Całkowitej pewności jeszcze nie ma, ale wszystko wskazuje na to, że prezydenta miasta oraz radnych wybierać będziemy 16 listopada. To już raptem za 120 parę dni. Wydawałoby się więc, że od dawna powinna się już toczyć walka pretendentów. Tak było w roku 2006 oraz w 2010, kiedy to partie i stowarzyszenia już na 10 miesięcy przed dniem głosowania wskazały swych kandydatów na stanowisko prezydenta i mocno ich lansowały. Teraz, nie wiedzieć czemu, jest zupełnie inaczej. Kandydatów brak, kampanii nie stwierdzono. Wakacje nie są tu żadnym wytłumaczeniem. O co zatem chodzi? Czy opozycja nie wierzy w pokonanie Damiana Bartyli w zaledwie dwa lata po zwycięskim dla niego referendum i wyborach? Czy może przyspieszona kampania z roku 2012 wyczerpała naszych polityków i ich możliwości finansowe? Bo chyba nie jest tak (taką przynajmniej miejmy nadzieję), że nikomu się nie spieszy do zarządzania naszym miastem ze strachu.
Komfort Bartyli
Skoro oficjalnych zgłoszeń nie ma (poza nielicznymi wyjątkami), to zajmijmy się spekulacjami. O reelekcję zawalczy Damian Bartyla. Wystawi go jego rodzima Bytomska Inicjatywa Społeczna, a poparcie dla tej kandydatury już dawno zadeklarował Wspólny Bytom. To niemal stale będące u władzy ugrupowanie samo o najwyższe stanowiska bić się nie chce, bo słusznie skalkulowało sobie, że na samodzielny triumf szans nie ma. Może natomiast ponownie stać się zapewniającym odpowiednią większość w Radzie Miejskiej koalicjantem BIS. Poparcie dla Bartyli do jednoznaczny wstęp do takiego rozwiązania. Urzędujący prezydent jest w komfortowej sytuacji. Jako taki posiada przewagę nad przeciwnikami i ze startem kampanii może się wstrzymywać najdłużej. To on kontroluje sytuację na bytomskiej scenie politycznej. Wpływu nie ma jedynie na sąd, który prowadzi jego sprawę o korupcję. Wiadomo, iż kampanię Bartyli poprowadzi radny BIS, wiceprezes Bytomskiej Agencji Rozwoju Inwestycji i jeden z jego najbliższych współpracowników Jakub Snochowski. Nie wszyscy w BIS darzą go sympatią, nie wszyscy są tak pewni przewagi nad resztą, lecz to on jest najbliżej Bartyli. Jeśli poprowadzi go do zwycięstwa, jego pozycja jeszcze bardziej wzrośnie.
Ciekawe natomiast, jak będzie wyglądał zestaw zastępców Bartyli po jego ewentualnym sukcesie. Nie wiadomo, czy stołek utrzyma Henryk Bonk. Być może sam nie wykaże zainteresowania nim, być może nie zostanie wzięty pod uwagę. Już teraz w BIS mówi się bowiem, że po wyborach konieczne okaże się ustąpienie jednego z foteli wiceprezydentów koalicjantowi z WB, czytaj szefowi tego stowarzyszenia Kazimierzowi Bartkowiakowi. Niepewna zachowania pozycji jest też przewodnicząca Rady Miejskiej Danuta Skalska. Ma ona w BIS oraz w otoczeniu prezydenta wielu przeciwników, którzy nie zapomną jej niedawnych głośnych ataków na siebie.
PO bez swego szyldu?
PiS z innymi?
Kto może najmocniej zagrozić reelekcji Bartyli? Bez wątpienia Platforma Obywatelska. Niedawne wybory europejskie potwierdziły jej wciąż silną pozycję w Bytomiu i pozwoliły choć trochę zapomnieć o bolesnej porażce w referendum. Kandydata PO wskaże najprawdopodobniej dopiero po wakacjach, ale już teraz mówi się, że będzie nim poseł Jacek Brzezinka. Wedle tych samych informacji Platforma nie pójdzie do wyborów pod szyldem partyjnym, ale jako komitet wyborców Brzezinki. Posła kandydowanie zapewne niezbyt kręci, bo porażka źle odbiłaby się na jego wizerunku, a za rok czekają nas przecież wybory do parlamentu. Jakie są szanse PO? Ona sama wydaje się mało w nie wierzyć, co potwierdza chociażby fakt, że nie ruszyła z intensywną kampanią. Zresztą jej radni na forum Rady nie należą do tych najostrzej atakujących ekipę Bartyli, choć ta pretekstów daje sporo. Chcąc zwiększyć swe możliwości, Platforma jakiś czas temu zabrała się za montowanie koalicji antybartylowej. Rozmawiano między innymi z Mariuszem Wołoszem, liderem wyraźnie podupadłego ugrupowania Bytom Przyjazne Miasto, z którym PO była już przecież w koalicji. Podobno Wołosz porzucił ambicje prezydenckie i dostanie dobre miejsce na listach do Rady. Być może nawet „jedynkę", zwolnioną przez mającą walczyć o sejmik śląski Halinę Biedę. Tylko jak Wołosz wytłumaczy się ze swego głoszonego kiedyś hasła „Stop partiom w samorządach"? Jak zwykle razem z PO wystartuje Bytomski Klub Samorządowy kierowany przez radnego Andrzeja Kostka. On sam ambicje prezydenckie zdaje się już porzucił. O innych, mniejszych ugrupowaniach mających współtworzyć ową koalicje antybartylową na razie nic nie wiadomo.
