omasz Mokulski był barwną postacią Bytomia. Inicjator reaktywacji Bractwa Kurkowego Grodu Bytomskiego, kolekcjoner, pasjonat historii, płatnerz, gawędziarz. Dziś zagrożony likwidacją jest jego grób na Cmentarzu Komunalnym.
W sprawie grobu Tomasza Mokulskiego zaalarmował naszą redakcję Marek Markowski. - Na Cmentarzu Komunalnym na grobie Tomka pojawiła się informacja, że nie jest on już opłacony i zostanie zlikwidowany - mówi Markowski. - Uważam, że Bractwo Kurkowe Grodu Bytomskiego, którego Mokulski był założycielem powinno zająć się tą sprawą. Na razie ze strony Bractwa nie ma zainteresowania, więc chyba zrobimy "zrzutkę" wśród dawnych znajomych Tomka.
Rzeczywiście, ziemny grób znajduje się w fatalnym stanie. Złamany krzyż, słabo już czytelna tabliczka, drewniane obramowanie ledwo trzymające całość. Tomasz Mokulski zmarł w 2002 roku. Po 20 latach, jeżeli nikt nie opłaci miejsca na cmentarzu na kolejny okres może zostać on - zgodnie z przepisami - przekopany i zlikwidowany. - Tomek był zasłużony dla miasta - mówi Markowski. - Jego mogiła musi zostać zachowana, powinna na niej znaleźć się pamiątkowa tablica albo obelisk. Sądzę, że tym powinno zająć się Bractwo Kurkowe, jeżeli naprawdę jest bractwem. Czyli troszczy się o swoich braci, także tych, którzy już odeszli. Przecież to Mokulski wpadł na pomysł, żeby w Bytomiu reaktywować Bractwo Kurkowe.
Barwna postać
Kim był Tomasz Mokulski? Postacią barwną, choć niektórzy wspominają go także jako konfabulatora czy wręcz hochsztaplera. Urodził się w 1939 roku. W Bytomiu objawił się po studiach w Krakowie. Co i gdzie tam studiował? Ponoć historię sztuki, ponoć był w szkole aktorskiej i ponoć nawet w seminarium duchownym.
Wszyscy jego znajomi, z którymi rozmawiałem twierdzą, że Tomek urodził się na Kresach Wschodnich, że pochodził z rodziny szlacheckiej. Zresztą w pewnym momencie zaczął podpisywać się Tomasz Jaxa Mokulski. Jaxa (Jaksa) - to szlachecki herb Gryf. Sprawdziłem w aktach stanu cywilnego. Mokulski urodził się w Surmaczówce - niewielkiej wsi w powiecie jarosławskim, obecnie województwo podkarpackie. Ale przed wojną Surmaczówka przynależała do województwa lwowskiego, więc miał jakieś podstawy, aby opowiadać, że urodził się "na Kresach".
W Krakowie na pewno poznał prof. Wiktora Zina. Dziś jedni twierdzą, że był jego asystentem, inni że tylko jednym z wielu studentów i akolitów. W Bytomiu ponoć towarzyszył Zinowi w czasie jego wizyty związanej z wyburzaniem kamienic przy pl. Kościuszki. Tu znów musimy polegać tylko na wspomnieniach. Marek Markowski - kiedyś uczeń Mokulskiego, teraz antykwariusz i artysta-amator - twierdzi że Mokulski z Zinem ratowali detale z wyburzanych bytomskich kamienic. Ale ktoś inny mówi, że raczej je "prywatyzowali", czyli szabrowali. Tu pojawiają się kolejne niepotwierdzone wątki: ponoć Mokulski związany był w Krakowie z Muzeum Historycznym Miasta Krakowa. I ponoć odszedł stamtąd po "aferze" z "prywatyzowaniem" nieskatalogowanych eksponatów przechowywanych w magazynie.
