Kopalnia Bobrek zakończy fedrowanie z początkiem 2026 roku

Miała działać jeszcze 16 lat, ale nic z tego. Zarząd spółki Węglokoks Kraj poinformował, że ostatnia bytomska kopalnia, a więc Bobrek-Piekary przestanie fedrować ostatniego grudnia przyszłego roku. Dzień później rozpocznie się proces jej likwidacji. Licząca 1700 osób załoga przejdzie na urlopy górnicze, dostanie odprawy lub otrzyma pracę w innych zakładach. Zgodnie z deklaracjami nikt nie zostanie na lodzie.

  • Data:
  • Autor: Tomasz Nowak
  • Artykuł był oglądany 848 razy
Autor zdjęcia: Wikipedia

Kopalnia oficjalnie nosząca nazwę Bobrek-Piekary jest ostatnią z sześciu fedrujących kiedyś w naszym mieście. Inne zlikwidowano, w fazie likwidacji jest także zakład Piekary, a więc niegdysiejsza kopalnia Julian w Piekarach Śląskich, którą właśnie pod nazwą Piekary połączono z naszym Bobrkiem. W miniony czwartek zarząd Węglokoksu Kraj, do którego należy bytomski zakład wystosował skierowane do załogi oświadczenie de facto zapowiadające koniec ery górnictwa w naszym mieście.

Autorzy pisma przypominają, że 26 marca na Bobrku doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Podczas prac pod ziemią (dokładnie na ścianie wydobywczej usytuowanej pod Miechowicami) zginął górnik. Natychmiast po wypadku dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego nakazał wstrzymanie robót górniczych w tym rejonie. Dodatkowo zlecił ponowną ocenę założeń dotyczących eksploatacji w obszarze górniczym Bobrek-Miechowice 1. Spisano je w dokumencie noszącym nazwę:„Kompleksowy projekt eksploatacji pokładów zagrożonych tąpaniami na lata 2023-2026.” Chodziło o to, by sprawdzić, czy w przyszłości można bezpiecznie fedrować tam węgiel.

Likwidacja własnymi siłami

Co ustalono? Zacytujmy oświadczenie Węglokoksu Kraj: "Po przedstawieniu wymaganych dokumentów i wykonaniu analiz, 27 czerwca Komisja ds. zagrożeń naturalnych powołana przez Prezesa Wyższego Urzędu Górniczego wydała negatywną opinię dotyczącą możliwości bezpiecznego prowadzenia robót górniczych w tym rejonie. Skutkuje to znacznym ograniczeniem zasobów możliwych do wydobycia i koniecznością zakończenia procesu produkcji do końca 2025 roku". Mówiąc inaczej: w tej części kopalni Bobrek nie da się bezpiecznie czerpać urobku, a to oznacza, że istnienie kopalni nie ma ekonomicznego sensu i trzeba ją zamknąć.

Po tak negatywnej opinii Komisji zarząd spółki mógł zrobić tylko jedno. Dlatego też w piśmie do załogi czytamy: "Od stycznia 2026 roku konieczne będzie rozpoczęcie działań likwidacyjnych. Planujemy przeprowadzić likwidację naszej kopalni własnymi siłami z wykorzystaniem naszej załogi. Proces likwidacji chcemy prowadzić w oparciu o zapisy zawarte w umowie społecznej z 28 maja 2021 roku."

Urlopy, odprawy, relokacja

To bardzo ważna deklaracja, oznaczająca że pracownicy nie trafią na bruk i nie zostaną bez środków do życia. Przez cały okres likwidacji mogą korzystać z zapisanych w przepisach świadczeń socjalnych. Ci mający najmniej lat do emerytury przejdą na urlopy górnicze, pracownicy zakładu przeróbki mechanicznej też skorzystają z urlopów, pozostali otrzymają jednorazowe odprawy pieniężne, natomiast chcący nadal pracować w zawodzie zostaną rozlokowani do innych spółek węglowych i innych spółek nie objętych umową społeczną, dających gwarancję kontynuacji zatrudnienia. Zarząd zastrzega jednak, że w tej kwestii wymagana jest jeszcze akceptacja ze strony Ministerstwa Przemysłu.