Mocno od Bartli odcina się za to Prawo i Sprawiedliwość, które mierzy przynajmniej w drugą turę wyścigu prezydenckiego. Jednak i ono wstrzymuje się z oficjalnym ogłoszeniem kandydata. Wygląda na to, że mimo wszystko zostanie nim rajca Mariusz Janas. Mimo wszystko, bo wydawał się on odsunięty po tym, jak prokuratura postawiła mu zarzut wpływania na policjantów wykonujących czynności służbowe. Finał tej sprawy coraz bardziej rysuje się jako pozytywny dla Janasa, więc lokalni działacze PiS raczej zdecydują się na forsowanie tej propozycji. Zmienić coś tu mogłoby zjednoczenie się PiS z Polską Razem Jarosława Gowina oraz Solidarną Polską. To jednak tylko teoria. Obydwie te partie w Bytomiu są słabe i trudno wyobrazić sobie, by to ich reprezentant stał się kandydatem PiS na prezydenta naszego miasta.
Byli chcą wrócić
Stanie się nim (choć też nie wiadomo kiedy) były prezydent Krzysztof Wójcik. Przewodniczący lokalnych struktur Sojuszu Lewicy Demokratycznej znowu stanie do walki o najwyższe cele. Działacze SLD postawili na niego, rezygnując z posyłania w bój kogoś o pokolenie młodszego (nikogo mającego jakiekolwiek szanse zresztą tam nie ma) i odrzucając inny, dość ryzykowny pomysł. Zgodnie z nim kandydatem lewicy miałby zostać Wołosz, który kiedyś był w SLD, ale z niej odszedł. Zwyciężyła jednak lansowana przez starszych koncepcja: „dla zdrajców wybaczenie nie ma".
Oficjalnie start wyborach zapowiedział już Tomasz Chojnacki, lider skupiającego głównie młodych ludzi stowarzyszenia Projekt Bytom.pl. Jest ono aktywne, choć słabe, czego dowiodło niepowodzenie w zbieraniu podpisów pod obywatelskim projektem uchwały w sprawie likwidacji strefy płatnego parkowania. Chojnacki chce zmierzyć się ze starszymi, ale niewykluczone, że szyki na wstępie pokrzyżuje mu wspomniane już, realne zjednoczenie mniejszych partii z PiS. Chojnacki jest bowiem lokalnym szefem PRJG.
Kogo jeszcze możemy zobaczyć w batalii prezydenckiej? Bytomski Ruch Autonomii Śląska chce po raz drugi wystawić swego lidera Jacka Laburdę. Milczy na razie były prezydent, kilka razy już bezskutecznie kandydujący, prezes Porozumienia dla Bytomia Janusz Paczocha. Czyżby ostatecznie porzucił on swoje największe życiowe marzenie, a więc rządzenie Bytomiem? A może raczej to ono porzuciło jego, gdyż PdB jest dziś tylko cieniem samego siebie sprzed lat. Jest jeszcze odwołany ze stanowiska Piotr Koj. Jego rodzima PO dawno się od niego zdecydowanie odcięła, obwiniając go za przedwczesną utratę władzy w roku 2012. Były prezydent zresztą nie pozostaje jej dłużny, ostro krytykując swych dawnych kolegów. Niedawno powołał do życia stowarzyszenie MYbytomianie. We wrześniu chce pod jego szyldem zorganizować światowy zjazd bytomian. Mówi się, że o powrocie do Ratusza wciąż myśli (podobno nawet tworzy listy), choć na pewno brak mu zaplecza, a co za tym idzie jakichkolwiek szans.
Nie wiem, czy to koniec wyliczanki. Nie wiem, czy gdzieś po cichu nie szykuje się jakiś nieznany dotąd pretendent. I nie rozumiem, czemu w ogóle jest tak cicho. Gdzie jesteście, kandydaci?
0 0
A pan Marcin Hałaś się nie zgłasza? Przecież on wszystko wie...
0 0
Jeden Rio i Poznaniu, a po poznaniu nawet w Chorwacji.
0 0
Brzezinka z PO bez szans, nawet iluzorycznych. Chociaż z drugiej strony będzie miał szansę pokazać jak silne struktury zbudował. Pozostaje życzyć skompletowania list kandydatów do RM.
0 0
Brzezinka to powinien sięgnąć po Koja i szybko przegłosować wewnętrznie jego kandydaturę
0 0
Tak, gamoniu, tak ! Ten tandem bytomianie już ocenili. Okazało się, że kunszt polityczny szefa lokalnych struktur nie uwzględnił takiego czynnika jak przeciętna inteligencja przeciętnego wyborcy Kowalskiego. Był wstyd, śmiech i zakłopotanie.
0 0
Oficjalnie Adrian Król kandydat "Bytomian Aktywnych Społecznie" Sie SLD porozłaziło, Wołosz do PO, Gajowiak BAS