Społecznik i płatnerz
Ale w Bytomiu był postacią. Dziś nazwalibyśmy go społecznikiem, tyle że w tamtych czasach społecznicy musieli być koncesjonowani. Mokulski był raczej niezależny, aktywny na różnych płaszczyznach. Próbował pisać poezje, jeszcze w 1957 roku na łamach "Życia Bytomskiego" opublikował wiersz zatytułowany "Bytom". Tekst bardzo przeciętny, ale autor przebił się z nim do druku. Utrzymywał się z rzemiosła - prowadził warsztat płatnerski (wyrób białej broni) przy ul. Jaworowej, który przetrwał aż do lat 90. XX wieku. Był też kolekcjonerem - zbierał broń, stare książki, figurki indyjskich bożków. Jego mieszkanie "wyglądało jak muzeum". Na ścianie wisiała biała broń - najprawdopodobniej większość z nich to były repliki wykonane przez gospodarza.
Dobrze wspomina Mokulskiego m.in. Marek Miś - bytomianin, wykonawca poezji śpiewanej i piosenki autorskiej, a w przeszłości przez kilka lat właściciel zakładu płatnerskiego. - Poznałem go jako 15-letni chłopiec, kiedy został naszym sąsiadem - mówi Miś. - W młodości zawsze mnie wspierał, wiele nauczył. Bez niego dzisiaj nie byłbym tym, kim jestem. To był mądry człowiek, miał wielką wiedzę i wyobraźnię, umiał opowiadać. Do dzisiaj wspominam wieczory w mieszkaniu Tomka, to była prawdziwa uczta dla ducha. To był naprawdę dobry człowiek, każdemu pomógł.
Szlachcic z nielegalną bronią
Wówczas Mokulski zaczął podpisywać się: Tomasz Jaxa Mokulski. Herbowy przydomek Jaxa miał podkreślić jego szlachecki rodowód. Czy rzeczywiście taki miał? Ponoć... Pewne jest natomiast, że w latach 70. został skazany za... nielegalne posiadanie broni palnej. W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej zachowały się trzy zespoły akt (tzw. teczki) dotyczące jego osoby. Dwa odnoszą się do tej kwestii - np. "Sprawa operacyjnego sprawdzenia kryptonim Kolekcjoner dot. Mokulski Tomasz, imię ojca: Andrzej, ur. 02-02-1939 r. Kontrola operacyjna osoby skazanej wyrokiem Sądu Okręgowego w Bytomiu z dnia 07-02-1978 r., na karę 1 roku i 3 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, za posiadanie broni palnej i amunicji bez wymaganych zezwoleń".
Ale jest też bardziej niepokojąca teczka (Sygnatura: IPN Ka 0046/146): "Teczka personalna kontaktu operacyjnego dot. Mokulski Tomasz, imię ojca: Andrzej, ur. 02-02-1939 r. Daty skrajne 1978-1985." Kontakt operacyjny - znaczy, że Służba Bezpieczeństwa traktowała Moczulskiego jako źródło informacji. Czy dostarczał je świadomie, donosząc na kogoś? Tę sprawę odkładam do przyszłej kwerendy.
Brat kurkowy
Tomasz Mokulski był pomysłodawcą i inicjatorem reaktywowania w Bytomiu Bractwa Kurkowego Grodu Bytomskiego. Powstało ono w marcu 1986 roku - jako drugie w powojennej Polsce, po krakowskim. Z przedwojennym Bractwem Strzeleckim w niemieckim Beuthen nie miało nic wspólnego, nawiązywało do tradycji polskiej - lwowskiej. Początkowo działało jako klub przy Lidze Obrony Kraju. Broń - nawet dawna - była w PRL-u była kwestią pozostającą pod specjalnym nadzorem. Nie powinno zatem dziwić, że wśród grupy założycielskiej skupionej wokół Mokulskiego był też funkcjonariusz resortu generała Kiszczaka. W każdym razie
Tomasz Mokulski umarł w 2002 roku. Długo chorował. Przez wiele lat prowadził warsztat rzemieślniczy, jednak nie zadbał o odpowiedni poziom renty czy emerytury. W ostatnim okresie życia, chorując - żeby mieć środki do życia (i na leczenie) wyprzedawał swoją kolekcję. Ponoć niektórzy to wykorzystywali, kupując niektóre rzeczy za bezcen lub wręcz je "prywatyzując".
Komentarze