Będą konsultacje

W dalszej części pisma jego autorzy nadal starają się uspokajać górników z Bobrka: "Zarząd Węglokoksu Kraj będzie się starał na każdym etapie procesu likwidacji zagwarantować zatrudnienie pracownikom naszej spółki, którzy będą chcieli kontynuować pracę w branży górniczej. Chcemy, aby ten proces przebiegł podobnie, jak miało to miejsce na Ruchu Piekary, gdy kończyliśmy tam wydobycie - w spokoju, z zachowaniem bezpieczeństwa dalszego bytu dla naszych pracowników i ich rodzin. Zadbamy o to, by był to proces przejrzysty i zrozumiały dla każdego z naszych pracowników. Wszystkie działania będziemy na bieżąco konsultować ze stroną społeczną i realizować przy wsparciu Ministerstwa Przemysłu i władz Miasta Bytomia."

 Do końca roku 2025 górnicy mają wydobyć na powierzchnię ten węgiel, do którego da się dotrzeć w sposób bezpieczny.

Trzeba zapewnić pracę i wsparcie

- Informacja o planowanej likwidacji kopalni KWK Bobrek nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż jest to jeden z największych i najważniejszych zakładów w mieście, którego sytuację staram się śledzić na bieżąco – szczególnie po tragicznym w skutkach wypadku, jaki miał miejsce 26 marca. W najbliższym czasie spotkam się z Minister Przemysłu Marzeną Czarnecką w celu omówienia planu działania na najbliższe lata. Podobnie jak zarząd spółki, uważam, że proces likwidacji zakładu powinna prowadzić spółka Węglokoks Kraj. Naszym wspólnym zadaniem jest teraz wypracowanie wszystkich możliwych form zabezpieczeń oraz wsparcia w kontekście świadczeń pomocowych oraz zapewnienia pracy wszystkim tym, którzy nie będą mogli skorzystać z pakietu świadczeń - mówi prezydent Bytomia, Mariusz Wołosz. 

Miała działać do roku 2040

Kopalnia Bobrek działa od roku 1907. Pochodzący z niej węgiel jest wysoko oceniany, bo ma małą zawartość popiołu, siarki i fosforu, ale za to wysoką wartość opałową. Zakład ostał się jako ostatni z sześciu bytomskich kopalń. Łączono go z kopalniami likwidowanymi, dziś już nieistniejącymi: najpierw Miechowice, a potem Centrum. Kopalnia (nosząca wówczas nazwę Bobrek-Centrum) już raz uciekła spod topora. W styczniu roku 2015 ówczesna premiera Ewa Kopacz ogłosiła zamiar jej likwidacji. Ta decyzja spotkała się z gigantycznym społecznym sprzeciwem. Górnicy rozpoczęli masowy protest. Okupowali jeden z szybów, strajkowali pod ziemią. Poparli ich mieszkańcy i władze. W efekcie ulicami naszego miasta przeszedł liczący przeszło 10 tysięcy osób marsz protestacyjny - bodaj największy w dziejach Bytomia. Sprzeciw przyniósł spodziewany skutek. Rząd wycofał się ze swoich zamiarów, ustalono, że Bobrek ma połączyć się z kopalnią Piekary i fedrować dalej, a Centrum przekazano do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, rozpoczynając proces likwidacji. 

Kilka lat potem zapadła decyzja, że Bobrek będzie fedrował do roku 2040. Taki scenariusz podczas burzliwych negocjacji ustalili związkowcy oraz przedstawiciele rządu. A wszystko zaczęło się od tak zwanego planu dekarbonizacji ogłoszonego przez Unię Europejską. Wedle niego do połowy tego stulecia tworzące nią kraje mają całkowicie zrezygnować z wydobywania węgla i wytwarzania z niego energii. To oznaczało konieczność zamknięcia wszystkich naszych kopalń. Plan został oprotestowany przez górnicze związki zawodowe. Po negocjacjach z władzami ustalono harmonogram zamykania kopalń. Bytomski Bobrek dostał stosunkowo dużo czasu. Fedrować miał do roku 2040. Dłużej popracują jedynie w kopalniach Chwałowice i Jankowice. Teraz ten plan okazał się nierealny.

Ocena: 4,00
Liczba ocen: 4
Oceń ten wpis

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu, dodaj pierwszy komentarz.

Partnerzy