Jej założenia przedstawił niedawno lider rządzącego Polską Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Nawiązując do nieprawidłowości, które miały miejsce podczas wyborów samorządowych z roku 2014, zaproponował on kilka nowych rozwiązań mających jego zdaniem zapobiec podobnym kłopotom w przyszłości. Kaczyński chciał między innymi, by w lokalach wyborczych stanęły przeźroczyste urny, domagał się też zmiany zasad przechowywania kart z głosami i sposobu wyłaniania wyznaczanych przez komitety wyborcze mężów zaufania.
Jednak największe emocje i silne kontrowersje wzbudziła propozycja wprowadzenia tak zwanej kadencyjności w wyborach prezydentów i burmistrzów miast oraz wójtów gmin. Szef PiS jest za tym, by mogli oni sprawować rządy maksymalnie dwie kadencje z rzędu, a więc przez osiem lat. Jego zdaniem to uchroni nas przed tworzeniem się lokalnych układów zamkniętych, które (jak najbardziej legalnie) seryjnie sięgają po władzę w samorządach i tworzą coś w rodzaju klik oraz sieci wzajemnych powiązań. Inni nie są w stanie konkurować z taką siłą i w efekcie są skazani na trwanie w opozycji.
Propozycja zmiany ordynacji wyborczej wyszła wprawdzie od jednego tylko polityka, ale pamiętajmy, że to polityk mający obecnie największe możliwości. Jeśli jego projekt stanie się projektem całej partii, to możemy być pewni, że zostanie przyjęty i zacznie obowiązywać już w roku 2018, kiedy to czekają nas następne wybory samorządowe. Dla Bytomia i Radzionkowa miałoby to kolosalne skutki i doprowadziło do totalnego politycznego przewartościowania. Rządzący drugim z tych miast Gabriel Tobor nie mógłby walczyć o reelekcję, bo utrzymuje się na stanowisku burmistrza już od roku 2006, a więc trzecią kadencję z rzędu. De facto w świetle nowego prawa już ta trzecia kadencja byłaby niemożliwa.
Prezydent Bytomia Damian Bartyla też dwa razy wygrywał wybory, więc i on musiałby spasować. wycofując się z kandydowania. W jego przypadku sytuacja jest jednak bardziej złożona. Za pierwszym razem Bartyla doszedł do władzy w połowie kadencji, gdy w wyniku referendum przedterminowo odwołano ówcześnie urzędującego prezydenta Piotra Koja oraz Radę Miejską. Czy zatem nowe przepisy uwzględniałyby tę kadencję jako całą, czy też nie? A jeśli tak, to jak potoczą się losy Bytomskiej Inicjatywy Społecznej, a więc ugrupowania, z którego Bartyla się wywodzi. Czy zdołałoby ono wykreować w ciągu niecałych dwóch lat pozostałych do wyborów nowego lidera? Kto mógłby nim zostać? I co wówczas z Bartylą? Zadowoliłby się funkcją zastępcy prezydenta? Te same pytania można zresztą postawić w odniesieniu do burmistrza Tobora i jego zaplecza politycznego z Inicjatywy Mieszkańców Radzionkowa.
Ważnych pytań oraz wątpliwości jest znacznie więcej. Prawnicy już teraz twierdzą, że propozycje Kaczyńskiego ograniczają bierne prawo wyborcze i jednocześnie ostrzegają, że łamią zasadę o niedziałaniu prawa wstecz. Chyba żeby zasada kadencyjności obowiązywała dopiero od roku 2018. Na razie jednak nie ma mowy o takim ograniczeniu. Gdyby się jednak pojawiło, Bartyla i Tobor mimo wszystko mogliby kandydować.
0 0
Oby nie. Pan Prezydent Bartyla ma jeszcze wiele do zrobienia w Bytomiu. Oby rządził jak najdłużej.
0 0
"mieszkaniec Bytomia z liczną rodziną i znajomymi" to tak brzmi jak gdyby Pana w domu odwiedzil Prezydent Willy Wonka :)
Idz sie leczyc na nogi...
0 0
a ja jestem za zmianą- tworzą się układy i układziki
0 0
Dla mnie prezydent Bartyla jest najmniej przejrzystym prezydentem. Jakoś nie umiem obdarzyć go zaufaniem. Myśle, że prywatnie ma jakieś spowinowacenie z Wójcikiem
0 0
Według mnie, artykuł to typowe dla redakcji ZB bicie piany.
Wiadomo nie od dziś, że prawo nie działa wstecz, więc jeżeli PiS z Kukizem zmienią ordynację, w której będzie limit kadencji, to ich liczba będzie się liczyć od momentu wejścia w życie nowelizacji, a nie od widzimisię polityków i redaktorów.
Z punktu widzenia Układu, ograniczenie liczby kadencji do 2 nic nie zmieni. Układ zawsze znajdzie słupa, który dalej pociągnie wózek, z którego żyją pasożyty.
Rozwiązaniem byłoby przecięcie pępowiny gmina - biznes i ściganie korupcji, ale póki co nie zanosi się na to.
0 0
Najbardziej opiniotworcza gazeta w Bytomiu sama pokazuje jak bardzo mozna do fotela przyrosnac i jak bardzo nalezy schlebiac wladzy. Czyli nic innego jak reka reke myje. Redaktorze pokaz prosze dokonania prezydenta Bartyli. Siedziec na stolku, podpisywac puste kwity i rozdawac medale emerytowanym hokeistom czy judokom to pic na wode fotomontaz a nie prezydentura. On nawet nie otworzyl w Bytomiu fabryke recznych mlynkow do kawy. Po co mialby byc dluzej tym prezydentem?
0 0
Czas rządów pana Bartyli to czas stracony dla Bytomia ! ZERO OSIĄGNIĘĆ !!!
0 0
Jestem zadowolona że Panem Prezydentem jest Pan Bartyla. Jest nowa fabryka w mieście i imprezy fajne na dni Bytomia. Ja tam na niego napewno będę głosowała.
0 0
Nie rozumiem, dlaczego szanowany i chwalony przez mieszkanców Burmistrz miałby odejść? Bo rząd sobie wymyśli, że tylko dwie kadencje może sprawować swoją funkcję. Rząd niech się zajmiej problemami całego kraju, przecież mamy ich chyba w Polsce sporo, a nie "meblowaniem" samorządów według własnego kaprysu. Sama nazwa samorząd mówi, że to mieszkańcy mają sami decydować.