Urodzony w Chorzowie (ściśle: w ówczesnej Königshütte-Królewskiej Hucie) słynny śląski rzeźbiarz Theodor Erdmann Kalide (1801-1863) jest twórcą m.in. kilku lwów, w tym bytomskiego. Pierwotnie, od 1873 r., wieńczył on stojący na bytomskim Rynku ogromny pomnik poświęcony ofiarom wojny francusko-pruskiej. Monument nie miał szczęścia. W 1932 r. przeniesiono go na Reichsprӓsidentenplatz (obecnie plac Akademicki), w 1945 po wejściu sowieckiej armii pomnik zniszczono. Ocalał tylko lew, który przetransportowano do bytomskiego parku, skąd skradziony, w niewyjaśnionych okolicznościach znalazł się w warszawskim ogrodzie zoologicznym. Odzyskany, stanął na bytomskim Rynku w 2008 r. (jako depozyt!) na niewielkim cokole, narażony na wdrapywanie się nań dzieci i co gorsza – na akty wandalizmu.
Bytomski lew jest w niemieckich opracowaniach określany jako Umierający (Sterbender), był bowiem elementem pomnika ku czci zmarłych. W polskiej literaturze przedmiotu utrwaliło się określenie Śpiący, lew został bowiem wyrwany z kontekstu funeralno-pomnikowego. Określenia tego użyła m. in. Agata Listoś-Kostrzewa w reporterskiej książce o naszym mieście – „Ballada o śpiącym lwie”.
Dziś często spotykamy stwierdzenie, że lew jest symbolem Bytomia. Co miałby symbolizować Lew Umierający? Śmierć poległych w wojnie francusko-pruskiej, śmierć niemieckiego miasta Beuthen po wejściu sowieckiej amii, potem w PRL-u lata rabunkowej gospodarki, w końcu śmierć wszystkich kopalń i hut. Dziś miasto żyje i rozwija się, choć powoli umiera demograficznie.
Lew Śpiący symbolizowałby stan marazmu, uśpienia społeczeństwa i władz miasta. Stąd w niedawnej przeszłości nawoływanie do obudzenia lwa. Dziś miasto obudziło się, żyje.
Przed willą Caro w Gliwicach spoczął inny lew Kalidego - Lew Czuwający. Żal, że nie znalazł się w Bytomiu, by czuwać nad dalszym rozwojem naszego miasta.
Komentarze