. I niech tak się stanie, a w tle niech wybrzmi polski hymn.
Nic nie muszą, ale wszystko mogą
2 sierpnia do boju przystąpią nasi młodzi jeszcze, ale bardzo utalentowani i już mający spore sukcesy na koncie biegacze, wychowankowie MUKS Bytom. Mowa oczywiście o Magdalenie Stefanowicz, którą rano czekają eliminacje w biegu sprinterskim na 100 metrów oraz Macieju Wyderce, szykującym się do eliminacyjnego wyścigu na 1500 m.
Nie ma co ukrywać: Stefanowicz i Wyderka nie są faworytami, można powiedzieć, że najlepsze czasy i najlepsze wyniki dopiero przed nimi, a do stolicy Francji pojechali po doświadczenie, które potem, na dalszym etapie kariery będzie procentowało. Ale przecież oni nie mają nic do stracenia, nic nie muszą, a wszystko mogą. A skoro tak, to mogą sprawić jakąś wielką niespodziankę. Liczymy na to bardzo!
Najpóźniej, bo dopiero na poniedziałek 5 sierpnia zaplanowany jest występ na igrzyskach pochodzącego z Ukrainy Jarosława Tkacza, od pewnego czasu zawodnika Skarpy Bytom, a więc klubu sportów siłowych i wspinaczkowych. Będzie on rywalizował o medal na ściance, we wspinaczce. Zdaniem wielu fachowców ma spore szanse na dobry wynik. Nawet bardzo dobry. I tego się trzymajmy.
Radzionkowianin do Paryża nie pojechał
Pewny startu na paryskich igrzyskach był też mieszkający w Radzionkowie Mateusz Cichoń z klubu Cichoń Dressage. Współtworzył on drużynę, która bardzo wcześnie, bo już w minionym roku zapewniła sobie prawo startu na igrzyskach w ujeżdżeniu. Cichoń brał udział w zawodach na koniu Herzregent2. Niestety, w lutym zwierzę padło. To wydarzenie definitywnie przekreśliło szanse radzionkowianina na udział w olimpiadzie.
Komentarze