Antoni Wilgusiewicz z wykształcenia jest historykiem. – Teraz opowiadam o rzeczach, o których na Uniwersytecie mnie nie uczyli – mówi. Uniwersytet Śląski ukończył w czasach PRL-u, kiedy o polskich Kresach Wschodnich nie można było publicznie mówić ani pisać w oficjalnie wydawanych książkach. Antoni Wilgusiewicz zaangażowany był w działalność Towarzystwa Miłośników Lwowa, obecnie zaś prowadzi nieformalny Śląski Klub Miłośników Historii i Kultury Lwowa. W sprawach związanych ze Lwowem jest znawcą i autorytetem. Społecznie współpracuje także z Oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach.
W Centrum Kresowym przy ul. Moniuszki regularnie wygłasza prelekcje. 13 lutego, z okazji Walentynek mówił o wielkiej miłości sprzed pół tysiąca lat. Przedstawił historię Roksolany – urodzonej w Rohatynie niedaleko Lwowa dziewczyny, która w wieku 13 lat dostała się w jasyr, czyli tatarską niewolę. Sprzedana do Stambułu, trafiła tam do haremu, aby zostać nałożnicą sułtana Sulejmana Wielkiego. Sulejman jednak zakochał się w niej i uczynił swoją żoną. Żyła z nim przez wiele lat i była pierwszą kobietą mającą wpływ na politykę Imperium Osmańskiego. Na współczesnej Ukrainie pamięć o Roksolanie jest bardzo żywa – w Rohatynie zbudowano jej pomnik, a wiele dziewczynek otrzymuje takie właśnie imię. Tymczasem Roksolana na imię miała... Anastazja. Słowem Roksolana, czyli pochodząca z Rusi, określali ją historycy.
Ostatnio Antoni Wilgusiewicz rozpoczął cykl prelekcji, popularyzujących postać hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Być może nie wszyscy wiedzą, że rok 2020 polski sejm ogłosił Rokiem Stanisława Żółkiewskiego. Mija właśnie 400 lat od jego śmierci w czasie odwrotu po przegranej bitwie pod Cecorą. Ale znacznie ważniejsza jest inna rocznica: 410 lat temu Żółkiewski odniósł jedno z największych zwycięstw w dziejach oręża polskiego – pod Kłuszynem, a następnie zajął Moskwę. Był oprócz Napoleona Bonapartego jedynym wodzem, który na czele swoich wojsk wkroczył do stolicy Rosji. Zdetronizowanego cara i jego braci przyprowadził jako jeńców do Warszawy, gdzie złożyli oni polskiemu królowi Zygmuntowi III Wazie tzw. hołd ruski.
Stanisław Żółkiewski był pradziadkiem Jana III Sobieskiego. Żółkiewski założył miasto Żółkiew położone 30 km od Lwowa. Zbudował tam zamek, który po latach stał się ulubioną rezydencją króla Sobieskiego. Niestety, dziś duża część zamku pozostaje w ruinie. – Żółkiewski swoją karierę polityczną i wojskową zawdzięczał przede wszystkim własnym walorom umysłowym, umiejętnościom dowódczym określanym przez historyków wręcz jako genialne – podkreśla Antoni Wilgusiewicz. (m)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz