Mistrzowskie cięcia Elizy Filak

Utrzymany w idealnym porządku i gustownej, biało-czarnej tonacji zakład fryzjerski Elizy Filak mieści się na parterze bloku przy ulicy Łużyckiej. Z dala od centrum, nie przy najważniejszej arterii. Klientów nie kusi neonami i efektownymi szyldami. A przecież jego właścicielka właśnie została mistrzynią świata we fryzjerstwie! 

  • Data:
  • Autor: Tomasz Nowak
Autor zdjęcia: Grzegorz Goik

Ubrana w strój, w którym występowała podczas zawodów mistrzyni, kiedy ją odwiedzamy przede wszystkim zwraca uwagę skromnością i gościnnością. - Jestem zaskoczona i onieśmielona tym wszystkim, co się wokół mnie teraz dzieje. Pojechałam na mistrzostwa z zamiarem przecierania szlaków, a tu od razu taki sukces - mówi szeroko się uśmiechając.

Włosy strzyże, farbuje i układa, a także modeluje brody, bo jest i barberką z miłości do tej roboty. - Rodzice byli przeciwni temu, bym została fryzjerką, ale się uparłam, bo od początku wiedziałam, że właśnie tego chcę - mówi. Po szkole podstawowej w Bytomiu ukończyła szkołę zawodową w Piekarach Śląskich. Potem były praktyki, praca w różnych salonach u kogoś i wreszcie pojawiła się decyzja o pójściu na swoje. Najpierw w zakładzie przy Pułaskiego, a od dawna przy Łużyckiej. - Lubię to miejsce, przecież wychowałam się w tej okolicy. A swój salon traktuję jak dom, klienci zaś są gośćmi, których do siebie zapraszam. Dlatego powtarzam pracownikom, że musimy bardzo dbać o to miejsce, by goście dobrze się czuli - mówi Filak.  

Fryzjer w roli powiernika

Wiele osób chodzi do niej od wielu lat. - Znam ich dobrze, a oni mnie. Traktujemy się po przyjacielsku, a dla przyjaciela trzeba zawsze mieć czas. To nie taśma w fabryce, klient musi czuć, że poświęciłam mu odpowiednio dużo uwagi. Jak każda fryzjerka nie tylko zajmuję się włosami, czy brodą, ale też podczas pracy staję się kim w rodzaju powiernika. Słucham opowieści o życiowych problemach i radościach, jestem proszona o radę, sama staram się pocieszać w razie potrzeby. Oczywiście wszystko zostaje między mną, a rozmówcą - stwierdza bytomianka. 

Dodaje też szybko: - Oczywiście zaczynamy od rozmowy o włosach lub brodzie. Jedni mówią, że mam ciąć, jak zawsze, inni zaś za każdym razem oczekują zmiany i jakiejś propozycji z mojej strony. No to proponuję, ale najczęściej wybieramy coś razem. Wiadomo: to klient musi być zadowolony.

Zdaniem mistrzyni w ostatnich latach sytuacja we fryzjerstwie zmieniła się diametralnie, zwłaszcza jeśli chodzi o mężczyzn: - Kiedyś po prostu przychodzili się obciąć, bo włosy im za bardzo urosły. Teraz stawiają duży nacisk na dobry wygląd, interesują się nowinkami w stylizacji i kosmetykami, nierzadko decydują się na koloryzację, czy trwałą. A pielęgnacja brody to już cała oddzielna historia.

Rok przygotowań

Zdaniem Elizy Filak dobry fryzjer cały czas się uczy i rozwija: - Przecież na przestrzeni lat w branży zmieniło się wszystko. Dlatego też bytomianka regularnie uczestniczy w kursach i szkoleniach, jeździ na prezentacje, kształci się pod okiem najlepszych specjalistów. Sama też jest jedną z nich. Była już wicemistrzynią Polski, sięgała po tytuł fryzjerskiego czempiona. Od dwóch lat należy do polskiej kadry fryzjerskiej. 

Jako jej reprezentantka wybrała się do Włoch na mistrzostwa świata zorganizowane przez World Confederations of Coiffure and Aesthetics, która zrzesza osoby z całego świata. Konkurencja była ogromna, bo starowali zawodnicy z ponad 30 krajów świata. Do startu bytomianka przygotowywała się przez rok korzystając z fachowego wsparcia trenera Lucjana Szajbela i Ireneusza Harbuza, dyrektora organizacji Confederation Mondale Coifure: - Ten pierwszy mnie szkoli, ten drugi wspiera duchowo i w ogóle namówił mnie na udział w mistrzostwach - tłumaczy Filak.

Niesamowity moment

Ze startu niewiele pamięta, bo jak twierdzi była bardzo zestresowana. - Mieliśmy tylko 40 minut na to, by wykonać zgodną z najnowszymi trendami fryzurę salon loook men. Napięcie niesamowite, jury cały czas patrzy i ocenia. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i sprawnym - wspomina bytomianka. Spisała się doskonale, najlepiej ze wszystkich. Medal i mistrzostwo świata bardzo ją ucieszyło: - Wzruszenie mieszało się z radością. To był niesamowity moment - komentuje. 

Kolejne wzruszenia spotkały ją już w Bytomiu: - Klienci przychodzili z gratulacjami, czekoladkami i kwiatami. Czułam wielką wdzięczność.

A teraz muszę jakoś to wszystko sobie poukładać. Bo przecież taki sukces trzeba jakoś wykorzystać, a klienci od razu ze strachem pytali, czy teraz po wygraniu mistrzostw podniosę ceny. Coś wymyślę, a przeprowadzki salonu na pewno nie będzie.

Czy Eliza Filak ma komu przekazać talent? - Syn jest już dorosły, ma swoje życie, a nastoletnia córka chce pomagać, ale szkołę planuje inną, niż fryzjerska. Ale na razie to ja jeszcze mam wiele do zrobienia. Teraz trochę odpoczywam, ale już w styczniu czeka mnie kolejne zgrupowanie kadry. 

Ocena: 3,20
Liczba ocen: 5
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy